Salzkammergut Trophy 2008

Salzkammergut Trophy słynie jako najbardziej ekstremalny maraton na świecie. Przesada? Na maksymalnym dystansie ponad 200 kilometrów do pokonania jest ponad 7000 metrów przewyższeń, a podobne wyzwanie należy pokonać jednego dnia, w czasie nieprzekraczającym 16 godzin! Na szczęście do wyboru są też krótsze warianty - 100, 50 i 26 kilometrów. Byliśmy na tegorocznej edycji, w tłumie 3400 startujących, wraz z ponad setką Polaków. Rejon Salzkammergut ma bardzo wiele do zaoferowania, nie tylko pod względem krajobrazowym. Tym razem do trudności samej trasy dołożyły się zmienne warunki pogodowe, od porannej ulewy, poprzez palące słońce południa, po dwie burze u schyłku dnia. Nie przeszkodziło to Francuzowi Thomasowi Dietsch w pobiciu rekordu ekstremalnego dystansu, który w dodatku przejechał w rekordowym czasie - 209 kilometrów pokonał w 10:09:14 godziny. Warto jednak pamiętać, że jest on wicemistrzem świata w maratonie, wcześniej też już zwyciężył na dystansie 100 km. Drugi był Ondrej Fojti z Czech, a Stafan Danowski z Niemiec był trzeci. Najlepsza z kobiet była Szwajcarka, wygrywająca w Trophy seryjnie, czyli Andrea Huser (czas 13:18:12). Na najdłuższym dystansie wystartowało 9 Polaków, najlepszy był Jacek Gil, który z 12:03:24 przyjechał na metę na bardzo dobrym 35. miejscu. Trudno sobie wyobrazić bardziej emocjonujący przebieg wyścigu na 109 kiloemetrów, gdzie tylko sekundy dzieliły najlepszych. Walka rozegrała się jednak pomiędzy prawdziwymi mistrzami. Dwóch Kolumbijczyków - Leonardo Paez i Julio Caro, zmagało się z dwukrotnym zwycięzcą Giro Gilberto Simonim i mistrzem świata Massimo de Bertolim. Ostatecznie dopiero końcowy sprint pozwolił rozstrzygnąć Simoniemu wyścig na swoją korzyść! Minął metą w czasie 04:14:27, tylko o 20 setnych sekundy przed Paezem. Trzeci był przedstawiciel gospodarzy Heinz Verbniak. Simoni na mecie stwierdził: - „Nie był tak trudno jak na Giro, ale co najmniej równie pięknie”. Dystans 53 kilometrów wygrał Thomas Wallner z Austrii, który ma już w swoim wyścigowym portfolio m.in. zwycięstwo na setkę w roku ubiegłym. W sukcesie nie przeszkodził mu ani karambol na pierwszym zakręcie, gdzie splątało się kilkadziesiąt osób (i rowerów), ani też brutalne tempo. Najkrócej męczyli się zawodnicy, którzy wybrali najkrótszy dystans 26-kilometrowy. Zwycięzca Niemiec Felix Spensberger potrzebował tylko minimalnie więcej niż godzinę, by pokonać krótką rundę. Na tej trasie warto odnotować świetne miejsce Polaka - 3. był Łukasz Pihulak z Żar. Jeszcze większe jednak zdziwienie w czasie jazdy mógł wywołać widok zawodników na unicyklach, często szybszych niż dwukołowa konkurencja. Martin Raindlinger przepadałował - a kręcić trzeba na jednokołowacach także z górki! - rundę w 2 godziny i 7 minut. W swojej konkurecji wygrał już drugi raz z rzędu. Tekst i zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski