Marcin Sapa po etapie
Uciekałem znowu, czując jakby niedosyt po wczorajszym dniu. Znowu miałem trochę pecha, bo ten Hiszpan, który z nami jechał, niezbyt się przemęczał i raczej oszczędzał siły na koniec, co zresztą pokazał. Walczyłem o punktu na premiach i taki był mój najważniejszy cel. Potem zaczęła się ta zadyma, dla mnie całkiem niezrozumiała, bo w gorszych warunkach się startowało i finiszowało. Myślę, że gdyby praca w ucieczce była lepsza to dojechalibyśmy na rundy i wszystko wyglądałoby inaczej. Ale potoczyło się, jak się potoczyło. Atakowałem jeszcze na końcu ale nie puścił mnie peleton. Zawsze próbuje odskoczyć, ale dziś się nie udało.