Czujny Marek Rutkiewicz zapowiada walkę
Jednym z bohaterów 2. etapu 64. edycji kolarskiego wyścigu Tour de Pologne był Polak Łukasz Bodnar, który przez 180 kilometrów samotnie pokonywał trasę z Płońska do Olsztyna. Ostatecznie Bodnar na etapie zajął 165. miejsce, tracąc do zwycięzcy ponad 7 minut, ale zdobył koszulkę najaktywniejszego kolarza wyścigu co jest dużym sukcesem. - Czy Twoja ucieczka była zaplanowana przed etapem, czy tak wyszło "w praniu"? - Nie, nie było planów, że to akurat ja mam uciec. Faktem jest, że mieliśmy atakować na tym etapie, ale ja raczej sądziłem, że ten odcinek przejadę "w kołach". Próbowaliśmy ataków od razu jak było ustalone z dyrektorem sportowym, mój odjazd się powiódł i pojechałem - z czego jestem bardzo zadowolony. - Uciekałeś samotnie i choć jesteś znakomitym czasowcem, to przejechanie 180-ciu kilometrów w pojedynkę nie jest prosta sprawą? - Dokładnie tak jest. Etap był dla mnie bardzo ciężki, bo był bardzo długi. Wiedziałem, że ciężko będzie dojechać do mety, ale…- … - Ale czy nie było chwili, w której nie uwierzyłeś, że możesz dojechać do Olsztyna sam? - Przyznam szczerze, że kiedy miałem 10 minut przewagi nad peletonem, to pomyślałem, że zwycięstwo na tym etapie może będzie możliwe. Wiadomo jednak, że to wyścig Pro Tour i w peletonie jadą doskonali zawodnicy, którzy potrafią likwidować takie odjazdy. Tak tez stało się ze mną, choć dopadli mnie dopiero w Olsztynie.