Złota rowerowa jesień
Polskie lato bywa tak kapryśne i krótkie, że następującej po nim jesieni nie można sobie odpuścić. Zmienna aura tej pory roku wymaga tylko przygotowania siebie i roweru
Tekst: Radosław Orszewski, Zdjęcia: Scott
Przygotuj siebie
Zasady ubioru rowerowego na jesień nie różnią się zbytnio od tych na pozostałą część sezonu. Zawsze warto ubierać się warstwowo, unikać przewiania i przegrzania, a do tego dobrze chronić nieruchome części ciała, jak dłonie czy stopy. Przed wiatrem warto zabezpieczyć się, nie tyle ubierając grubo, co „uszczelniając” strój ochraniaczami, dłuższą nogawką, zdejmowanymi rękawkami i chustą na szyi. Głowa Do przygotowania rowerowej garderoby pod kątem jazdy jesienią trzeba podejść z głową. Dosłownie. Zwłaszcza że przez głowę nasz organizm traci najwięcej ciepła. Zakładając, że zawsze jeździmy w kasku, dobrze jest coś pod ten kask założyć. Jako że miejsca tam niewiele, rolę termoizolatora może spełnić przylegająca, dobrze skrojona chusta. Jeśli to za mało, możemy pomyśleć o rowerowej czapce, która krojem powinna przypominać pływacki czepek, bez uciskających szwów, zakrywająca uszy i kark. Nim przejdziemy do reszty ciała, warto pamiętać o szyi. Co prawda większość ubiorów kolarskich ma stójki i jest zapinana pod szyją, zawsze jednak pewna część pozostaje odsłonięta i narażona na wiatr. Nie ma w tej sytuacji lepszego zabezpieczenia niż wielofunkcyjne „kominy” zakładane przez głowę. Taką chustę-szal możemy dowolnie zwinąć, włożyć pod ubranie, by uszczelnić połączenie z klatką piersiową, a przy silnym wietrze naciągnąć na podbródek czy nos, chroniąc drogi oddechowe przed zimnym wiatrem. „Kominy” dostępne w bardzo szerokim zakresie cenowym i tysiącach wzorów stanowią obowiązkowy element wyposażenia jesiennego rowerzysty. Bielizna O bieliźnie rowerowej pisaliśmy szerzej w czerwcowym numerze, ale jesień doskonale nadaje się na krótkie przypomnienie. Termoaktywna bielizna, zwłaszcza z długim rękawem lub dłuższą nogawką, będzie szkieletem budowy jesiennego stroju. Ochroni przed szybkim wychłodzeniem, szczególnie gdy zatrzymamy się i poczujemy, że zaczynamy stygnąć. Wtedy pot na skórze oddaje błyskawicznie ciepło przekazane przez pracujące wcześniej mięśnie. Na pierwsze jesienne szusy rowerem pod zwykły kolarski strój wystarczy koszulka z długim rękawem, ewentualnie kalesony na tyle długie, by osłaniały kolana. Nie zagotujemy się, a jednocześnie ustrzeżemy od przeziębienia. Raz krócej, raz dłużej Jeśli chcemy czegoś bardziej modularnego, z pomocą przychodzą rękawki i nogawki, które są często sprzedawane jako opcjonalny dodatek do stroju i tworzą z nim całość pod kątem funcjonalności i designu. Dobrze, co nie znaczy zbyt mocno, dopasowane rękawki i nogawki nie powinny opadać ani uciskać kończyn. Wykonane z blokujących wiatr, ale oddychających tkanin, mają tę przewagę, że w kilka sekund, nawet w czasie jazdy, można je łatwo zsunąć i wrócić do przewiewnej wersji stroju. Dopełnieniem rękawków i nogawek może być rowerowa kamizelka. W zależności od wykonania pełni ona rolę wiatro- i wodoodporną, a jej kieszenie mogą pomieścić pozostałe gadżety, np. zwijaną do kompaktowych rozmiarów kurtkę przeciwdeszczową. Bardzo cienkie, gumowane lub „foliowe”, zwykle w odblaskowych kolorach, to cechy wspólne kolarskich „deszczówek”, które zwykle nie są zbyt przewiewne, ale nadają się do ochrony przed silnym opadem. Warto nie zapominać o nich, nawet jeśli pogoda wydaje się względnie stabilna. Kurtka Ważnym elementem kolarskiego ubioru jest odpowiednia kurtka. Dobrze przyjrzeć się wielu modelom, bo może być to najdroższa część kolarskiej garderoby, a od jej użyteczności będzie zależało, czy nie będzie bezczynnie wisiała w szafie. Jeśli wyposażyliśmy się w przeciwdeszczówkę oraz rowerową bieliznę, wiemy, że kurtka nie musi być „ciężka” ani przeznaczona na oberwanie chmury. Na pewno powinna być wykonana z oddychającej tkaniny, często z tak zwaną membraną, czyli warstwą o niesymetrycznej przepuszczalności