Srebro dla zwycięzców
W szwajcarskim Champery nie zabrakło ostrych wiraży i chwil uniesienia. Dwa srebrne medale zawdzięczamy tym, którzy potrafili na najważniejszą imprezę sezonu odpowiednio się przygotować. Markowi Konwie i Mai Włoszczowskiej wystarczyły forma i umiejętność walki do końca
Tekst: Grzegorz Radziwonowski, Zdjęcia: Michał Kuczyński Zaczęło się od efektownej katastrofy. W środowej sztafecie Polska zajęła odległe 15. miejsce i to mimo tego, że wiemy, jak podobne wyścigi jeździć. Nieprzypadkowo zdobywaliśmy medale w sztafecie w przeszłości (ze złotem włącznie). Tym razem również perspektywy były zachęcające, bo w składzie obok Marka i Mai znaleźli się Kornel Osicki (młodzieżowiec) i Bartłomiej Wawak (junior). Pierwszy na trasę wyruszył Konwa, który bez specjalnych problemów ukończył swoje okrążenie na czwartym miejscu. Na mecie widać było, że jest zadowolony, bo medal był jak najbardziej w zasięgu. Niestety, w tym momencie zaczęła się czarna seria. Zaledwie Osicki ruszył, a już złapał gumę. Po walce z samym sobą i sprzętem do mety zdołał dotrzeć na 17. pozycji i w tym momencie było już jasne, że szans na wynik nie ma. Niemniej Wawak i Włoszczowska nie poddali się bez walki. Nasz junior nadrobił częściowo straty, w tym momencie byliśmy na miejscu siódmym. Ostatnia Maja trafiła praktycznie na samych mężczyzn… Końcowy wynik nie był więc zaskoczeniem, ale zaświecił też promyk nadziei. Maja miała drugi czas wśród startujących zawodniczek elity.
Dokąd jedzie Paula? Czwartek nie należał do udanych. Najpierw na treningu, ćwicząc zjazdy, obojczyk złamała Anna Szafraniec, znana z doskonałego opanowania roweru. Jeden błąd zdecydował, że nie została wykorzystana bardzo dobra forma, zbudowana specjalnie na mistrzostwa świata. Miejsce w dziesiątce było jak najbardziej realne. Błysnęła za to inna z naszych reprezentantek, Monika Żur, która była ósma w juniorkach. Niestety, nie możemy powiedzieć tego samego o juniorach. Szanse na niezły wynik przerwał, wraz z łańcuchem, Bartłomiej Wawak. Na ostatniej rundzie był jeszcze na 16. pozycji, ale nie zdołał ukończyć wyścigu. Jak powiedział PAP trener kadry juniorów Michał Krawczyk: „Bartek Wawak był w stanie walczyć o miejsca w granicach 10-20. Gdyby nie pech, osiągnąłby niezły wynik. Dla pozostałych był to trzeci międzynarodowy wyścig w karierze i wiele się nie spodziewałem”. Michał Kowalczyk był 63., Konrad Gorzelak został zdublowany i ostatecznie wylądował na 80. miejscu. Kulminacją dnia miał być występ Pauli Goryckiej, brązowej medalistki w kategorii U23 sprzed roku. Paula początek sezonu miała rewelacyjny, a po pechowej kontuzji (pęknięta kość strzałkowa) z RPA teoretycznie nie powinno było być już śladu. Niestety, o starcie zawodniczka będzie chciała zapewne jak najszybciej zapomnieć, bo dojechała na zaledwie 23. pozycji. Po fakcie tłumaczyła się, że nie czuła roweru, bo ostatnie treningi, już z nowym prowadzącym kadry Markiem Galińskim, odbywały się głównie na szosie. Wtajemniczeni wiedzą, że Paula nie jeździ najlepiej technicznie, a w ubiegłym roku przed mistrzostwami spędziła 20 godzin, trenując na trasie wyścigu. Tu czuła się zdecydowanie mniej pewnie, co wyrażała m.in. w ten sposób, że deklarowała chęć powrotu do współpracy