Lampki nie do wszystkiego…
Przed nami ciemniejsza część roku…
Tekst: Borys Aleksy Jesienne, a później zimowe wieczory wymuszą użycie oświetlenia. Jeśli poruszamy się głównie w mieście, wystarczy niedroga lampka diodowa zapewniająca widoczność na jezdni. Wyższe wymagania stawiamy oświetleniu, które ma działać w terenie. W naszym teście szukaliśmy lampy idealnej, łączącej długi czas działania z natężeniem światła wystarczającym do nocnej jazdy po lesie. Znaleźliśmy kilka naprawdę ciekawych propozycji. Decyzja o zakupie lampki, ze wszech miar zresztą słuszna, niesie w konsekwencji poważny problem – który model wybrać? Świecenie po półkach sklepu rowerowego niewiele nam pomoże, bo jest tam zwykle jasno. Wybór na podstawie danych technicznych podanych przez producentów też nie jest łatwy (patrz: ramka). Duża rozpiętość zakresu cen dodatkowo utrudnia decyzję. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że nie ma lampki do wszystkiego. Inne potrzeby ma osoba oświetlająca drogę w mieście, a inne zawodnik startujący w wyścigu 24-godzinnym. Oczywiście długi czas działania i duże natężenie światła są zaletą w każdym przypadku, ale ograniczenia techniczne, przed jakimi wciąż stoimy, narzucają konieczność wybierania rozwiązań kompromisowych. Wiąże się to przede wszystkim z gabarytami sprzętu, który, jeśli ma zapewniać dobrą widoczność podczas nocnego zjazdu leśną ścieżką, wymaga stosowania dużych i ciężkich źródeł zasilania, zupełnie niepraktycznych w miejskiej rzeczywistości. Commuting w mieście i na wsi W mieście sprawdzą się modele łatwe w montażu, małe i tanie. Tu równie istotna jak energooszczędność jest możliwość szybkiego zdjęcia lampki z kierownicy i schowania jej do kieszeni. Jakość światła ma drugorzędne znaczenie, ponieważ i tak zapewni nam odpowiednią widoczność na oświetlonych ulicach. Przydatne są tryby migające (byle nie za wolno) i szeroka wiązka światła zwiększająca kąt, w jakim jesteśmy widoczni. Do tej grupy zaliczają się testowane obie lampki Kelly’sa, Adder SHL-02 i czołówki Mactronica. Inaczej będzie w przypadku mieszkańców wsi. Wielu z nich pokonuje bowiem codziennie nieoświetlone szosy pełne samochodów, gdzie dodatkowym czynnikiem zmniejszającym widoczność rowerzysty są światła aut jadących z naprzeciwka. Aby przebić się przez nie, warto dysponować mocną lampą, nawet kosztem większego ciężaru i uciążliwości częstego ładowania akumulatorów. Podobne potrzeby mają osoby lubiące nocne jazdy w terenie z „normalną” prędkością. Nocne zjazdy na pełnym gazie Obecnie mamy trzy możliwości oświetlenia ciemnej i trudnej technicznie leśnej drogi: lampa halogenowa zasilana zewnętrznym akumulatorem, superjasne diody zasilane zewnętrznym akumulatorem i superjasne diody zasilane „paluszkami”. Halogeny są rozwiązaniem sprawdzonym, a dodatkowe wydłużenie czasu działania uzyskuje się, stosując akumulatory niklowo-wodorkowe zamiast kwasowo-ołowiowych, jak w zestawie Sigma Mirage Evo Pro. Diody dużej mocy wciąż są bardzo kosztowne, co widać na przykładzie zestawów Cateye Double- i TripleShot, które zresztą mogą też wystąpić w wersji z jeszcze wydajniejszymi i droższymi akumulatorami Li-ion. Nasze największe zainteresowanie wzbudzały lampy z trzeciej grupy, ponieważ zdają się łączyć niską masę, niewielkie rozmiary i dobre parametry świetlne z przystępną ceną. Test potwierdził tę tezę w przypadku lampek Trelock LS 730, Cateye HL-EL530 i Mactronic NDB-4W (choć ta ostatnia rozczarowała nas nie zawsze działającym włącznikiem). Światła awaryjne Oczywiście sam fakt uprawiania kolarstwa górskiego późną jesienią nie oznacza konieczności używania drogiego oświetlenia dużej mocy. Jeśli lampka ma służyć tylko w sytuacjach awaryjnych, gdy złapana guma czy zgubienie trasy uniemożliwią powrót przed zapadnięciem zmroku, wystarczy lampka, która umożliwi powrót do domu z umiarkowaną prędkością. Jej zaletą, w stosunku do lamp wymienionych w poprzednim akapicie, jest niższa cena, mniejsza masa i gabaryty. W tym zastosowaniu najbardziej widzielibyśmy modele Adder SHL-01, Adder RHL-11 lub czołówkę Sigma Siled. Bez względu na zastosowanie