Kult żelaza
Wszyscy znamy historię produktu Harleya Davidsona, produktu utrwalonego w zbiorowej świadomości motocyklistów jako symbol wolności, niezależności, a przede wszystkim przynależności do specyficznej subkultury. Przedmiotu, którego samo posiadanie wywołuje efekt prestiżowy i włącza właściciela do zbioru ludzi „jeżdżących inaczej”. To nic, że pojazd ma archaiczną konstrukcję, że jest ciężki, że w dobie materiałów Hi-end głównym budulcem kultowego „Hadeka” jest stal wysokiej jakości, ale jednak stal. Tu chodzi o coś zupełnie innego. Pracownicy działu marketingu firmy z Milwaukee mówią o tym w sposób nie pozostawiający złudzeń: „Sprzedajemy ci filozofię, a nasz motocykl jest do niej dodatkiem”.
„The Dawn of Freestyle”
Hasło BMX narodziło się dawno dawno temu w USA i oznaczalo pierwotnie „Bicycle Moto Cross”. Amerykanie słowo „Cross” zastępują literą „X” i stąd hasło BMX. Pierwsze lata BMX-a to właściwie tylko wyścigi na torze ziemnym, na zamkniętej pętli. Założenie było takie, że BMX będzie przedszkolem dyscyplin motocyklowych, gdzie młodzież nauczy się techniki jazdy, rozwinie wolę walki, również tej „na łokcie”. Dbano o to, by rowery były możliwie lekkie, bo przecież był to klasyczny wyścig ze startu wspólnego i aby wygrać, trzeba było pokonać konkurencję. Trasa takiego wyścigu, będąca miniaturką toru motocrossowego, obfitowała w ostre zakręty z „bandami” i oczywiście w „hopy”. I tu historia się zaczyna, bo to właśnie na hopach narodził się Freestyle.
Dirt/Street
Dawno temu technika szybkiej jazdy na motocrossie nakazywała nie odrywać się za bardzo od ziemi, bo pojazd, który leci w powietrzu, nie przyspiesza i nie manewruje. Kandydaci na zwycięzców „gasili” loty i oddalali się od reszty zawodników, dbając o to, aby tylne koło cały czas miało zajęcie. Ale byli i tacy, którzy dostarczali dużo emocji kibicom i fotografom. Wbrew zasadom fizyki zmieniali tor lotu motocykla, latali wysoko i daleko, a także, co było zamachem na zasady poprawnej jazdy, lądowali na przednim kole. W świecie „małych kółek” pojawiły się pierwsze „barspiny”, „kankany”, „supermeny”, które wymusiły zmianę w budowie sprzętu. Dziś rower dirtowy nie jest tak lekki jak dawne BMX-y, za to niemal „pancerny”.
Po czym rozpoznać sprzęt do latania na „dircie”?
Dobre ramy wykonane są w całości z niecieniowanych stopów stali chromowo-molibdenowej (Cr-Mo). Z tego samego materiału wykonane są: widelec, kierownica, korba i osie piast. Osie mają średnicę 14 mm, cieńsze prawie na pewno wygną się przy pierwszym twardym lądowaniu. Koła na obręczach o zamkniętym profilu mają 48 szprych i piasty na uszczelnianych łożyskach maszynowych. Piasty na zwykłych łożyskach kulkowych z konusami, niestety, mają dużo mniejszą trwałość i wytrzymałość. Opony zakłada się z bieżnikiem terenowym, o grubości 2.1-2.25”, bardzo często grubsze znajdują się na przednim kole. Siodło typu „Sofa”, duże, miękkie pozwala na bezpieczne lądowanie. Korby są trzyczęściowe, długości 175 mm, przymocowane do chromowo-molibdenowej osi obracającej się na dużych, uszczelnianych łożyskach maszynowych. Aby móc rozwinąć dużą prędkość, najczęściej stosuje się przełożenie 42/16 lub 44/16 (tarcza/wolnobieg). Zdarzają się wolnobiegi 14-zębowe, lecz ich użycie wymaga specjalnej piasty o mniejszej średnicy gwintu i, niestety, o mniejszym (czyli słabszym) łożysku z prawej strony. Kwestia hamulców wygląda następująco – najczęściej jest to tylko tylny hamulec typu U-Brake połączony z dźwignią za pośrednictwem rotora umożliwiającego obracanie kierownicą w dowolnym zakresie lub, gdy nie ma rotora, hamulec sterowany zwykłą linką w nieco za długim pancerzu, co też pozwala na wykonanie 360-stopniowego „barspina”. Street, będący przeniesieniem dirtowych ekscesów na ulice miast, wymaga montażu przedniego hamulca typu U-Brake i może być wyposażony w co najmniej jedną parę pegów z jednej strony. BMX-y do dirtu i streetu mają wspólną geometrię, szczególną cechą jest długa, ok. 20-calowa, górna rura ramy. Godne polecenia są dostępne w Polsce dirtowe modele Treka, KHE, Mongoose’a. Kilka lat temu dominowały u nas Schwinn i GT.
