Nasze małe Rafaello… Majka jest the best!
Niesamowite, niesamowite. Rafał Majka został zwycięzcą Tour de Pologne. Na ten moment polscy kibice czekali jedenaście lat od triumfu Cezarego Zamany.
Majka dał z siebie w czasówce, która kończyła tegoroczną edycję naszego narodowego wyścigu, wszystko. Na 25-kilometrowej trasie z krakowskiego Rynku do Wieliczki i z powrotem na międzyczasie miał 14:44 minut i o piętnaście sekund był szybszy od swojego największego konkurenta Iona Izaguirre (Movistar).
W drugiej części Polak z Tinkoff Saxo co prawda stracił, ale w klasyfikacji końcowej był lepszy od Hiszpana. „Majka jest bardzo mocnym zawodnikiem, który zasłużył sobie na to zwycięstwo” – mówił Izaguirre.
Ostatecznie Majka wykręcił trzynasty czas ze stratą 14 sekund do Izaguirre, w generalce wyprzedził go jednak o osiem. Po zwycięstwo etapowe sięgnął świetnie i równo kręcący Kristof Vandewalle (Trek), który o trzy sekundy pokonał Adriano Maloriego (Movistar) oraz o dziesięć sekund Stephena Cummingsa (BMC Racing).
Bardzo mocno pojechał Mateusz Taciak (CCC Polsat Polkowice). „Tacior” długo prowadził, finalnie zajął jedenastą lokatę (+ 39 sek.).
W generalce na podium wskoczył jeszcze Benat Intxausti (Movistar) ze stratą 22 sekund, Przemek Niemiec (Lampre Merida) był piąty (+ 1:20 min.), a Marek Rutkiewicz (CCC Polsat) pierwszy raz wypadł z top 10. Do tej pory, jeśli „Rutek” dojeżdżał do mety, zawsze mieścił się w dyszce.
„Jestem niezwykle zmęczony, dałem z siebie wszystko i trochę więcej, bo wiedziałem, że jest szansa na wygranie tego wyścigu. Pojechałem na maksa, od samego początku, ponieważ dystans, jaki mieliśmy dzisiaj pokonać, nie należał do długich. Cieszę się, bardzo się cieszę. Przed tourem nawet nie myślałem, że zdołam wygrać choćby jeden etap, nie wspominając nawet o generalce” – powiedział Majka.