Magiczne sto

Mają przed sobą równo 48 kilometrów, a przeszło 50 już za nimi. Zaraz na początku stromizny większość śmiałków schodzi z rowerów i z wysiłkiem pcha je pod górę. Z ponad pół tysiąca startujących jedynie osiemdziesięciu zdecydowało się przejechać drugą rundę. Ostatni z odważnych spędził na trasie 8 godzin, zwycięzcy wystarczyły tylko 4. Tyle zajęło im w Polanicy przejechanie pełnej trasy Giga Maratonu z cyklu Bike Maraton. W polskim kolarstwie górskim maratony to przebój. W momencie, gdy cross country traci powoli na popularności, liczba osób biorących udział w długich wyścigach systematycznie rośnie. Obok dualu i zjazdu maraton jest tą dyscypliną MTB, która rozwija się najdynamiczniej. Jest to tendencja ogólnoświatowa. Upalne słońce czy rzęsisty deszcz, długie, mordercze podjazdy i strome, najeżone kamieniami zjazdy – nic nie jest w stanie powstrzymać fanów grupowego ścigania się po górach. Wielce prawdopodobne, że już w tym roku liczba uczestników maratonu w Polsce przekroczy jednorazowo magiczną cyfrę 1000.

Magia i wyzwanie

„W maratonie jest coś zarówno z magii, jak i z wyzwania – mówi Maciej Grabek, organizator pierwszego w Polsce cyklu imprez „Bike Maraton”. – Ja zawsze wolałem ścigać się na długich dystansach. Byłem bardziej wytrzymały niż szybki. Dlatego teraz organizuję takie wyścigi. Dla ludzi myślących podobnie”. Choć już się nie ściga, to najbardziej utytułowany polski specjalista w tej dyscyplinie. Trzykrotnie wygrał kolejne edycje największej takiej imprezy w naszym kraju – na festiwalu rowerowym w Szklarskiej Porębie. W pierwszym rozgrywanym w tym roku maratonie w Bydgoszczy na starcie stanęło ponad 300 kolarzy. W maju w Polanicy już ponad 600. Kiedy opuszczali metę, różnica czasowa pomiędzy pierwszym a ostatnim zawodnikiem wynosiła kilka minut. Luźniej w grupie zrobiło się dopiero na 10. kilometrze. W dystansie maratonu jest coś magicznego, duża pętla liczy zazwyczaj około 100 kilometrów. Właśnie ten dystans przyciąga uczestników, chociaż tylko część z nich decyduje się przejechać całą trasę. Zawsze więcej osób startuje na krótszym dystansie, mierzącym 40 – 50 km. Taki dystans jest dostępny nawet dla średnio zaawansowanego kolarza. Można pokonać go wraz z rodziną. Nowością w Polsce są dystanse jeszcze krótsze. W Polanicy specjalnie dla amatorów przygotowano trasę Family o długości 14 kilometrów. „Większość startujących traktuje maraton jak fetysz, właściwie nie ściga się, bo pierwsze miejsca są przeznaczone dla najlepszych. Uczestnicy walczą z własną słabością, z dystansem i ze znajomymi. Praktycznie każdy z kimś się porównuje. I to taki wynik jest najważniejszy” – stwierdza Maciej. Duża część uczestników nie zdejmuje numeru z roweru nawet po maratonie. Częstym widokiem po imprezie są rowery z numerami wiezione na dachach samochodów przez całą Polskę. Dobrze, jeżeli na numerze organizator umieścił dystans. „100” – zdaje się chwalić swojego właściciela rower z takim napisem. Kolejnym fetyszem są pamiątkowe koszulki. Zakładane przy okazji spotkań czy wypadów za miasto albo na starcie do kolejnej imprezy dają czytelny przekaz – „Patrzcie, tam też startowałem”. W maju w Polanicy uczestnicy oprócz koszulki kolarskiej dostali pamiątkowy bidon. W zeszłym roku w Górzyńcu – skarpetki kolarskie. Na większości imprez polskich każdy dostaje T-shirt. Ciąg dalszy w numerze 1(1)/2002

top 3

Czytaj więcej

Jeździj jak zawodowcy i zabezpiecz swój telefon na rowerze – uchwyt do telefonu na rower marki RokForm

Czytaj więcej

Filmy

Wybór redakcji

Czytaj więcej

Jeździj jak zawodowcy i zabezpiecz swój telefon na rowerze – uchwyt do telefonu na rower marki RokForm

Czytaj więcej
comments powered by Disqus

Informuj mnie o nowych artykułach