PRZYgotuj się, czyli gotowanie na szlaku
Przygotowania do wyprawy rowerowej to droga przez mękę. Każdą rzecz, którą z sobą zabieramy, ważymy z zegarmistrzowską precyzją, dobrawszy ją uprzednio spośród tysiąca podobnych. Co zabrać ze sobą w Alpy lub na Islandię, żeby jeść porządnie, nie przeznaczając większości miejsca na jedzenie lub większości budżetu na żywienie się na miejscu?
Tekst i zdjęcia: Rafał Betnarski, Kuchnia Drogi
Jeśli nie planujesz podróży z przyczepką, miejsce na twoje bagaże właściwie nie istnieje. Musisz zatem mieć:
-
kuchenkę wyprawową z paliwem (najlepiej kuchenkę wielopaliwową)
-
naczynie do gotowania, do którego zmieści się kuchenka
-
dobry (bardzo ostry) nóż i niezbędnik (łyżko-widelec)
-
trochę oleju (ok. 100 ml)
-
trochę mąki (ok. 200 g)
-
sól i jakąś przyprawę (np. tymianek)
Wszystko to nie powinno zająć więcej niż 1,5 litra objętości.
Kupuj lokalnie
Wszędzie da się kupić coś do jedzenia. Czasem nawet można coś dostać w prezencie. Jeśli podróżujesz po Europie, wszędzie masz sklepy (dyskonty, sklepiki wiejskie). Jeśli wybierasz się w rejony nadmorskie, szukaj ryb. Korzystaj z targowisk. Możesz tam kupić dwie marchewki, dwa plasterki boczku i garść mięsa mielonego. W supermarketach produkty zwykle pakowane są w większe opakowania, a wożenie 2,5 kg ziemniaków rowerem to jednak problem.
Rób przerwy
Wykorzystaj postój na przygotowanie jedzenia, bezstresowo. Moje przepisy to naprawdę łatwizna, a nic nie zastąpi prawdziwego posiłku na świeżym powietrzu.
Czasem ulegaj
Pod koniec dnia ostatnia rzecz, o jakiej marzymy, to odpalanie kuchenki. Jeśli jesteś akurat na włoskim campingu, a pizza wzywa cię już od granicy, nie wolno tej pokusie nie ulec! Podobnie na Węgrzech. Zupa gulaszowa czy porkolt to punkty obowiązkowe. Jeśli takiej pokusie ulegniesz w Szwajcarii, Austrii lub we Francji, jeszcze lepiej, bo nie ma lepszej motywacji do własnoręcznego gotowania niż rachunek za posiłek w tych krajach.
Przepisy szefa kuchni Rafała Betnarskiego w kolejnych wydaniach MR!