Na zawody i na piknik
W tym roku rozszerzyliśmy nieco przedział cenowy naszego tradycyjnego, wiosennego testu MTB „entry level”. W efekcie frekwencja przerosła najśmielsze oczekiwania. Prezentujemy największy test w historii MR! Słowa: Borys Aleksy Zdjęcie: Łukasz Szrubkowski Gdy tylko rozpoczęliśmy jazdy próbne, dla wszystkich stało się jasne, że musimy podzielić test. Wyciągane kolejno z magazynu rowery tak się różniły, że uznaliśmy, iż nonsensem byłoby porównywanie ich między sobą. Postanowiliśmy więc wyodrębnić dwie podkategorie – sportową i rekreacyjną. Uznaliśmy bowiem, że do wydania ponad dwóch tysięcy złotych na nowy rower może być skłonny tak początkujący maratończyk, jak i osoba jeżdżąca wyłącznie rekreacyjnie. Potrzebują oni zupełnie innego sprzętu, mimo że nosi on tę samą nazwę roweru górskiego. Sportowiec-amator potrzebuje pochylonej pozycji, szybkoskrętności, wąskiego siodła, możliwie najniższej masy. Dla rowerzysty niedzielnego ważniejszy jest komfort i łatwość kontroli.
Oczywiście, istnieją pewne wspólne wymagania dla rowerów z obu tych grup. Dotyczą one klasy zastosowanego osprzętu, która determinuje wygodę obsługi, masę i trwałość jednośladu. Przyglądaliśmy się wszystkiemu uważnie, bo różnice były naprawdę spore. Jak ocenialiśmy
Wystawiając oceny w naszej sześciogwiazdkowej skali, odnosiliśmy się do pewnej średniej testowej, którą staraliśmy się możliwie precyzyjnie określić na podstawie przeglądu wyposażenia rowerów. Stwierdziliśmy, że punkt odniesienia w tym teście stanowią rowery poprawnie jeżdżące, uzbrojone w napęd Shimano Alivio/Deore, ale mające słabo działający amortyzator, tanie korby lub nie najlepsze koła. Takie „przeciętniaki” dostawały zazwyczaj cztery gwiazdki. Tam, gdzie mankamentów było więcej, decydowaliśmy się obniżyć ocenę, wszystkie dodatkowe zalety oczywiście ją podnosiły.
Najważniejszym elementem testu była jazda próbna, która dostarczała nam znacznie więcej przydatnych informacji niż rozważania teoretyczne nad wyższością przerzutki Alivio nad hamulcami Promax itp. Własności jezdne rowerów sprawdzaliśmy na okolicznej trasie testowej, którą czterech testerów pokonywało na każdym rowerze. Trasa była typowo górska, składała się z kilku stromych podjazdów i dość zróżnicowanych pod względem nawierzchni zjazdów, urozmaiconych szybkimi wirażami. Rowery sportowe testowaliśmy głównie na podjazdach, interesowała nas ich sztywność i szybkość reakcji. Te z podkategorii Rekreacja pokonywały tę samą trasę, ale nie obrażaliśmy się, gdy zbyt wyprostowana pozycja uniemożliwiała wjechanie na samą górę, w tych przypadkach interesował nas komfort jazdy i poczucie bezpieczeństwa. Podsumowanie
Rower rowerowi nierówny. Za podobną kwotę kupimy wyścigowy rower z dobrym amortyzatorem na SLX/XT lub fatalnie wyposażony, ciężki pojazd nienadający się do niczego poza jazdą po parku w tempie patrolowym. Warto o tym pamiętać, wybierając się do sklepu z gotówką w kieszeni, ale bez jasno określonych oczekiwań. Stosunkowo szeroki zakres cenowy uzasadnia te rozbieżności, ale łatwo zauważyć, że praktycznie nie ma zależności między ceną a jakością roweru, nie zawsze droższy jest lepiej wyposażony. O czym to świadczy? Prawdopodobnie o tym, który importer przy jakim kursie euro zrobił zamówienie. Niestety, kryzys mocno wpłynął na polski rynek rowerowy. W tym roku za jedną złotówkę kupimy jakieś 10% „mniej roweru” niż w roku ubiegłym.
Trendy 2009? Na pewno mnogość rowerów typu fun, trial itp. Mocne ramy, krótkie mostki, szerokie kierownice, takie cywilne dirtówki. Z drugiej strony zaskoczył nas poziom niektórych rowerów z kategorii XC. Zwycięzcy z tej grupy to pełnokrwiste wyścigówki, na których, za stosunkowo niewielkie pieniądze, można śmiało startować w maratonie. Ciąg dalszy w numerze 4/2009