Zgodnie z planem
Peter Sagan z Liquigasu wygrał czwarty etap Tour de Pologne. I zrobił to po niemal oficjalnej zapowiedzi swojej drużyny. Na zwycięstwo Sagana pracowała cała drużyna, która dziś pokazał siłę i taktyczną skuteczność. Liquigas wyszedł na czoło peletonu przez podjazdem na Kubalonkę i kontrolował wyścig do samej mety. Świetnie pracował na czele Maciej Bodnar, którego w takiej formie w górach jeszcze nie widzieliśmy. Maciej goniąc ucieczkę bardzo mocno pracował pod górę na dwóch podjazdach, gromadząc przy okazji punkty w klasyfikacji na najlepszego górala - dwa razy piąte miejsca. W samym Cieszynie atak Marycza zlikwidował Nibali. Naciągany peleton nie był w stanie zareagować i na trudnym, biegnącym mocnym podjazdem po bruku, Sagan okazał się najlepszym. Zwycięstwo w Cieszynie było niemal domowym zwycięstwem Słowaka, który urodził się blisko polskiej granicy. Na trasie był więc oklaskiwany przez swoich kibiców, a na mecie czekał na niego fanklub. - Finisz był ciężki a miałem tu rachunek do wyrównania, bo już rok wcześniej chciałem tu wygrać, ale nie pozwoliły mi na to problemy z żołądkiem. Chciałem wygrać etap, a wcześniej po prostu zaatakować i pokazać się, ale wyszło wszystko bardzo dobrze. Nie wiedziałem, że od razu zdobędę koszulkę lidera i moje szczęście jest podwójne - powiedział na mecie Peter Sagan. Od razu pojawiła się kwestia lidera. Peter pytany o następne etapy wyraźnie się zmieszał. - Tu jest ciężko i ja nie wiem, jak to będzie wyglądało. Na pewno postaramy się trzymać koszulkę jak najdłużej, ale kolejne etapy są niepewne - dokończył Słowak.