Tour de Pologne: Matteo Pelucchi najlepszy w Dąbrowie Górniczej!
Pomimo dwóch górskich premii na Śląsku, 2. etap tegorocznego Tour de Pologne był sprinterskim odcinkiem. Przez długi czas widzieliśmy w akcji dnia aktywnych Polaków Adriana Kurka (CCC Sprandi Polkowice) oraz Kamila Gradka (Reprezentacja Polski), jednak na linię mety w Dąbrowie Górniczej wpadł rozpędzony peleton, a z niego najszybszy był Matteo Pelucchi (IAM Cycling), wyprzedzając Marcela Kittela (Giant-Alpecin), który pozostał liderem wyścigu oraz Giacomo Nizzolo (Trek Factory Racing).
Start 2. etapu 72. Tour de Pologne zaplanowano w Częstochowie, która przywitała zawodników żarzącym się słońcem. Start honorowy został opóźniony o kilka minut, jak również ostry, gdyż już na samym początku jeden z kolarzy zagubił się pomiędzy autami technicznymi. Tuż po minięciu linii startu ostrego zaatakował Kamil Gradek (Reprezentacja Polska). Do Polaka szybko doskoczyła czwórka innych zawodników.
Na czele poza Gradkiem ponownie kręcił Adrian Kurek (CCC Sprandi Polkowice), który miał na sobie koszulkę najlepszego górala sponsorowaną przez firmę Tauron, Martijn Keizer (Lotto NL-Jumbo), Marcus Burghardt (BMC Racing Team) i Sander Armee (Lotto-Soudal). Harcownicy szybko wypracowali sobie ponad minutę przewagi, mimo że w peletonie tempo podawała ekipa lidera wyścigu Marcela Kittela – Giant-Alpecin.
Gradek napędzany przez kibiców w okolicach swojego domu oraz pozostali uciekinierzy sięgnęli 2 minut 10 sekund przewagi. Doping dobrze posłużył zawodnikowi w biało-czerwonym stroju także na pierwszej lotnej premii, która padła łupem właśnie Gradka, który po etapie podkreślał, jak istotny był dla niego doping miejscowych fanów. – Trasa dzisiejszego etapu bardzo mi się podobała, jeździłem dzisiaj po swoich rodzinnych stronach. Znam tę trasę bardzo dobrze i cieszę się, iż właśnie teraz zdobyłem tę koszulkę. Doping kibiców na całej trasie był niesamowity, to nam bardzo pomagało. Na następnych etapach spróbuję powalczyć o tę koszulkę, na pewno nie będzie łatwo, ale spróbuję. Sądzę, że wszystko rozstrzygnie się jutro, bo mamy trzy lotne finisze, a na tych najtrudniejszych odcinkach będzie tylko jedna premia. Na kresce w Siewierzu jako drugi wjechał Adrian Kurek, a za nim Marcus Burghrdt. Po premii przewaga zmniejszyła się do półtora minuty. Na czele w grupie zasadniczej widoczne były ekipy sprinterskie, takie jak Orica Green-Edge, Giant-Alpecin czy Katusha.
Po wjeździe do Dąbrowy Górniczej zawodnicy jadący w ucieczce ścigali się o punkty na premii górskiej. Z niewielką przewagą nad rywalami jako pierwszy przekroczył ją Adrian Kurek, aktualny lider górskiej klasyfikacji Tauron, wyprzedzając Keizera i Armee. Przed wjazdem na rundy przewaga ponownie zaczęła wzrastać, nie przekraczając jednak granicy 2 minut.