z byłym trenerem kadry Andrzejem Piątkiem. Z drugiej strony na usprawiedliwienie zawodniczki można dodać, że na dwa dni przed startem przeszła poważny rozstrój żołądka. Osłabienie po nim mogło wpłynąć na końcowy wynik. Niemniej prezes PZKol Wacław Skarul, który na miejscu obserwował zawody, zarzucał jej brak profesjonalizmu i zapowiadał wyciągnięcie konsekwencji. Marek, Marek, Marek! Nie da się ukryć, że start Marka Konwy oczekiwany był z dużą nadzieją na przełamanie pechowej passy. Trener ekipy MTB Marek Galiński nie ukrywał, że plan zakłada przyjechanie w pierwszej piątce. Genialną intuicją, graniczącą z jasnowidzeniem, wykazał się jednak mechanik polskiej kadry Hubert Grzebinoga, który w ostatniej chwili zmierzył wysokość siodełka w rowerze Konwy i przygotował zapasową sztycę. Start przebiegł po myśli kibiców, a Marek, mimo upadku na asfalcie, po pierwszym kółku znalazł się na piątej pozycji. Fani szykowali się już do kolejnej salwy okrzyków w stylu „Biało-czerwone to barwy niezwyciężone” (co było o tyle zabawne, że stali w tłumie Szwajcarów i Kanadyjczyków, ubranych identycznie dwukolorowo), gdy rozeszła się wieść, że Marek ma problemy techniczne. Minutę później rozległo się zbiorowe westchnienie, bo Marek znów był na trasie. Co ciekawe, naprawa była tak szybka, że nie stracił przy tym nawet piątego miejsca. Od tego momentu konsekwentnie przesuwał się do przodu, wyprzedzając kolejnych zawodników. Najtrudniejsze momenty nastąpiły w końcówce, gdy do Konwy zaczął się niebezpiecznie zbliżać Henk Moorlag. Holender był lepszy na podjazdach, ale Polak uciekał mu na zjazdach. Konwa obronił pozycję. Miejsce pierwsze było poza jego zasięgiem, Szwajcar Thomas Litscher wygrał zdecydowanie. Maja na szczycie Zwycięstwo Konwy poprawiło nastroje w ekipie, choć, jak powiedział nam Grzegorz Dziadowiec, koordynator polskiej kadry, dotarcie do tego momentu było bardzo trudne. W ciągu zaledwie miesiąca drużyna narodowa została całkowicie przeorganizowana i choć głośne odejście trenera Piątka nie wywróciło wszystkiego do góry nogami, bo zastąpiły go sprawdzone już wcześniej osoby, to i tak było co robić. Całe zamieszanie wpłynęło na stan psychiczny zainteresowanych. Z ciężarem odpowiedzialności, jako liderka, musiała zmierzyć się Maja Włoszczowska. Pytaniem pozostawało, czy wytrzyma presję, choć Dziadowiec i Galiński byli dobrej myśli. Jak się okazało, nie mylili się. Wyścig elity kobiet zaczął się od ataku Włoszczowskiej, zgodnie z przewidywaniami zdołała jej kroku dotrzymać tylko Catherine Pendrel. Na ostatnim Pucharze Świata w Val di Sole Pendrel „jechała jak motocykl”, jak to ujął Grzegorz Dziadowiec, jej forma nie była więc żadnym zaskoczeniem. Maja kontrolowała sytuację, po pierwszej rundzie para miała już 30 sekund przewagi nad resztą stawki. I wtedy wydarzyła się katastrofa. Na zjeździe Włoszczowska złapała gumę. To biegnąc, to jadąc, dotarła do strefy serwisowej, gdzie błyskawicznie wymieniono koło. W tym momencie była na czwartym, najgorszym miejscu, ale to był jej dzień. W szybkim tempie dogoniła Gunn-Ritę Dahle-Flesja, a potem Evę Lechner. Przez niemal dwa okrążenia jechały razem, a Maja zbierała siły do ostatecznego uderzenia. Pendrel w tym momencie wyprzedzała je o półtorej