Manitou Nixon – widelec z przyszłości

Amortyzator Manitou na rok 2005? Tak. Świat przemysłu rowerowego jest trochę zwariowany. Ledwie w sklepach pojawiły się produkty 2004, a już słyszymy o tym, co przyniesie koniec roku. Powód jest prosty – firmy wytwarzające pojedyncze komponenty starają się już teraz zainteresować producentów rowerów nowinkami i jednocześnie sprawdzić, jak zareagują na propozycje klienci. To jednak mniej istotne. Co wyjątkowego jest w Nixonie? Zdaniem Manitou to widelec do roweru przyszłości – lekkiego, a jednak z dużym skokiem. Platforma SPV, która debiutowała w 2003 r., sprawiła, że pojawiły się podobne możliwości. Nixon to kolejny krok w tym kierunku. Sprzęt zjazdowy, ale o możliwościach podjeżdżania roweru do XC? Proszę bardzo! Parę do Nixona stanowi zmodernizowana seria tłumików tylnych Swinger. Nixon wygląda niemal jak tegoroczny Sherman, ale tak naprawdę wszystko jest nowe. Golenie wykonane z aluminium mają 32 mm średnicy, część dolna tradycyjnie dla Manitou wyróżnia się konstrukcją Reverche Arch (podkowa z tyłu goleni). Korona widelca jest pusta, co pozwala obniżyć wagę. Według zapewnień producenta amortyzator przy skoku 145 mm ma ważyć jedynie 1,85 kg. Co ciekawe, do Nixona nie przewidziano innej rury sterowej, jak 1 1/8 cala, standard 1,5 zarezerwowano wyłącznie dla modeli freeride'owych. Do jakiej więc kategorii miałby należeć Nixon? Wygląd jest mniej istotny, liczy się wnętrze, a ono jest naprawdę interesujące. W lewej goleni kryje się nowe tłumienie SPV Evolve, które pozwala w pełnym zakresie regulować zachowanie amortyzatora. Oczywiście podstawowe zadanie to eliminowanie uciążliwego bujania się zawieszenia na podjazdach, ma być minimalne, przy pozostawieniu czułości na przeszkody. Pełen skok ma też pozostawać bez przerwy do dyspozycji. Tyle lewa goleń, ale to, co kryje prawa, dopiero jest genialne. Manitou już od dawna ma w swojej ofercie różne widelce z regulacją skoku. Pozwalają one np. skrócić widelec (i usztywnić go równocześnie) przez przekręcenie dźwigni albo nacisnąć guzik i skrócić skok. Marzocchi oferuje inne rozwiązanie. System ETA pozwala skrócić widelec w o wiele większym zakresie, ale dla odmiany staje się on zupełnie sztywny. A gdyby tak stworzyć system, który połączy zalety wszystkich dotychczasowych pomysłów, z dostosowywaniem twardości sprężyny do zmiany skoku, jak ma to miejsce w U-Turn Rock Shoxa? Nixon ma coś takiego – nazywa się „IT”, czyli Infinitive Travel Adjust. Obsługa jest bajecznie prosta. Naciska się manetkę na kierownicy, przypominającą klawisz klarnetu czy saksofonu, i można skompresować amortyztor do dowolnej wysokości. Gdy manetkę puścimy, pozostanie w pożądanej pozycji. 145 mm 100, a może 35? Całość działa błyskawicznie, podobnie jak powrót do pozycji wyjściowej. W razie potrzeby na moment podrywamy koło i zwalniamy przycisk (albo się zatrzymujemy). W ten sposób z maszyny niemal zjazdowej uzyskujemy rower XC, zdecydowanie lepiej podjeżdżający i na odwrót. A jak to działa? W prawej goleni znajdują się dwie komory powietrzne, a IT obsługuje wentyl między nimi – umożliwia przepływ powietrza. Najciekawsze jest to, że po zmianie skoku, bez względu na jego wielkość, charakterystyka dostosowuje się do niego, łącznie z tłumieniem. I tu ciekawostka – Manitou twierdzi, że Nixon powinien być montowany w rowerach do cross country o podobnym skoku z tyłu. Nam trudno co prawda sobie wyobrazić sprzęt, który bez problemu zniesie podobne ekstremalne zmiany skoków i geometrii z przodu i z tyłu, ale na pewno warto poczekać na propozycje konstruktorów. Zainteresowani? No cóż – trzeba poczekać do przyszłego sezonu. Więcej informacji: Wigwam, tel. 022 644 29 02, www.rowery.com.pl