Francuska rewolucja

Ściganie na szosie bez pedałów zatrzaskowych? Niewyobrażalne. A jednak to zaledwie dwadzieścia lat minęło, odkąd firma Look zaprezentowała pierwsze, seryjne rozwiązanie tego typu. Proponujemy więc sięgnąć do historii, rzucić okiem na interesujące, choć ślepe uliczki i boczne ścieżki ewolucji. Na deser 10 aktualnych modeli pedałów w teście. Schylić się, wymacać sprzączkę, wcisnąć but, dociągnąć pasek. A przy tym ciągle patrzeć przed siebie i utrzymywać kierunek, czyli nie szarpać kierownicą. Czy gdzieś w zakamarkach waszej pamięci przewijają się podobne migawki ze złotych lat kolarskiej młodości? Zapomnienie może być tym bardziej usprawiedliwione, że od ostatniego „schylić się… itd.” staliśmy się o 20 lat starsi, a w międzyczasie przyzwyczailiśmy się bardzo do godnych zaufania pedałów zatrzaskowych. To naprawdę już tak odległa przeszłość? Zaledwie 20 lat, odkąd kolarze pożegnali się z noskami i paskami. Przedtem przez dziesięciolecia nie mieli metalowych „płytek”, czyli tzw. bloków zamocowanych do podeszew, buty z pedałami łączyły skórzane paski. A że połączenie trwało także wtedy, gdy nie było konieczne, np. podczas upadku, no cóż… bywa. Wspomnieć warto jeszcze, że mocne ściśnięcie paskami butów powodowało, iż na dłuższych etapach krew nie mogła dopływać do stóp, problematyczne było też stosowanie ochraniaczy na buty. Pedały zatrzaskowe pojawiły się nagle i mało który z wynalazków upowszechnił się w kolarstwie tak szybko i konsekwentnie jak one. Opowieści o paskach i noskach brzmią tak archaicznie, że aż nie można wyjść z podziwu, dlaczego dopiero przed 20 laty podjęto pierwsze udane próby rozwiązania problemu połączenia stóp kolarzy i pedałów. Tak naprawdę nie do końca się to zgadza. Eksperymenty powtarzane były systematycznie przez konstruktorów i małe firmy. Plany lądowały w szufladach i czekały, by stać się rzeczywistością, a prototypy lub też krótkie serie próbowały podbić gusta kolarzy (np. zatrzaskowy model Cinelli z początku lat 70. czy pedały niemieckiego wynalazcy Walthera Elgera). Najwyraźniej jednak projekty te były technicznie niezbyt doskonałe lub po prostu zabrakło pieniędzy, by je urzeczywistnić. Rewolucja w konstrukcji pedałów do rowerów szosowych wybuchła we Francji. W końcu roku 1983 producent zapięć narciarskich Look opatentował system dla kolarzy obywający się zupełnie bez pasków i nosków. Egzystuje on, niemal niezmieniony, do dzisiaj. Plastikowy adapter przykręcony do podeszwy buta przytrzymywany jest przez specjalną płytkę dociskaną za pomocą sprężyny. Ruch stopy na bok powoduje proste i szybkie otwarcie połączenia. Był to wystarczający powód, by na początku określać nową konstrukcję jako „pedały bezpieczeństwa”. Zanim jednak potencjał tkwiący w patencie został odkryty, musiała minąć chwila. Pierwsze pedały pojawiły się w sprzedaży dopiero wiosną 1985. Renomowany magazyn rowerowy TOUR w rubryce „Porady, trendy, technika” poświęcił im 1/4 strony, a sam mechanizm określony został jako „bardzo interesujący”. Właściwe wejście na salony systemu Looka miało miejsce latem 1985, kiedy Francuz Bernard Hinault, używając pedałów Looka, najpierw wygrał Giro d’Italia i niewiele później po raz piąty Tour de France. W ten sposób system znalazł się w światłach reflektorów, na co całkowicie zasłużył. W ciągu kolejnych 5 lat producent sprzedał (według własnych danych) ponad milion par, a noski stały się historią.

Sceptycyzm profesjonalistów

Kto jednak sądzi, że koledzy Hinault wychodzili z siebie, by zamanifestować radość, myli się. Wielu profesjonalistów reagowało początkowo nieufnością, jak cytowany przez nas Ralf Goelz, który w środku lat 80. był związany kontraktem z włoskim Teamem Del Tongo. Ten specjalista od klasyków przypomina sobie: „Mój pierwszy trening z pedałami Looka przerwałem po 30 kilometrach i wróciłem do domu, żeby zamontować z powrotem pedały z noskami. Wydawało mi się, że za pomocą zatrzasków jestem z rowerem połączony jeszcze mocniej. Poza tym bałem się problemów z kolanami”. Goelz aż do roku 1988 jeździł z paskami i noskami, aż sponsor Teamu Superconfex zmusił go do zmiany przyzwyczajeń. Dziś Goelz śmieje się ze swoich ówczesnych problemów: „W kwestii podejścia do materiału byłem bardzo konserwatywny. Dziś jest dla mnie oczywiste, że pedały zatrzaskowe stanowiły prawdziwy postęp”. Inni reagowali bardzej entuzjastycznie, np. jeden z zawodników ówczesnego hiszpańskiego teamu Teka tak wspomina swoje początki: „Dla mnie nowy system był jak objawienie, uwalniał od różnych bolączek. Zalety były zauważalne od razu. W trakcie upadku człowiek uwalnia się od roweru, to wielka zaleta. Poza tym w końcu sznurówki przestały blokować przepływ krwi do nóg, a zimą uległa ograniczeniu liczba miejsc, skąd mógłby rozprzestrzeniać się chłód”. Ogólnie rzecz biorąc, przejście od nosków do zatrzasków wśród profesjonalistów było bardzo szybkie. Już w 1987 większość peletonu ich używała. Kiedy w 1992 Irlandczyk Sean Kelly zwyciężył w klasyku Mediolan-San Remo, używając nosków, a był to ostatni wielki triumf w jego karierze, prezentował się naprawdę egzotycznie.