lampki każdy doceni łatwość montażu, wymiany baterii, dobrą jakość wykonania. Docenimy to zwłaszcza zimą, gdy przyjdzie skostniałymi rękami wymieniać baterie gdzieś na szlaku. Nasz mały przegląd dostępnych modeli wykazał, że większość z nich jest zaprojektowana z myślą o wygodzie użytkownika. Jak testowaliśmy? Lampki testowaliśmy w trakcie wyścigu 24-godzinnego w Jakuszycach i dodatkowo jeżdżąc nocą po nadodrzańskich wałach. Podczas drugiej części testu notowaliśmy uwagi o szerokości strumienia światła, jego kolorze i jednorodności. Montując oświetlenie na kierownicy, mogliśmy porównać systemy mocowania, ocenić łatwość montażu i wymiany baterii. Staraliśmy się jak najdokładniej opisać światło każdej lampki, mamy jednak świadomość, że używane przez nas określenia są nieprecyzyjne i względne. Aby owego relatywizmu było w teście jak najmniej, sfotografowaliśmy strumień światła każdej z nich. Zdjęcia robiliśmy przy tych samych ustawieniach aparatu, montując lampki na tej samej wysokości i kierując ich światło na ułożony cztery metry dalej pieniek imitujący przeszkodę na trasie. Drzewa rosnące wzdłuż ścieżki stanowią dodatkowy element ułatwiający porównanie. To, co zarejestrował obiektyw, nie odpowiada oczywiście w pełni obrazowi oglądanemu gołym okiem, ponieważ oko i mózg interpretują docierające do nich sygnały inaczej niż procesor aparatu. Dotyczy to przede wszystkim koloru światła i jego intensywności w różnych punktach. Zasadniczo światło na zdjęciach wygląda na nieco bardziej intensywne i bielsze niż w rzeczywistości. Obrazki pozwalają jednak w pewnym zakresie porównać szerokość wiązki światła, a uzupełnione opisem powinny pomóc w wyborze odpowiedniej lampki. [ramka] Kandele, luksy i lumeny Opisanie światła jest bardzo trudnym zadaniem. Mimo jasno sformułowanych definicji podstawowych jednostek wykorzystywanych w fotometrii ze świecą szukać kogoś, kto jest w stanie dokładnie określić natężenie światła w danej sytuacji. Producenci lamp podają jednak często konkretne parametry (czy rzeczywiście są tak konkretne, zobaczymy), a żeby urozmaicić klientom życie, używają różnych jednostek. W naszym teście dominują kandele, ale pojawiają się również luksy, łatwo też spotkać się z lumenem. Jak rozumieć te pojęcia i jak je miedzy sobą porównywać? Kandela (cd) to „światłość, z jaką świeci w określonym kierunku źródło emitujące promieniowanie monochromatyczne o częstotliwości 540THz i którego natężenie w tym kierunku jest równe (1/683) wat/steradian”. Takim jednokandelowym źródłem możemy poświecić na drogę. Ta część światła, która promieniuje w kącie bryłowym równym jednemu steradianowi, stanowi strumień świetlny o wartości jednego lumena (lm). Oczywiste przy tym jest, że metr przed kołem będzie jasno, dziesięć kroków dalej znacznie ciemniej. Aby obejść ten problem, wprowadzono jeszcze jedną jednostkę określającą stopień oświetlenia danej powierzchni z pewnej odległości. Jest nią luks (lx), określany jako oświetlenie wywołane przez równomiernie rozłożony strumień świetlny o wartości równej jednemu lumenowi padający na powierzchnię jednego metra kwadratowego. Co wynika z powtórki lekcji fizyki? Otóż przede wszystkim to, że opisanie stanu oświetlenia trójwymiarowej przestrzeni jest niemożliwe przy użyciu tylko jednego parametru. Nie sposób też przeliczać np. luksów na kandele, jeśli nie znamy wszystkich wielkości geometrycznych (pola oświetlanej powierzchni, odległości od źródła, kąta bryłowego). Podanie liczby kandeli nic nam nie mówi, dopóki nie dowiemy się, jak mocno skupiona jest wiązka lub jak duży strumień świetlny (w lumenach) emitowany przez źródło. Znając któryś z pozostałych parametrów, moglibyśmy porównywać lampki miedzy sobą. Niestety, większość producentów ogranicza się do podania maksymalnej światłości uzyskanej w wąskim kącie, licząc zapewne, że duża liczba zrobi dobre wrażenie na kliencie. Stojąc zatem przed wyborem konkretnego modelu lampki, dajmy sobie spokój z przeliczaniem jednostek, a porównania dokonujmy doświadczalnie. Mamy nadzieję, że nasz test będzie w takich sytuacjach pomocny. Ciąg dalszy w numerze 10/2007