Mio Fujifilm Bike Maraton – Było gorąco! – relacja MR

4. edycja, Tarnów 31.05.2008 „That’s hot!” – mawia słynna celebrytka Paris Hilton. Ale Paris nie wie, co mówi. Nie była w Tarnowie, na czwartej edycji Mio Fujifilm Bike Maraton. Tam było naprawdę gorąco! To, czy lepiej ścigać się w błocie po płaskim (vide Wrocław), czy interwałowo w piekielnym upale (vide Tarnów), pozostanie kwestią sporną, zależną od gustu. Jednak jeśli ktoś twierdzi, że tarnowska trasa była „bułką z masłem” dla każdego, kto potrafi jeździć na rowerze (jak niekiedy mówi się o rundach prowadzonych po obrzeżach dużych miast), jest albo niesamowitym twardzielem, albo po prostu nie startował. Średnie prędkości na dystansie Mega przekraczające 20 km/h śmiało mogły być powodem do dumy. Zjazdy oferowały uczestnikom niesamowite wrażenia i prędkości oscylujące wokół 60 km/h, nie zawsze po asfalcie, nie należały do rzadkości. Trasa biegła po urozmaiconych nawierzchniach (od asfaltu, przez sypki piach, po strumyki i kałuże z błotem), także dobór opon miał raczej drugorzędne znaczenie. Jako ciekawostkę można dodać, że choć organizatorzy nie podali w oficjalnych materiałach przewyższeń, kilku śmiałków dokonało własnych pomiarów. Wyniosły one 1705 m (wg pomiarów ekipy rowerowanie.pl)! Do Tarnowa przyjechało stosunkowo niewielu zawodników. Mogło to być spowodowane dojazdem – najbardziej wysunięty na wschód maraton w serii mógł zniechęcić potencjalnych uczestników z zachodu Polski. Jeśli ktoś zdecydował się już na start, jak na przykład Justyna Lirysz, nie żałował nawet przez chwilę - „Startowałam pierwszy raz w życiu i jestem bardzo zadowolona! Zajęłam trzecie miejsce w kategorii K3. Warunki atmosferyczne i trasa – super.” Tak, krótko i rzeczowo, skomentowała tarnowski BM pani Justyna. Serdecznie gratulujemy zdobytego pudła. Organizacja, standardowo, przebiegała wzorowo, choć po wyścigu można było usłyszeć pojedyncze słowa krytyki pod adresem oznakowania. A właściwie końcowego rozjazdu, na którym paru zawodników pojechało w złą stronę. Jedna tabliczka mniej wystarczyła, aby sporo uczestników przejechało więcej niż oficjalne 61 km (Mega). Poza tym świetnie zorganizowane bufety, parking, masaże czy pomoc serwisowa. Na plus organizatorom trzeba zaliczyć sprawne zorganizowanie startu, zawodnicy opuścili swoje sektory bez opóźnień. „Jak zwykle znakomita trasa. Trochę było gorąco, to chyba był pierwszy taki maraton w tym sezonie, gdy jest tak gorąco. No, ale do tego też się trzeba przyzwyczaić” – opowiadał nam na mecie Tomasza Wołodźko z Eska Ritchey Team – „Mio Fujifilm Bike Maraton po raz pierwszy był organizowany w Tarnowie i dlatego jeździliśmy z taką niepewnością. Jeszcze nie znamy tutejszych tras. Jednak myślę, że fajnie było to przygotowane i takie trasy też są potrzebne. Dość mocno interwałowe – góra, dół, góra, dół… Ale też o to chodzi, żeby się zmęczyć, wypocić i poczuć to w nogach!” – relacjonował Tomasz. Najliczniej obsadzony dystans Mega wygrał Mariusz Czapla (Joe Cox Team), który pokonał trasę w 2:25:03,94 – to już jego drugie zwycięstwo w tegorocznym cyklu. Drugi na metę dojechał Damian Blachnik (Intersport Team AZS PWR1), za nim był Sebastian Globisz (Ptakowice Adventure). Na najdłuższym – oficjalnie 85 km – dystansie Giga zwyciężył Marcin Piecuch (Vitesse Bergamot BikeWorld.pl) z czasem 3:36:55,28, przed Pawłem Urbańczykiem (Twomark Cannondale) i Jackiem Gilem (Kons-Bet Fan Sport Team Zielona Góra). Tekst: Jacek Nosiła

top 3

Czytaj więcej

Jeździj jak zawodowcy i zabezpiecz swój telefon na rowerze – uchwyt do telefonu na rower marki RokForm

Czytaj więcej

Filmy

Wybór redakcji

Czytaj więcej

Jeździj jak zawodowcy i zabezpiecz swój telefon na rowerze – uchwyt do telefonu na rower marki RokForm

Czytaj więcej
comments powered by Disqus

Informuj mnie o nowych artykułach