dla gazów i cieczy. Jeśli chodzi o krój, kurtka powinna być przedłużona z tyłu, by chronić nerki i plecy, oraz na rękawach, tak by dało się je dobrze połączyć z rękawiczkami. Odblaskowe elementy, wodoodporne kieszenie na dokumenty i elektronikę czy specjalne tunele i wyjścia dla słuchawek to w droższych modelach już nie zachcianki, lecz standard. Rowerowa kurtka powinna być także zwyczajnie wygodna i ładna, taka, że jeśli wejdziemy w niej do biura, nie będziemy wyglądać ko(s)micznie. Obuwie Latem buty z elementami wykonanymi z siatki to fajna sprawa. Dobrze wentylowane i lekkie, nawet zalane wodą, szybko wysychają. Jesienią rzecz wygląda zupełnie inaczej. Stosunkowo nieruchome stopy w sztywnych butach szybko tracą ciepło. Przemoczenie ich to najkrótsza droga do przeziębienia. Dlatego warto pomyśleć o odpowiednim zabezpieczeniu stóp. Podstawą jest cieplejsza, wyższa skarpeta i jeśli takie mamy, to również wyższe i wodoodporne buty. Jeśli tymi ostatnimi nie dysponujemy, z pomocą przychodzą ochraniacze na buty. Niezależnie od marki, rozmiaru czy kroju posiadanych butów możemy łatwo i tanio zabezpieczyć je przed wodą i błotem. Wycięcia na podeszwie powodują, że gdy schodzimy z roweru, nie tracimy przyczepności. Swobodnie można założyć je do pedałów zatrzaskowych, jak i tradycyjnych. Najlżejsze ochraniacze chronią tylko przed wodą, te z cienkich elastycznych materiałów, ocieplane od wewnątrz, będą doskonale nadawały się na chłodniejsze dni, zaś te cięższe, wykonane z neoprenu (tzw. pianka dla surferów) na późniejszą, zimną jesień. Co istotne, ochraniacze nie powinny ograniczać krążenia krwi w nogach. Jeśli nie możemy przymierzyć ich z rowerowym butem, sprawdźmy przynajmniej, czy nie będą uciskały łydki, gdy opinana będzie noga ubrana w długie spodenki i wysoką skarpetę. Dłonie Również dłonie są tą częścią ciała, która łatwo ulega wychłodzeniu na rowerze. Poza zmianą biegów i operowaniem hamulcami nie wykonują zbyt wielu ruchów, za to są bezpośrednio wystawione na wiatr. Zmarznięte dłonie potrafią obrzydzić nawet krótki miejski dojazd rowerem do pracy. Dlatego jesień jest najlepszą porą do rozważenia zakupu pełnych rękawiczek rowerowych. Na wiatr i deszcz, na dłuższą wycieczkę czy do sportowej jazdy warto pomyśleć o rękawiczkach bardziej zabudowanych z elementami ochronnymi i antypoślizgowymi. Przestrzegamy jednak przez zakupem od razu modelu zimowego. Te przeznaczone do temperatur poniżej +5 stopni Celsjusza mogą na jesień okazać się za ciepłe. Wybierzmy rękawiczki wygodne, chroniące od wiatru, dłuższe, przykrywające nadgarstek, ale nie za grube.
Przygotuj rower
Specjalnego przygotowania do jesieni wymaga nie tylko rowerzysta, ale i jego sprzęt. Co prawda rower to pojazd na tyle uniwersalny, że zmiana pory roku nie wymaga w nim wielkich przeróbek, ale możemy ułatwić sobie korzystanie ze sprzętu przez odpowiednią konserwację i właściwie dobrane akcesoria. Dzięki podjętym działaniom wizyta w serwisie może nas czekać dopiero pod koniec sezonu, o ile w ogóle taki moment odnotowujecie w swoim kalendarzu… Smarujemy Jesień nierozerwalnie kojarzy się z porą mokrą, choć bywa przysłowiowo „złota”. Tak czy inaczej warto zabezpieczyć rower przed wilgocią, wodą i błotem. Gdy mówimy o podstawowej konserwacji, pierwsza na myśl przychodzi „wymiana oleju”. Łańcuch i elementy napędu warto wyczyścić z „suchych” preparatów stosowanych w lecie i nałożyć na nie coś cięższego. Szereg producentów oferuje specjalne oleje, smary i spreje przeznaczone do użytku jesienią i zimą. Gęstsze, cięższe, lepiej przylegające i izolujące od wilgoci przyczynią się do lepszej i dłuższej pracy napędu. Podobnie powinniśmy zaizolować przed wodą odsłonięte części naciągu przerzutek i hamulców. Osłaniamy Jesień to także pora błota. Spora część rowerowych purystów uważa, że akcesoria takie jak błotniki zwyczajnie nie przystają do roweru, zwłaszcza górskiego. Prawda jest taka, że jesienią potrafią się przydać. Nawet jeśli w rowerze sportowym, górskim