minuty, ale z poprzednich imprez było wiadomo, że zazwyczaj słabnie w końcówce. Tę wiedzę należało wykorzystać! Na przedostatniej rundzie Polka dosłownie urwała Włoszkę na długim podjeździe, by na zjeździe (tzw. Snake Zone – kręty singletrail po kamieniach i korzeniach) zyskać kolejne sekundy. Na rundę przed końcem strata wynosiła tylko 36 sekund! Czyżby efekt twentyninera, na którego Maja niedawno się przesiadła? Pendrel przejechała jednak finalne okrążenie niczym czasówkę i Maja nie zdołała jej już dogonić, na mecie meldując się 28 sekund za zwycięską Kanadyjką. Przywitały ją wiwaty tysięcy kibiców. Elita panów Również w sobotę rozegrano wyścig elity mężczyzn, który, choć bardzo zacięty, miał przewidywalny przebieg. Kolejność na mecie można było obstawiać w ciemno – Kulhavy, Schurter, Absalon. Sytuacji i ostatecznego wyniku nie zmienił nawet fakt, że w pół godziny po starcie trasa zmieniła się diametralnie za sprawą ulewy. Schurter próbował atakować od początku, ale po raz kolejny z Kulhavym nie miał szans. Co ciekawe, Czech to pierwszy zawodnik, który zdobył złoty medal mistrzostw na w pełni amortyzowanym twentyninerze. Marek Galiński, startujący z połamanymi żebrami, zajął 38. miejsce. Wacław Skarul, zadowolony z dwóch srebrnych medali, krótko podsumował mistrzostwa: „Decyzja o zmianie trenera polskiej kadry była trudna, ja zaś rozważyłem wszystkie za i przeciw. Jak widać, była słuszna”. I trudno się z nim nie zgodzić. Plan został zrealizowany, kolejna przeszkoda na drodze do Igrzysk w Londynie pokonana.
Maja Włoszczowska, zdobywczyni srebrnego medalu w elicie kobiet
MR: Czasami są zwycięzcy i moralni zwycięzcy. Ty dziś pokazałaś prawdziwego ducha walki, ale pech sprawił, że byłaś druga. Zagryzłaś zęby i walczyłaś do końca. Co czujesz, myśląc o tym medalu? MW: Jestem szczęśliwa ze srebra i jednocześnie czuję się zwyciężczynią. Cieszę się, że to Catherine zdobyła złoto. Myślę, że ktoś tam na górze chciał, żeby to ona wygrała, bo zasłużyła na tęczową koszulkę jak nikt inny. Wiem, że mogłam ją pokonać, ale takie jest życie. Cieszę się, że mimo defektu byłam w stanie nawiązać walkę i znaleźć się na podium. To był najwspanialszy pojedynek w moim życiu. Ty i Twój kolega zdobyliście srebro. Wygląda na to, że Polacy potrafią się doskonale przygotować do mistrzostw świata. Jak to się dzieje, że najlepsza forma przychodzi właśnie w tym czasie? Nie jestem pewna, ale być może to motywacja. Wszyscy w Polsce czekają na mistrzostwa świata, nie ma zbyt wiele informacji w mediach na temat Pucharu Świata. Być może dlatego jest tak ważne, by zdobywać medale na najważniejszej imprezie sezonu. Sądzę, że chciałam tak bardzo, że dostałam dodatkowej mocy. Poza tym byłam wcześniej na trasie w Champery dwukrotnie, żeby ją dokładnie poznać. Potem było zgrupowanie górskie i powrót na miejsce. Całe przygotowania zmierzały ku mistrzostwom. Inne wyścigi są także ważne, ale ten zdecydowanie najważniejszy. Czym była dla Ciebie jazda w koszulce mistrzyni, może mogłabyś nauczyć czegoś Catherine? Bycie najlepszą na świecie to coś specjalnego, jak będziesz wspominać ten rok? To jest coś wyjątkowego i jestem szczęśliwa, że mogłam jeździć w tej koszulce. Jednocześnie cieszę się, że przejmie ją Catherine.
