Pierwszy dzień zmagań w całości dedykowany został specjalistom od jazdy na czas. Jako pierwsze do walki na 13-kilometrowej rundzie przystąpiły juniorki. Zawody otworzyła Karolina Komięga (Romet-Renex Bydgoszcz), ale to nie ona była bohaterką pierwszej konkurencji – tradycje rodzinne postanowiła kontynuować Wiktoria Pikulik (BCM Nowatex Ziemia Darłowska), która nie dała szans rywalkom i na mecie mogła cieszyć się ze złotego medalu. – Jest to mój pierwszy tytuł w jeździe indywidualnej na czas, więc jestem naprawdę szczęśliwa. To wielki dzień dla mnie, ponieważ trasa była trudna, kręta, dodatkowo zmagania utrudniał wiatr. Rok temu skończyłam piąta, tym razem jest złoty medal i tytuł mistrzyni, a to dla mnie tylko motywacja, do tego, aby dalej solidnie pracować.
Dwa razy dłuższy dystans do pokonania mieli najmłodsi kolarze, którzy pojawili się w Świdnicy. Tutaj szans rywalom nie dał Filip Maciejuk. – Liczyłem się z tym, że jestem w stanie tutaj wygrać. Bardzo zależało mi na tym starcie, dlatego przygotowywałem się solidnie. Po drodze przejechałem kilka mniejszych wyścigów, co dało mi dobrą podbudowę kilometrową. Trasę po raz pierwszy pokonałem dwa dni temu, ale jak widać, nie stanowiło to dla mnie problemu.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że konkurencja w wyścigu juniorskim była bardzo duża a sprawę zwycięstwa na swoją korzyść o zaledwie 10 sekund zawodnik KS Pogoń Mostostal Puławy przesądził w samej końcówce.
Po krótkiej przerwie technicznej na trasę wyruszyły panie, które również musiały przejechać 26 kilometrów. W sporym upale szans rywalkom nie dała Kasia Niewiadoma (RaboLiv), która ostatnio znajduje się w znakomitej formie. Jak nam zdradziła po zejściu z podium biało-czerwona koszulka była jej marzeniem, które chciała zrealizowała. – Bardzo, bardzo, bardzo się cieszę, że udało mi się wygrać. To dla mnie wielka sprawa. Jest to dla mnie ważny tytuł, gdyż długo o niego walczyłam. Sporo radości sprawił mi fakt, że pokonałam tak wspaniałe zawodniczki, jak Kasia Pawłowska, czy Gosia Jasińska.
– W sobotę chciałabym powtórzyć ten wynik. Zdaję sobie sprawę, że w naszym peletonie będzie ostra walka. Już nie mogę doczekać się sobotniego startu. Byłoby super zakończyć mistrzostwa z dwiema koszulkami, a dodatkowo będę miała niemałą motywację, bo przyjeżdża moja rodzina. Ze srebrnym medalem i 28-sekundową stratą finiszowała Pawłowska, a na najniższym stopniu podium stanęła Gosia Jasińska.
Dobrą rozgrzewką przed startem elity męskiej był wyścig w kategorii U23. Tutaj wielkie nadzieje na złoty medal, po ubiegłorocznym srebrnym i brązowym krążki miała drużyna CCC Sprandi Polkowice. Dodajmy, że marzenia dyrekcji teamu udało się wcielić w życie, ponieważ Patryk Stosz i Michał Paluta poprawili się o jeden stopień w porównaniu z ubiegłym rokiem a biało-czerwony trykot przywdział bardziej doświadczony Stosz. – To była bardzo wymagając trasa, ponieważ oprócz dobrej techniki trzeba było mieć sporo sił, by walczyć z ciężkim podjazdem, a także wiatrem, który utrudniał jazdę. Wielkie słowa uznania należą się dyrektorowi sportowemu Sławomirowi Błaszczykowi, który doskonale dyrygował mną w wozie technicznym. Rok temu miałem srebro, teraz jest złoto, jest progres, a to jest najważniejsze – mówił uradowany.
Ostatnią konkurencją rozegraną w środę była jazda indywidualna na czas elity mężczyzn. 52-kilometry to dystans spory, ale odpowiedni, aby wyłonić najsilniejszego zawodnika, który przez następny rok dumnie będzie nosił koszulkę z orłem na piersi. Ten zaszczyt do czerwca 2017 roku będzie miał Maciej Bodnar, który powrócił już do pełni sił i pozbawił rywali złudzeń, kto jest najlepszym czasowcem w kraju. – Mam za sobą ciężki okres, dlatego potrzebowałem takiego sukcesu. Nie będę ukrywał, że obawiałem się o swoją formę. Nie wiedziałem, w jakiej dyspozycji będę po długiej absencji. Szczęśliwie wszystko było ok. Teraz przede mną następne cele, czyli Tour de France i mam nadzieję Igrzyska Olimpijskie. Zawodnik Tinkoffa w pokonanym polu zostawił Marcina Białobłockiego i Mateusza Taciaka.