czy szosowym, rzadko są w stanie całkowicie uchronić od błota i wody, przy dłuższej jeździe to nadal bardzo pomocny dodatek. Nowoczesne błotniki są lekkie i łatwe w montażu. W zależności od typu roweru i naszych upodobań możemy szybko zamontować je z tyłu do ramy lub częściej do sztycy, a z przodu na widelcu, bądź pod główną rurą ramy. Mocowanie nowoczesnych błotników nie wymaga więcej niż kilku chwil, nawet bez użycia narzędzi. Giętkie i lekkie błotniki z tworzyw są łatwe w czyszczeniu i nie wymagają dodatkowej konserwacji. Osoby szukające czegoś nietypowego mogą wybrać nawet modele pompowane powietrzem, które po złożeniu zmieszczą się do małej torebki pod siodełkiem czy kieszonki kurtki. Oświetlamy Przepisy Prawa o Ruchu Drogowym definiują jasno wymagania co do oświetlenia i elementów odblaskowych, jakie powinien mieć rower poruszający się po drogach publicznych. Potrzebne jest stałe światło białe lub żółte z przodu oraz czerwone (dopuszczalne migające) z tyłu, a do tego czerwony odblask z tyłu o kształcie innym niż trójkąt. Prawie wszystkie te wymogi można spełnić, montując na kierownicy i sztycy małe lampki wyposażone w diody LED. Pozostaje wypełnienie wymogu światła odblaskowego. Te są często montowane w większych tylnych lampach przy elemencie aktywnie świecącym. Minimum nie musi jednak oznaczać komfortu. Szczególnie gdy poruszamy się w terenie nieoświetlonym przez miejskie latarnie, tuż przed zmrokiem, może przydać się lepsze źródło światła z przodu. Z pomocą przychodzą lampki z ultrajasnymi diodami lub żarówkami. Wszyscy wiemy, jakie przeszkody mogą czaić się nawet na ścieżkach rowerowych w miastach, o innych drogach i bezdrożach nie wspominając, więc nie zapominajmy o roli, jaką ma spełniać przednie źródło światła. Nie chodzi o tylko o pozostawanie widocznym, co można łatwo osiągnąć, stosując małe źródło światła i elementy odblaskowe, ale również o komfort dostrzegania z wyprzedzeniem obiektów na drodze. Źródłem energii dla oświetlenia mogą być zewnętrzne lub wewnętrzne dynama, które przez cały rok „noszą” na sobie przede wszystkim rowery miejskie i trekkingowe. Te sportowe częściej oświetlane są bateriami, które zastąpić można akumulatorkami (ekonomicznie i ekologicznie). Poważniejsze zestawy oświetleniowe mają własne układy akumulatorów mocowane na ramie, np. w uchwycie bidonu, ładowane wcześniej z sieci elektrycznej w domu. Czy warto aż tak się trudzić? Nie każdy ma takie potrzeby, ale potężne rowerowe reflektory pozwalają na swobodną jazdę w nocy nawet w lesie. Niezależnie od oświetlenia, na jakie się zdecydujemy, wspólnym mianownikiem powinny być bezpieczeństwo i komfort jazdy, tak by zmrok nie zaskoczył nas nieprzygotowanych. Guma na niepogodę Po „wymianie oleju” i przeglądzie oświetlenia warto pomyśleć o jeszcze jednej czynności rodem ze słownika samochodowego – zmianie ogumienia. Oczywiście częściej niż samochody rowery wyposażane są w całoroczne gumy. Jeśli jednak lato przejeździliśmy na gładkich, dobrze niosących semislickach lub oponach przeznaczonych na terenowe, ale suche, podłoże, warto pomyśleć o oponie odpowiedniej na mokrą nawierzchnię i błoto. Warto przed nadejściem jesieni zmienić opony na takie, które nie będą grzęzły lub ślizgały się nawet w głębokich kałużach. Specjalnie dobrana mieszanka gumy oraz wzór (wysoki, ale rzadki bieżnik w postaci klocków na całej szerokości opony) spowodują, że przez mokre i lepkie przeszkody przejedziemy pewniej, bez poślizgu a ponadto po wyjechaniu z błota opona oczyści się sama w czasie jazdy. Takie gumy znajdziecie w ofercie kilku wiodących producentów. Gdy zapadnie już decyzja co do wyboru, sprawdźcie dopuszczalny zakres ciśnień i dobierzcie je odpowiednio do swojej wagi na rowerze – mniejsze niż na twardą nawierzchnię. Ponownie pomocne okażą się błotniki, by odlepiające się błoto nie ozdobiło was tam, gdzie kończą się plecy. Przygotujcie siebie i rower na nadchodzące jesienne miesiące w nadziei, że tegoroczny sezon potrwa jak najdłużej…