Ramp
Równolegle z ewolucją dirtu w słonecznej Kalifornii, w przydomowych basenach Florydy, rozwijał się inny widowiskowy odłam freestyle’u – ewolucje na rampach. Tutaj specjalizacja sprzętowa przebiegała w wyraźnie innym kierunku… Rower do rampowych ewolucji ma krótszą ramę, węższą kierownicę. Te cechy sprawiają, że jest zwrotniejszy albo jak mówią niektórzy „manualny”. Ma też mniejsze przełożenie. Prędkość osiąga się, zjeżdżając z drewnianej bądź betonowej rampy. Zupełnie inne są opony, ich zadanie to przenoszenie dużych sił bocznych, dlatego mają bieżnik z tzw. „lamelami” (cienkimi paskami naciętymi w poprzek). Bieżnik taki głęboko zachodzi na bok opony, dzięki czemu rower nie ześlizguje się z mocno nachylonych ramp/banków. Niemal obowiązkowym wyposażeniem roweru rampowego jest rotor, umożliwiający obracanie kierownicą bez ryzyka poplątania linek. Najwybitniejsi przedstawiciele gatunku to słynne „Hoffman Bikes”, ale również Haro, Schwinn, GT, Dragonfly, Mongoose, KHE. Kupując rower do jazdy w skateparku, również trzeba zwrócić uwagę na materiały, z jakich wykonano ramę, kierownicę i korby, ponieważ są to komponenty newralgiczne, mające duży wpływ na zachowanie bezpieczeństwa jazdy.
Classic BMX
Mimo ogromnej i wciąż rosnącej popularności wyżej wymienionych odmian freestyle nadal można spotkać w sprzedaży lekkie, aluminiowe, crossowe BMX-y do wyścigów. Niestety, nie nadają się one do żadnej z odmian freestyle’u. Są to rowery wyłącznie do wyścigów na torze BMX-owym. Ich krótkie ośki nie pozwalają na zamontowanie pegów, ramy nie są na tyle wytrzymałe, żeby „katować” je na rampach lub na dircie, a do flatlandu są za długie i nieodpowiednio wyposażone.
Flatland
W tej krótkiej prezentacji różnych rodzajów BMX-ów doszliśmy do punktu, w którym wielu zada pytanie: „Po co komu rower, na którym nigdzie nie można pojechać?”. W przypływie fantazji na rowerze dirtowym/streetowym można nawet pojechać na krótką przejażdżkę, a na pewno sprawnie poruszać się w mieście. Rowerkiem do flatlandu już niebardzo. Chcąc przekonać rodziców do kupna roweru flatowego, najlepiej będzie powiedzieć im, że na takim sprzęcie nikomu jeszcze nie udało się rozbić głowy, połamać rąk i uszkodzić czyjegoś mienia. Bardzo krótkie korby (w drogich modelach nawet aluminiowe), wyjątkowo małe przełożenie, np. 28/16 (tarcza/wolnobieg), bardzo małe, niezbyt wygodne i niczym nie pokryte siodełko umożliwiają jedynie (albo aż) doskonalenie „cyrkowych” trików na płaskiej powierzchni. W tej kategorii liczy się możliwie niska masa roweru, dlatego coraz więcej części (widelce, pegi) wykonuje się z aluminium. Obowiązkiem sprzedawcy jest wtedy poinformować kupującego, że nie wolno na tym rowerze skakać na rampach ani ślizgać się na poręczach, ze względu na dużą podatność aluminium na ścieranie. Obowiązkowym wyposażeniem roweru do flatlandu jest specjalna tylna piasta, tzw. „freecoaster”, pozwalająca na swobodne toczenie się roweru do tyłu bez obracania pedałami. W początkowej fazie nauki niezbędne są oba hamulce, również rotor. Klasyczny zewnętrzny rotor (np. systemu ORYG lub UFO) coraz częściej zastępowany jest przez zintegrowane rotory systemu Diatech (lub ulepszonego, znanego jako F-Set). Jednymi z niewielu rowerów do flatlandu dostępnymi w Polsce są niemieckie bike’i firmy KHE. Na świecie najlepiej kojarzone są firmy Ares i Murasaki.
Allround BMX
Najlepszym rozwiązaniem dla początkujących, niezdecydowanych „iksiarzy” są rowery grupy Allround. Mają one bowiem większość „kluczowych” cech i służą do zapoznania się z tematem. Po jakimś czasie można taki rower przerobić, zawężając jego specjalizację, zmieniając mu przełożenie, opony, kierownicę.
Software
Niezależnie od wyboru sposobu spędzania wolnego czasu na rowerze, sam zakup sprzętu to nie wszystko. Musicie „szarpnąć się” na odpowiednie ochraniacze i kask. Oferta tego typu produktów jest już w Polsce bardzo szeroka. Często są to rzeczy używane przez bikerów jeżdżących na 26-calowych kołach. Nie warto oszczędzać. Dodatkowe kilkaset złotych wydane na ochronę kości na pewno sprawi, że będziecie mogli „latać” wyżej i dalej.