Pomysł i jego następstwa

Dwie cechy sprawiły, że Looki odniosły sukces. System od początku funkcjonował bez bolączek wieku dziecięcego, a przy wpinaniu i wypinaniu nie trzeba było uczyć się żadnych skomplikowanych ruchów. Lekki ruch nogi w bok wystarczył, by noga nie była połączona z pedałem. Sukces Francuzów zmusił też do działania inne firmy. Producent artykułów sportowych Adidas kupił francuski patent firmy Ste. Manoel Bouchet (już wówczas liczący sobie wiele lat). But z bocznymi rynnami prowadzącymi wsuwano w nim w pedał, a od dołu plastikowy nosek wsuwał się w odpowiednie wgłębienie i blokował podeszwę. Problem tkwił gdzie indziej… Aby wypiąć się, trzeba było ręką sięgnąć do odpowiedniej dźwigni i zwolnić ją, brak więc było zalet w stosunku do pasków i nosków. Dlatego „System 3” pozostał nieudanym rozwiązaniem w historii pedałów, podobnie jak własna konstrukcja konkurenta Adidasa – Pumy. Większego sukcesu doczekał się inny patent z Francji – pedał Time. Pojawił się na rynku w roku 1988 i błyskawicznie podbił wielu zawodowych kolarzy. Umożliwiał ustawienie stopy bliższe osi niż konkurent, korzystniejsze biomechanicznie, bo pozwalające łatwiej pokonać tzw. „martwy punkt” podczas pedałowania oraz dodatkowe ruchy stopą na boki, chroniące kolana. W pedałach Looka początkowo oferowane czarne bloki dla odmiany ustawiały nogi w jednej pozycji, co wymagało bardzo precyzyjnego przykręcenia ich do butów. Nawet to nie zapobiegło jednak problemom niektórych kolarzy z kolanami. Dlatego później Look wprowadził do sprzedaży także czerwone bloki, pozwalające na większy ruch stopy, tym samym eliminujące problem. Sukces Looka można zmierzyć i w inny sposób. Tacy producenci komponentów, jak Shimano, Campagnolo i Mavic, początkowo zaskoczeni wprowadzeniem nowego typu pedałów, na początku lat 90. nabyli licencję od Looka, by wytwarzać swoje pedały. Później Shimano i Campagnolo dorobiły się własnych rozwiązań. Japończycy przejęli system SPD ze sprawdzonej wersji MTB, a następnie wprowadzili wersję SPD-R. Campa wprowadziła model Pro-Fit. Mimo tego Look i Time w latach 90. dominowały na rynku. Ruch w interesie zaczął się dopiero w roku 2001, gdy w krótkim czasie zostały przestawione trzy nowe systemy. Time wprowadziło swój całkiem nowy, całkowicie przeprojektowany Impact-System, Shimano wraz z SPD-SL sprezentowało kolarzom już trzecie rozwiązanie z własnej stajni, a w USA pojawił się Speedplay. Ciekawe, że ten ostatni minimalistyczny i ultralekki model, przypominający kształtem lizak, premierę miał już w końcu lat 80. Ponieważ pozwalał on na maksymalny ruch stopy na boki, a do wypięcia nie była potrzebna siła, pozostawał produktem niszowym, ulubionym przede wszystkim przez triatlonistów. Dopiero gdy wersja Zero została wyposażona w sprężyny (precyzyjnie rzecz biorąc w blokach), co umożliwiło precyzyjne wpięcie, dało się go porównywać z konkurentami i odtąd znalazł wśród profesjonalistów wielu zwolenników. Dziś większość rynku światowego dzieli między siebie pięciu konkurentów – Look, Time, Shimano, Campagnolo i Speedplay. Obok nich funkcjonuje szereg firm wyspecjalizowanych, oferujących pedały np. dla fetyszystów niskiej wagi.

Czas na zmianę?

Jakimi cechami powinien charakteryzować się dobry pedał zatrzaskowy? Nietrudno je wymienić: łatwe wpinanie i wypinanie, pewne podparcie stopy, możliwie płaska konstrukcja, duża odległość od ziemi w zakrętach i niska waga. W praktyce odgrywa także rolę fakt, czy w butach z przykręconymi blokami da się chodzić oraz czy szybko zużywają się bloki. Ważna jest także jakość łożysk, czyli ich trwałość. Jeśli sprawdzi się aktualne rozwiązania pod takim kątem, okazuje się, że niegdysiejszy pionier Look, którego system od przeszło 20 lat pozostaje praktycznie niezmieniony, trochę spoczął na laurach. Wprawdzie rozwiązanie jest dopracowane, a kto się do niego przyzwyczai, nie ma żadnych problemów, ale po bliższym przyjrzeniu okazuje się, że niektórzy konkurenci odskoczyli trochę do przodu – Shimano SPD-SL, Time Impact, Speedplay Zero i Eggbeater. Czyżby czas na nową francuską rewolucję?

top 3

Czytaj więcej

Jeździj jak zawodowcy i zabezpiecz swój telefon na rowerze – uchwyt do telefonu na rower marki RokForm

Czytaj więcej

Filmy

Wybór redakcji

Czytaj więcej

Jeździj jak zawodowcy i zabezpiecz swój telefon na rowerze – uchwyt do telefonu na rower marki RokForm

Czytaj więcej
comments powered by Disqus

Informuj mnie o nowych artykułach