Przy ponad 30- stopniowej temperaturze kolarze pokonali pierwsze dwie godziny etapu ze średnią prędkością 41 km/h. Na rundach bardzo aktywnie jechali z przodu peletonu kolarze CCC Sprandi Polkowice, Giant-Alpecin oraz Katusha. Druga górska premia w Będzinie ponownie została zdobyta przez Kurka, który wyprzedził Keizera i Armee. Zawodnik pomarańczowych w po wyścigowych wywiadach przyznał jednak, że nie wszystko poszło po jego myśli. – Dąbrowa ma to do siebie, że odbiera siły troszeczkę szybciej niż inne miejsca. Poniekąd jestem zadowolony z przebiegu etapu, gdyż utrzymałem tę koszulkę. Chciałem powalczyć o trykot najaktywniejszego, to nie wszystko poszło po mojej myśli. Trzeba po etapie usiąść i przeanalizować to, co się dzisiaj wydarzyło i rozsądnie zaplanować taktykę na następne dni. Na pewno w następnych dniach też będę próbował, jak tylko będę miał siłę. Cieszę się, że uniknąłem kraksy, ponieważ w tym momencie byłem z tyłu, a potem się już nie zaginałem. Jedynie chwilę później odbyła się lotna premia sponsorowana przez Lotto, na której tak zależało Kurkowi. Na nie triumfował jednak Keizer za nim byli Burghardt i Gradek.
Niestety tuż za premią Burghadt zaczął słabnąć i odpadł z peletonu, a dystans między harcownikami i grupą zasadniczą malał z kilometra na kilometr. Na dwa okrążenia do mety po ucieczce nie było już prawie śladu, głównie za sprawą Giant – Alpecin. Widoczne były także koszulki Cannondale – Garmin, Orica – GreenEdge, IAM Cycling. Ostatnie 15 kilometrów było bardzo nerwowe, każda z ekip usiłowała wyciągnąć swojego lidera na dobrą pozycję do końcowego finiszu.
Na ostatnim kilometrze wydarzyła się kraksa z udziałem Polaków, pierwszym z upadających był Caleb Ewan (Orica-GreenEdge). Na finiszu najszybszy był Matteo Pelucchi (IAM Cycling), niewiele wyprzedzając Marcela Kittela (Giant-Alpecin) oraz Giacomo Nizzolo (Trek Factory Racing). Cała czołowa trójka po etapie podkreślała, jak trudny był dzisiejszy finisz. – To był bardzo niebezpieczny sprint, prędkość była bardzo wysoka, a w grupie był spory ścisk. Całe szczęście, że ominąłem kraskę. Bardzo się cieszę, iż powalczyłem dzisiaj z Marcelem, który była bardzo mocny. Dla mnie jest to spełnienie marzeń, ponieważ jest to jeden z największych sukcesów w mojej karierze, a Tour de Pologne to naprawdę prestiżowa impreza, gdzie każde zwycięstwo jest istotne. Swój sukces dedykuję dyrektorowi sportowemu naszej grupy, którego firma w tym roku obchodzi jubileuszowe urodziny – mówił Pelucchi. Sądzę, że trudność dzisiejszego etapu można porównać do tych z Tour de France. Próbowałem powalczyć o sukces również dzisiaj, ale było naprawdę trudno. Z mojej prawej strony doszło do kontaktu dwóch kolarzy i chyba przez to mieliśmy tę kraksę. Widziałem, że ktoś wpadł w barierki, ale to nie one spowodowały wypadek, bo zazwyczaj barierki są dobrze ustawione i trudno na nie najechać. Na następnych etapach również powalczę, ponieważ chcę utrzymać żółtą koszulkę lidera do górskich odcinków – dodawał Kittel.
Koszulkę sponsorowaną przez Tauron utrzymał Adrian Kurek jako najlepszy góral wyścigu. Najaktywniejszym zawodnikiem został Kamil Gradek i to on jutro pojedzie w niebieskiej koszulce Lotto. Liderem pozostał Kittel, który drugi dzień z rzędu założy na siebie żółtą koszulkę Skandi, a w koszulce najlepszego sprintera, której sponsorem jest Lang Team, w zastępstwie Niemca wystąpi trzeci dzisiaj i wczoraj Niccolo Bonifazio.