Contador story

Francuskie Lescar, środa, 21 lipca 2010 roku. Zawodnicy kazachskiego zespołu Astana zasiadają do obiadu. Na stole wszystkie potrawy, jakich kolarski żołądek domaga się podczas trzytygodniowych trudów Tour de France. Serwowane jest też mięso wołowe. Kawałek soczystego befsztyka trafia na talerz Alberto Contadora…

Tekst: Wolfgang Brylla, zdjęcia: East News Droga na szczyt… Alberto karierę rozpoczynał w ONCE. W 2003 wygrał „czasówkę” podczas Tour de Pologne, z metą na Orlinku, odnosząc swój pierwszy znaczący sukces. Rok później otarł się o śmierć, gdy zaskoczyły go skurcze i konwulsje podczas Vuelty a Asturias. Lekarze zdiagnozowali wielkiego tętniaka mózgu. Contador miał dwie opcje do wyboru – mógł poddać się operacji i, licząc na szczęście, zaplanować powrót lub zostawić tętniaka w spokoju i nigdy więcej nie wsiąść na rower. Hiszpan zdecydował się na pierwszą możliwość. Do peletonu wrócił w wielkim stylu i zaczął marsz na szczyt. Po drodze połykał Paryż – Nicea, Vueltę a Castilla y Leon, Vueltę al Pais Vasco, etapy Tour de Romandie czy Tour de Suisse. Ukoronowaniem były seryjne zwycięstwa w Tour de France. …I z powrotem Gdy pod koniec września ujawniono informację o pozytywnym teście Contadora, Hiszpan od razu zaprzeczył, jakoby stosował doping, a clenbuterol musiał dostać się do jego ciała oczywiście przez przypadek. „W moim życiu nigdy nie zrobiłem czegoś zakazanego. Jestem niewinny! Bardzo przeżywam tę sytuację. Z powodu stresu nie śpię po nocach, tracę włosy”. Argument z wołowiną podsunęła mu UCI! Dziś już wiemy, że w ostatnich dniach sierpnia doszło w miejscowości Puertollano do spotkania w czery oczy między Contadorem a prezydentem unii kolarskiej Patem McQuaidem. Irlandczyk powiadomił Contadora o wyniku analizy antydopingowej, której dokonano w Kolonii. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że od samego początku McQuaid dążył do tego, by zatuszować sprawę. Poszlaki? Prezydentowi Królewskiego Hiszpańskiego Związku Kolarskiego (RFEC) Carlosowi Castano zakomunikował, że najpóźniej w ciągu dwóch tygodni casus Contadora zniknie z agendy. Zaś motywy działania są łatwe do przejrzenia, przecież McQuaid nie mógł się pozbyć swojej największej gwiazdy i ponownie pogrążyć kolarstwo w kryzysie. Nie chciał dopuścić do drugiej afery na skalę Eufemiano Fuentesa, w którą sam Contador notabene był zamieszany. Przypomnijmy, że Alberto widnieje na listach klientów madryckiego lekarza pod skrótem A.C., tzn. widniał, ponieważ nie wiadomo dlaczego hiszpańska prokuratura skreśliła go ze spisu. Dziś na fakt wymazania inicjałów wypada spojrzeć pod nowym kątem. Dla astmatyków… Clenbuterol używany jest w medycynie w leczeniu astmy. Ten tzw. beta2-mimetyk powoduje wiotczenie mięśni oskrzeli, co prowadzi do zmniejszenia skurczów podczas możliwego ataku astmatycznego i zwiększenia transportu tlenu. Innymi słowy do rozszerzenia oskrzeli. Oprócz tego clenbuterol przyspiesza, przy odpowiednim dozowaniu, przyrost tkanki mięśniowej, hamując jednocześnie gromadzenie się tłuszczu. Kolarze używają go z reguły wtedy, kiedy chcą bardzo szybko zrzucić kilka zbędnych kilogramów, nie tracąc przy tym masy mięśniowej. Jak podkreśla dyrektor generalny WADA David Howman, clenbuterol stosowany był przez dopingujących się już 30 lat temu. Wydawałoby się więc, że wraz z nowymi analizami antydopingowymi oraz, bądź co bądź, „rozwojem” branży dopingowej, ten klasyczny już środek przeszedł do lamusa. Nic bardziej mylnego. Od pięciu lat w sidła kontrolerów wpada coraz więcej sportowców sięgających po clenbuterol. Tylko w 2009 roku przyłapano 67 osób, a w ostatnim czasie prym w tej kategorii wiodą cykliści. Kilka lat temu głośno