Kolarze królikami doświadczalnymi?
Do tej pory mówiło się o dopingu genetycznym jako pieśni przyszłości, ale ostatnie fakty z dziejów walki z zabronionymi metodami zdają się świadczyć o czymś zupełnie innym. Otóż przy okazji śledztwa związanego z kontrowersyjnym trenerem lekkoatletycznym Thomasem Springsteinem, dotyczącego podawania niedozwolonych środków nieletnim, wyszła na jaw jego korespondencja e-mailowa z holenderskim doktorem Berendem Nikkelsem. Nikkels jest znany dla odmiany wśród łyżwiarzy szybkich, a listy oczywiście dotyczyły do-pingu. Lekarz zalecał trenerowi w fazie przygotowawczej budowania formy stosowanie Eprexu (sztuczne EPO), a tuż przed ważniejszymi startami genotropiny (męski hormon wzrostu). W innym e-mailu Springstein skarżył się, że Repoxygen jest zbyt trudny do zdobycia, bowiem substancja znajduje się w fazie przedklinicznej testów i nie jest dostępna jako lek. Repoxygen modyfikuje bowiem działanie genów i stymuluje produkcję krwinek. W odpowiedzi lekarz, udzieliwszy wyczerpujących informacji dotyczących dopingu, dodał: „Mam nadzieję, że nie ma w tym zbyt wiele czarów, wszystko zostało już przetestowane przez profesjonalnych kolarzy.” Pozostawmy to bez komentarza. Informację podajemy za magazynem Tour, nr 3/2006.