Wyniki V etapu Tour de Pologne, Oleśnica – Szklarska Poręba
Jeżeli wczorajszy etap był nerwowy i szybki, to dzisiaj na trasie z Inowrocławia do Kalisza było jeszcze szybciej. Wystarczy powiedzieć jedno, średnia prędkość peletonu na trasie wyniosła 48,6 km/h.
Pytani o zadania na dziś zawodnicy Knaufa odpowiadali, że będą bronić żółtej koszulki Marcina Sapy. I rzeczywiście, niebieskie koszulki były na przedzie peletonu przez cały czas i gasiły kolejne ataki. Te zaś pojawiały się praktycznie co chwila. Właściwie cały dzisiejszy etap był jednym gaszeniem ucieczek.
Już od startu kolarze przyjęli bardzo szybkie tempo. Peleton był cały czas rozciągnięty a na przodzie pojawiały się kolejne grupy chcące rozerwać peleton. Głównymi "zagończykami" na początku byli kolarze Action, Stafiej, Wadecki i Bondariew. Jednak peleton gasił wszystkie ataki. Dopiero po dziewięćdziesiątym kilometrze udało się oderwać od peletonu większej grupie 10 kolarzy, a później, po kolejnych dziesięciu kilometrach kolejnym trzynastu zawodnikom.
Przewaga czołowych grup nie wynosiła jednak nigdy więcej niż 30 sekund, a jadąc przez długie, proste i odkryte odcinki peleton cały czas kontrolował ucieczki. Lech Piasecki, w towarzystwie którego jechaliśmy dzisiejszy etap skomentował następująco zaistniałą sytuację: peleton woli czasem puścić taką ucieczkę i trzymać ją na bezpieczny dystans. Dzięki temu zawsze może ją dojść a z peletonu nie idą żadne dodatkowe ucieczki. Nie sądzę jednak, żeby dziś grupy pozwoliły na ucieczkę. I faktycznie, ucieczka była kontrolowana, a na rundy w Kaliszu wjechał już cały peleton, prowadzony przez Knaufa.
Miejsca na podium podzielili między siebie kolarze zagraniczni, wygrał – zgodnie chyba ze wcześniejszymi obietnicami Fabio Baldato, przed Huga Sabido – Milaneza Maia i Allanem Davisem – Liberty Seguros. Finisz na kilometrowej, wznoszącej się ostatniej prostej poprzedziły wprawdzie pojedyncze ataki na rundach, ale zgodnie z przewidywaniami dzień ten należał do sprinterów.
Przez cały dzień broniliśmy koszulki lidera i cała drużyna dała z siebie wszystko – powiedział nam Marcin Sapa na mecie. Przez cały wyścig byliśmy bardzo aktywni, a kiedy wiedziałem, że nie stracę tytułu lidera pozwoliłem sobie na ostrożną jazdę na ostatniej rundzie. Uważałem już wtedy, żeby nie wpaść w jakąś dziurę i żeby nic mi się nie stało. Na dzisiejszym etapie pokazywali się głównie kolarze, którzy są dobrzy na płaskich etapach i sprinterzy. Jutro będziemy już w górach i pewnie do głosu dojdą kolarze, którzy do tej pory raczej się chowali w peletonie.
Trzeci na mecie Allan Davis zachował koszulkę najwszechstronniejszego kolarza oraz prowadzi w klasyfikacji punktowej. Pytany przez nas o dalszą rywalizację Allan nie krył zdziwienia, że wyścig wjeżdża jutro w góry. Nie wiedziałem, że jutrzejszy etap kończy się w górach. Nigdy tam wcześniej nie jeździłem i nie wiem jak będzie jutro. Jutro będę jechał zachowawczo, żeby obronić pozycję. Jeżeli faktycznie okaże się, że jesteśmy w wysokich górach wtedy zespół podejmie decyzję. Również grupa Knauf zamierza walczyć. Prowadzimy i mamy widoczną przewagę. Jutro będziemy walczyć dalej i bronić koszulki do kiedy się da.
Dzisiejszy etap obfitował również w niespodziewane zdarzenia. Rano na starcie nie zjawił się Dawid Krupa z Legii Bazyliszek Sopro. W kuluarach szepta się o jego nowym kontrakcie i niechęci do reprezentowania dalej Legii. Ivan Quaranta z Formaggi Pinzol – znany sprinter i zwycięzca kilku etapów w Giro wycofał się dziś na 138 kilometrze, po kraksie. Na 135 kilometrze w kraksie w kolumnie wozów technicznych poszkodowanych zostało sześciu kolarzy a dwóch z nich wycofało się, jednym z nich był właśnie Hiszpan.
Jutro Tour de Pologne wjeżdża w Karkonosze. Etap z Oleśnicy do Szklarskiej Poręby uważany jest za najtrudniejszy w wyścigu. Na nim właśnie powinna się ukształtować wąska grupa pretendentów do zwycięstwa.