Katowickim targiem…
Co jest największą tajemnicą polskiej branży rowerowej? Stawiamy funty przeciwko kasztanom, że nikt się nawet nie domyśla. Otóż najbardziej tajemniczą jest w Polsce kwestia uczestnictwa w tegorocznych targach rowerowych w Katowicach. Całkiem świadomie postanowiliśmy zatem wsadzić kij w mrowisko. Mamy również nadzieję, że poniższy tekst wywoła gorącą dyskusję. O targach rowerowych właśnie.
Targi rowerowe „Bike” w Katowicach mają ponad dziesięcioletnią historię i są najdłużej organizowanymi targami w Polsce. Jednocześnie są również największą tego typu imprezą w naszym kraju. Największą i zarazem jedyną. Mimo kilku prób przeniesienia imprezy targowej do innego miasta – przypomnijmy, że eksperymentowano z Bydgoszczą i Poznaniem – targi katowickie przetrwały wszystkie te zawirowania. O ironio, przetrwały, żeby w rok po swoim jubileuszu dziesięciolecia zaliczyć dość znaczące potknięcie, jakim była ubiegłoroczna impreza. Dodajmy, zorganizowana na życzenie czołowych firm z branży w nowym, jesiennym terminie. Czy w tym roku sytuacja się powtórzy? Czy doświadczenia dziesięciu lat imprezy katowickiej zostaną zmarnowane? Czy faktycznie jedyne i zarazem największe w Polsce targi branży rowerowej są w istocie tak mało znaczącą imprezą, że jest ona nikomu niepotrzebna? Pytanie o targi i udział w nich poszczególnych firm jest chyba najczęściej zadawanym pytaniem, z jakim spotkaliśmy się podczas wielu spotkań z branżą. Nasi rozmówcy poruszali ten temat, chcąc niejako wysondować, kto będzie na targach. Niestety, my również wiemy tyle co wszyscy, czyli bardzo mało. Większość firm, zwłaszcza należące do „wielkiej piątki”, swoją decyzję o uczestnictwie w katowickiej imprezie uzależnia od działań konkurencji. Powiem szczerze, dla mnie takie podejście branży jest niezrozumiałe, ale wypada je uszanować. Można tylko złośliwie zapytać, czy jak konkurent zabije żonę, ma się to stać od razu standardem zachowań w branży rowerowej? Zastanawiające jest, że największe polskie firmy nie widzą potencjału płynącego z targów, które są czasami jedyną okazją do osobistych spotkań z klientem i wsłuchania się w jego uwagi. To również jedyna możliwość zaprezentowania produktów bezpośrednio konsumentom. A według naszych obliczeń imprezę targową w ciągu ostatnich dziesięciu lat odwiedziło ok. 150 tys. osób. Czyli piętnaście tysięcy potencjalnych klientów, a na pewno zainteresowanych rowerami, co roku odwiedza Katowice. Szkoda byłoby zmarnować okazję dotarcia do tylu potencjalnych odbiorców… Jak dowiedzieliśmy się w biurze organizatora targów, w tym roku wybrano termin imprezy na podstawie uwag najbardziej zainteresowanych, czyli wystawców, wśród których przeprowadzono ankietę odnośnie daty targów. Działanie to ma zakończyć trwającą już jakiś czas dyskusję. MTK próbują w ten sposób pogodzić zwolenników dwóch różnych opcji terminowych: zimy (styczeń) i jesieni (październik). Naszym zdaniem w Polsce jest miejsce na kilka imprez targowych, które mogłyby się odbywać w różnych terminach, ale cóż, tymczasem mamy tylko jedną. Październik jest chyba najlepszym momentem, żeby przedstawić nowe kolekcje na nadchodzący rok, zebrać zamówienia od detalistów oraz podkręcić samych klientów, którzy w długie zimowe wieczory, myśląc o nadchodzącym sezonie, będą mieli przed oczami nowy sprzęt. Innymi słowy Polacy muszą gdzieś zobaczyć rowery, które potem kupią i lepiej, żeby mogli doświadczyć tego wcześniej niż później. Dobrze, gdyby w ogóle mogli tego doświadczyć. I tu dochodzimy do kolejnej sprawy, ktoś musi konsumentom ten sprzęt pokazać. Ludzie przychodzą na targi branżowe wiedzeni ciekawością, ciągnięci siłą swojego hobby, uzależnienia czy też sposobu na życie. Chcą zobaczyć rowery, osprzęt i wszystko, co się z rowerami wiąże. Kolor hali wystawowej i nasadzone przed wejściem krzaki mają całkiem drugorzędny charakter, bo publikę przyciąga ekspozycja. Im więcej firm weźmie udział w imprezie i postara się najpełniej pokazać swój asortyment, tym więcej ludzi przyjdzie i tym większa będzie korzyść, dla wszystkich. Można oczywiście postawić pytanie, czy Katowice to najlepsze miejsce na takie targi? Ale przecież nie udało się zorganizować żadnej konkretnej imprezy nigdzie indziej. Za tym miejscem przemawia jeszcze przynajmniej jeden fakt. W bezpośredniej bliskości hal targowych mieszka ponad 4 mln osób. Większej potencjalnej publiczności chyba się w Polsce nigdzie nie zbierze… Z zebranych przez nas informacji wynika, że targi „Bike” powstały jako przeciwwaga dla organizowanych w MTK tradycyjnych dla tego regionu targów chemicznych, kopalnianych i ciężkoprzemysłowych. Ich utrzymanie przez organizatora ma więc również pewne znaczenie prestiżowe i marketingowe. Ponoć nie jest to najbardziej dochodowa impreza targowa w Katowicach. Jak nas zapewniono, idea organizowania tych targów będzie podtrzymywana. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się również, że w tym roku polskim wystawcom zaproponowano elastyczne warunki uczesnictwa. Przy szacowaniu ceny uwzględniono sytuację ekonomiczną polskiej branży, która cały czas odrabia straty. Wszystkie działania mają w zamyśle przyciągnąć wystawców i reaktywować targi Bike w Katowicach, bez których Polska zostanie chyba największym w Europie krajem bez rowerowej imprezy targowej. Elatyczność organizatora i nowy, skonsultowany termin oraz bogaty program imprez towarzyszących opracowany przez MTK powinny dobrze wpłynąć na odbudowę „BikeŐa”. Powinny, bo z krążących po Polsce domysłów na razie nic nie wynika. Nie potrafimy również wskazać, ile czasu i z jakich powodów trwać będzie patowa sytuacja. Jeżeli jest to inna kwestia poza terminem czy ceną, powinny chyba odbyć się rzetelne negocjacje, jak to w biznesie bywa. Naszym zdaniem targi rowerowe w Polsce winny odbywać się i z roku na rok być większe. Choćby dlatego, że moda na kolarstwo w naszym kraju zatacza coraz szersze kręgi i proces ten powinien być utrzymywany. Również poprzez organizowanie imprez targowych, na których wszyscy zainteresowani mogą spotkać się w jednym miejscu. Dlaczego to, co udaje się na całym świecie, ma się nie udać w Polsce? Gorsi jacyś jesteśmy, czy co? Na zakończenie chcielibyśmy przypomnieć, że dwa lata temu właśnie w Katowicach po raz pierwszy zaprezentowaliśmy naszą gazetę szerokiej publiczności. Nie wyobrażamy sobie Polski bez profesjonalnej imprezy targowej z prawdziwego zdarzenia. Nie zastąpią jej obwoźne wystawy i podobna „Cepelia”. Targi są nam wszystkim potrzebne! Naprawdę.