było o Dżamolidinie Abdużaparowie czy śp. Franku Vandenbroucke. Pod koniec kwietnia podczas Vuelty Mexico wpadł Włoch Alessandro Colo, który obrał tę samą linię obrony co Contador. „W Meksyku 18% mięsa ma w sobie clenbuterol. Tutaj ten środek jest praktycznie w każdym jedzeniu” – argumentował zawodnik ISD-Neri. Włoski Komitet Olimpijski (CONI) przyznał mu rację i Colo zamiast dwuletniego dostał jednorocznego bana. … i dla krów Clenbuterol stosowano i stosuje się do tuczenia trzody chlewnej. Obecnie praktyka ta jest w krajach Unii Europejskich surowo zabroniona i ostro karana. Hiszpanie przodowali w tym procederze i stosowali clenbuterol w hodowli krów. W drugiej połowie lat 90. odnotowywano jeszcze pojedyncze wypadki używania clenbuterolu w gospodarce rolnej, w dwóch ostatnich latach stwierdzono już tylko jeden. Niewykluczone, że „wołowe podziemie” w dalszym ciągu istnieje i skażone clenbuterolem mięso sprzedawane jest na lokalnych małych rynkach. Mało prawdopodobne jednak, by zakazana w UE wołowina była eksportowana, a mięso, które wcinał Contador, pochodziło z zagranicy, dokładniej z Hiszpanii. Chociaż Ramon Riestra (członek zarządu Związku Młodych Rolników Asturii) jest zdania, że mogło zostać importowane z Ameryki Płd., gdzie kuracja clenbuterolowa nie jest niczym nadzwyczajnym. Machniom? McQuaid złożył Contadorowi ofertę – mieszkaniec małego miasteczka Pinto przyjmie trzymiesięczną dyskwalifikację, a Pan Prezydent wyciszy skandal. Wszystko miało zostać zamiecione pod dywan. Contador dostał trochę czasu do namysłu i prawdopodobnie niczego byśmy się nie dowiedzieli o jego dopingowej wpadce, gdyby nie dziennikarze niemieckiej telewizji publicznej ARD. Reporterzy wyczuli pismo nosem i skontaktowali się z pracownikami laboratorium w Kolonii. Nie chcąc publikować niesprawdzonych wiadomości, zwrócili się do McQuaida z prośbą o wyjaśnienie kwestii „Pistolecika”. „Pracowaliśmy nad tym tematem od kilku tygodni. McQuaid jeszcze dzień przed oficjalnym komunikatem powiedział nam, że o niczym nie wie. Wydaje się, że UCI chciała tę sprawę ukryć” – twierdzi Hans-Joachim Seppelt, dziennikarz ARD, którego hobby jest śledzenie dopingowiczów. Contador, który nie zdążył przystać na propozycję McQuaida, pośrednio potwierdza przypuszczenia Seppelta: „UCI poprosiła mnie 24 sierpnia, kiedy się widziałem z McQuaidem, bym na razie nic nie mówił o próbkach. Wszystko było ok. Myślałem, że rozwiążemy tę kwestię między nami. Jestem całkowicie niewinny. Dlaczego miałbym przyjmować zawieszenie? Nie chcę o nim słyszeć”. Vuelta a doping O tym, że Hiszpanie mają poważne kłopoty z dopingiem, wiadomo najpóźniej od Operation Puerto z 2006 roku. W przeciwieństwie jednak do innych krajów, które wprowadziły w życie programy i restrykcyjne prawa antydopingowe, na Półwyspie Iberyjskim trwa cisza w kwestii zwalczania dopingu. Rząd Jose Luisa Rodrigueza Zapatero zadeklarował, że jest zmuszony do obcięcia dotacji dla krajowej agencji antydopingowej (AEA), budżet zmniejszy się o 2,7%. Co ciekawe, McQuaid kilka już razy krytykował hiszpański system: „Hiszpański rząd musi w końcu przejrzeć na oczy i zauważyć, że mają problem. Nie znam dokładnych liczb, ale połowa naszych przypadków dopingowych ma swoje źródło w Hiszpanii. Hiszpanie nie biorą walki z dopingiem na poważnie”. U trzech hiszpańskich zawodników wykryto ostatnio środek hydroxyethal starch (HES), który służy do tuszowania transfuzji krwi. Podejrzenie padło na dwóch kolarzy rozpadającego się teamu Xacobeo-Galica, Ezequiela Mosquerę i Davida Garcię oraz na starego wygę Oscara Sevillę (Rock Racing), który wymieniany był już w aferze Fuentesa. Plastikowa krew Gwoli ścisłości, nikt w „mięsne” wytłumaczenie