Marek Konwa, zdobywca srebrnego medalu w kategorii U23 mężczyzn
MR: Jak czułeś się przed startem, wiedziałeś, że to będzie Twój dzień? MK: Nastrój miałem zmienny, choć sztafeta poszla mi nieźle. Wiedziałem też, że jestem w formie po Pucharze Świata w Val di Sole, gdzie byłem drugi. Po pierwszej rundzie miałeś bardzo małą stratę, na drugiej złamałeś sztycę. Ratowałem się przed upadkiem na zjeździe, lądując uderzyłem w siodło, sztyca pękła. Miałem może kilometr do strefy serwisowej, więc jechałem dalej. Raczej zakładając, że nic się nie da zrobić, bo sztyca w moim rowerze ma inną średnicę niż u dziewczyn, więc skąd miałaby się nagle pojawić zapasowa? Gdy Hubert mnie zobaczył, najpierw myślał, że złapałem gumę, po chwili wszystko było jasne, a on… wyczarował sztycę z siodłem. Straciłem może 40 sekund. Co myślałeś w tym momencie? Że medal ucieka Ci sprzed nosa? Nie, skoncentrowałem się na jeździe. W przeszłości, gdy roztrząsałem w trakcie jazdy podobne problemy, źle się to kończyło. Po prostu robiłem swoje. W końcu dogoniłem i przegoniłem Holendra. Od tego sezonu jesteś zawodnikiem ekipy Milka Trek, w jaki sposób wpłynęło to na Twoje przygotowania? Moim treningiem nadal kieruje Kuba Kurcz, to on tworzy plany. Każdorazowo konsultowaliśmy je z szefem ekipy Bartem Brentjensem, który wprowadzał niewielkie poprawki i generalnie służył radą. Jeździsz na dużych, 29-calowych kołach, wybrałeś je pod kątem tej trasy? Początek sezonu spędziłem na fullu i kołach 26, potem, gdy dostałem twentyninera, postanowiłem nie kombinować. Na mistrzostwa po prostu zabrałem tylko ten rower. Masz ekstremalnie odwrócony mostek, co wygląda dość kosmicznie. Tak, minus 30 stopni. Po to, by mieć identyczną pozycję jak na klasycznym rowerze. Co się zmieniło w Twoim życiu po zdobyciu srebra? Jeszcze to do mnie do końca nie dotarło. Na razie jadę na wakacje, kierunek Egipt. Jak wyglądają Twoje dalsze plany? Cel to oczywiście igrzyska olimijskie. Dzięki moim punktom przesuniemy się w punktacji UCI i wygląda na to, że będzie mogło pojechać dwóch Polaków. Bardzo mnie to cieszy.
Wyniki
Elita mężczyzn 1. KULHAVY Jaroslav CZE 1:44:30 2. SCHURTER Nino SUI +00:47 3. ABSALON Julien FRA +01:26 4. HERMIDA RAMOS José Antonio ESP +02:09 5. FLÜCKIGER Lukas SUI +04:29 … 38. GALINSKI Marek POL -1 okrążenie
Elita kobiet 1. PENDREL Catharine CAN 1:46:14 2. WŁOSZCZOWSKA Maja POL +00:28 3. LECHNER Eva ITA +01:36 4. KALENTIEVA Irina RUS +02:05 5. SCHNEITTER Nathalie SUI +03:27 … 21. DAWIDOWICZ Aleksandra POL +10:01 26. SOLUS-MISKOWIEZ Katarzyna POL +11:15 32. SADLECKA Magdalena POL +13:39
U23 mężczyzn 1. LITSCHER Thomas SUI 1:32:30 2. KONWA Marek POL +01:42 3. MOORLAG Henk Jaap NED +02:13 4. STIRNEMANN Matthias SUI +03:33 5. INDERGAND Reto SUII +04:17 … 18. BRZOZKA Piotr POL +08:46 45. OSICKI Kornel POL -1 okrążenie
U23 kobiet 1. BRESSET Julie FRA 1:32:29 2. LAST Annie GBR +01:30 3. FERRAND PREVOT Pauline FRA +05:47 4. GROBERT Helen GER +06:53 5. TERPSTRA Anne NED +07:20 … 27. GORYCKA Paula POL -2 okrążenia