Zimowy jadłospis
Tabletki zamiast pomidorów, pigułki i kapsułki zamiast kalarepki – czy środki wspomagające odżywianie się to dobra alternatywa dla sportowców?
Owoce i warzywa to podstwa
Szuflady większości sportowców amatorów wyglądają niczym apteczne półki; można tam znaleźć całą baterię preparatów uzupełniających żywienie, leżącą tuż obok chleba, makaronu i musli. Czy naprawdę zażywanie tych środków przez sportowców jest potrzebne? Wyprzedzając diagnozę: dokładna odpowiedź brzmiÉ i tak, i nie. Tak, jeśli chce się zrekompensować rzeczywiście istniejące niedobory. Stąd też nazwa „środki uzupełniające”. Z definicji preparaty te, choć wyglądają jak lekarstwa, mają dostarczyć organizmowi tego wszystkiego, czego w normalnej diecie brakuje. Czy rzeczywiście takie niedobory występują, może stwierdzić tylko lekarz. Nie, to odpowiedź dla tych wszystkich, którzy przestrzegają zasad zdrowego żywienia i nie cierpią na problemy z przyswajaniem określonych składników. Zdrowy człowiek, odżywiający się normalnie, może dostarczyć swojemu organizmowi wszystkich niezbędnych składników, których potrzebuje – także wtedy, gdy uprawia sport. Specjaliści od żywienia od lat twierdzą: „Stosowanie środków uzupełniających żywienie lub wzbogacanie pokarmu nie jest – z wyjątkiem kwasu foliowego przyjmowanego przez kobiety w ciąży i soli jodowanej, zapobiegającej niedoborowi jodu – konieczne. Odżywianie się bogate w owoce, warzywa i ziarna zbóż, jak też rozsądne dozowanie tłuszczów to podstawowe warunki zdrowej diety”*. Dietetycy ostrzegają, że preparaty uzupełniające, stosowane w wysokich dawkach, czyli znacznie przekraczających dzienne, zalecane zapotrzebowanie organizmu, mogą wywołać niepożądane skutki uboczne. Jest jedno ale: grup podwyższonego ryzyka, do których obok osób w starszym wieku zalicza się także palaczy i sportowców wyczynowych, powyższe zalecenia nie dotyczą. Przy czym sportowcy wyczynowi to ci, którzy biorą udział w zawodach i co najmniej 3, 4 razy w tygodniu trenują, spalając przy tym więcej niż 2000 kilokalorii. Ciąg dalszy w numerze 1(2)/2003