Contadora nie wierzy. Lekarz Szwajcarskiego Komitetu Olimpijskiego Beat Villiger nie potrafi sobie wyobrazić, by jakikolwiek zawodnik jadł podczas najważniejszego wyścigu na świecie mięso nieznanego pochodzenia. „Akurat kolarze są bardzo wrażliwi na tym punkcie. Oni jedzą tylko to, co znają, i co zostało poddane kontroli”. Contador sam gubi się w swoich zeznaniach. Według niego mięso zostało przywiezione z północnej Hiszpanii, z baskijskiej miejscowości Irun przez jego znajomego, dyrektora wyścigu Vuelta a Castilla y Leon Jose Luisa Lopez Cerrona. Natomiast lekarz Astany Paco Olalla 22 lipca udzielił wywiadu, w którym powiedział, że sam je zakupił na rynku w Pau, będąc niezadowolony z jakości posiłków hotelowej restauracji. Po uzgodnieniach Olalla podtrzymuje teraz wersję Contadora. Zwycięzcę Vuelty a Espana oraz Giro d’Italia pogrążają też zeznania anonimowego pracownika Astany. Belgijskiemu koncernowi medialnemu „Humo” tajemniczy informator wyznał, że Contador był częścią programu dopingowego w Astanie, a krew, którą wstrzyknął sobie podczas Touru, upuścił po Dauphine Libere. Podobno A.C. zażywał clenbuterol, chcąc schudnąć. „W okresie od Dauphine do Touru Contador pobierał sobie krew w niewielkich dawkach, rzędu 150 ml jednorazowo, żeby nie zaburzyć parametrów krwi i nie znaleźć się na świeczniku UCI z jej paszportami biologicznymi” – opisywał konfident z Astany. Clenbuterol jest wchłaniany przez organizm bardzo powoli. Peter Van Eenoo, szef laboratorium w Gandawie, podkreśla, że nawet po pięciu dniach od momentu spożycia można wykryć jego ślady. „Clenbuterol bardzo powoli się rozkłada, nie tak jak kokaina. Kokaina daje od razu niesamowitego kopa, a po dwóch dniach całkowicie się wypłukuje”. Zaś słynny duński ekspert dopingowy Ramsus Damsgaard uważa, że Contador mógł sobie zrobić „landisa”. „Oznacza to, że Contador przetoczył sobie własną krew, którą pobrano kilka miesięcy wcześniej, kiedy brał jeszcze clenbuterol. W ten sposób clenbuterol ponownie dostał się do jego organizmu, chociaż bezpośrednio go nie zażył”. RFEC zgłoś się! UCI do połowy listopada nie spieszyła się ze śledztwem. McQuaid czekał na wyniki kwerendy WADA: „Kiedy będziemy je mieć w ręku, kwestią godzin będzie podjęcie decyzji. Chcemy się dowiedzieć, w jaki sposób clenbuterol znalazł się w jego organizmie. Gdyby udało nam się udowodnić, że substancja dostała się przez mięso, skazanie sportowca nie byłoby czynem sprawiedliwym”. Dopiero po licznych artykułach prasowych i krytyce ze strony m.in. aktualnego mistrza świata Thora Hushovda przyparta do muru Unia przesłała RFEC wszystkie niezbędne dokumenty. Hiszpanie mają trzy miesiące czasu na wszczęcie postępowania przeciw Contadorowi i podjęcie decyzji. Castano jednak, który wyraźnie wspiera A.C. i się tego nie wstydzi, oświadczył, że dochodzenie może potrwać znacznie dłużej. „Trzy miesiące to bardzo mało czasu. Alberto musi przedstawić swoje argumenty, my musimy go wysłuchać. Życzę sobie, by sprawa Contadora znalazła szczęśliwy i dobry koniec. Wiele rzeczy może się jeszcze wydarzyć. Śledztwo może zostać wstrzymane, Contador może dostać łagodną karę, ale może zostać równie dobrze zawieszony na dwa lata” – mówił Castano. Gdyby w lutym RFEC nadal tkwiła w martwym punkcie, UCI zaskarży hiszpańską federację do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie. „Nie będziemy ciągnąć sprawy Contadora w nieskończoność. Jeśli będzie trzeba, zwrócimy się po decyzji RFEC do CAS-u”. Prawie wszyscy zdziwieni Włodarze Unii zarzekają się, że nie traktują Contadora w sposób wyjątkowy, tylko próbują pozostać w całej aferze obiektywni. Przychodzi im to z wielkim trudem, bo jak dotąd UCI zrobiła wiele, by oczyścić Contadora. Poleciła nawet eksperta dopingowego Douwe de Boera, który pomoże mu obmyślić taktykę obronną. Holender zajmował się wcześniej zawodnikiem teamu Radio Shack Fuyu Li. Chińczyk wpadł wiosną zeszłego roku również na clenbuterolu. „Contador ma znane nazwisko, Li go nie miał. Contador zadzwonił do mnie i powiedział, że dostał mój numer telefonu od UCI. Poprosił o pomoc”. Czy znane nazwisko oraz adwokat Rocco Taminelli, który wybronił już przed CAS-em Franco Pellizottiego, rzeczywiście uratują Contadora przed kolarskim „szafotem”? Jeśli stosowanie nielegalnych środków zostanie mu dowiedzione, może się pożegnać z tytułem „króla Paryża” i kontraktem z ekipą Saxo Bank-SunGard. Menadżer duńskiej grupy Bjarne Riis, chociaż nie ma powodów, by nie ufać swojemu nowemu liderowi, w zanadrzu trzyma plan B… „Nie wiem, dlaczego Alberto miałby brać clenbuterol, tak bardzo stary preparat, który nie wpływa pozytywnie na formę i ma tylko skutki uboczne”. W bardzo podobnym tonie wypowiadał się drugi kolarz Touru 2010 Andy Schleck, który opuszcza Saxo Bank i przechodzi do Pro Team Luxembourg – „Nie sądzę, by Contador zrobił coś niewłaściwego, ale nie mi decydować. Wierzę, że jest niewinny”. Z kolei wielki francuski talent Yoann Offredo (Francaise des Jeux) nie był zbyt zszokowany, kiedy usłyszał o wpadce Contadora – „Szczerze powiedziawszy, my kolarze spodziewaliśmy się podobnej sytuacji. No, może nie do końca. Nikt nie spodziewał się clenbuterolu”. Czyżby Offredo głośno powiedział to, o czym osoby za sterami UCI tylko myślą? „Cały świat znów śmieje się z kolarstwa. Staliśmy się jednym wielkim pośmiewiskiem. Brawo!” – wykrzyczał sarkastycznie ekszawodowiec Cedric Vasseur. Coś za coś Jean-Rene Bernaudeau, menadżer Bbox Bouygues Telecom/Europcar, jest wściekły na Contadora – „Ta informacja jest dla nas prawdziwą katastrofą. Uciekają od nas sponsorzy”. Partnerów finansowych w peletonie jest coraz mniej, o czym przekonały się liczne drużyny, które po tym sezonie musiały dać za wygraną i ogłosić koniec istnienia. Czy UCI, broniąc Contadora, również te aspekty bierze pod uwagę? A co z naszym głównym bohaterem? Między bajki należy włożyć wszelkie zapowiedzi Contadora dotyczące zakończenia kariery. „Myślałem w pierwszej chwili o zakończeniu kariery. Jestem rozczarowany światkiem kolarskim”. A.C. albo zostanie uniewinniony, albo dostanie dyskwalifikację najkrótszą z możliwych. A nawet gdyby musiał „zadowolić” się dwuletnią banicją, to i tak wzorem Ivana Basso wróci do kolarskiego cyrku i będzie się cieszył wielką popularnością. Przynajmniej u hiszpańskich kibiców. Doping krwią nie jest przecież niczym zabronionym, jak uważa Stefan Matschiner, były menadżer dopera Bernharda Kohla – „Nikt nie może się skarżyć na autotransfuzję. Przetaczana jest własna krew. Co w tym złego? Nie jest to szkodliwe”. Dopóki nie zmieni się pogląd na praktyki dopingowe, dopóty możemy pomarzyć o „czystym” peletonie. Nie da się zjeść ciastka i je mieć. Trzeba się zdecydować. Albo walczymy z dopingiem i poświęcamy tak wielkie gwiazdy jak Contador. Albo przechodzimy nad dopingiem do porządku dziennego i obserwujemy dalszy upadek kolarstwa. Jest jeszcze trzecie wyjście… Skreślamy z jadłospisu wszelkie mięsiwa i pożeramy wyłącznie tony makaronu. Wtedy z całą pewnością będziemy mogli spać spokojnie.

top 3

Czytaj więcej

Jeździj jak zawodowcy i zabezpiecz swój telefon na rowerze – uchwyt do telefonu na rower marki RokForm

Czytaj więcej

Filmy

Wybór redakcji

Czytaj więcej

Jeździj jak zawodowcy i zabezpiecz swój telefon na rowerze – uchwyt do telefonu na rower marki RokForm

Czytaj więcej
comments powered by Disqus

Informuj mnie o nowych artykułach