Wielkie „S” NA Dużych kołach
Goszcząc na prezentacji w czeskim bikeparku Lipno, przetestowaliśmy wszystkie najciekawsze modele rowerów Specializeda na sezon 2011. Przyszły rok dla firmy zapowiada się wyjątkowo ciekawie
Tekst: Grzegorz Radziwonowski, Zdjęcia: Michał Kuczyński
Według Specializeda przyszłość kolarstwa górskiego to rowery na wielkich kołach, dlatego też w kolekcji MTB w niemal każdej kategorii do wyboru będziemy mieć obok wersji zwykłych także wyrośnięte twentyninery. Spec jest przy tym jedną z niewielu firm, która od razu oferuje wspomniane modele we wszystkich rozmiarach ram, łącznie z małymi, twierdząc, że możliwe jest podobne połączenie. Ulegliśmy prowokacji i na pierwszy rzut wzięliśmy klasycznego Stumpjumpera FSR.
Stumpjumper FSR Comp 29# Do dyspozycji mieliśmy wyciąg, ale zaczęliśmy od wspinaczki, chcąc maszynę sprawdzić wszechstronnie. Długie, asfaltowe podjazdy ciągnęły się wieczność. Wielkie koła w tym wypadku nadal zdecydowanie przegrywają w pojedynku z mniejszymi. Ciężkie koła trudniej jest wprawić w ruch, miło więc, że pomyślano o lekkich przełożeniach napędu. Pozytywnie oceniliśmy geometrię, bo rower okazał się zadziwiająco chętny do współpracy. Zjazd ujawnił drugą stronę medalu i dopiero wówczas rower zaczął się bronić – 130 mm skoku (zwykły „Stumpi” ma 140) w połączeniu z kołami nagle ożyło, rower dostał skrzydeł. Wyraźnie odczuwalne wygładzenie przeszkód, a przede wszystkim stabilność prowadzenia, pozwoliło bezproblemowo przejechać najtrudniejszą, freeride’ową trasę, wliczając w to skoki! To dopiero była niespodzianka! Stumpjumper i Epic 29# Konsekwentnie identyczne rozróżnienie, jak w przypadku Stumpjumpera FSR, istnieje również wśród sztywnych Stumpjumperów i Epików. Tu także znajdziemy warianty 29-calowe. Szczególnie ten drugi to propozycja interesująca ze względu na cały szereg zabiegów zmierzających do odchudzenia sprzętu. Lekkie koła, łącznie z oponami, i zawieszenie wyposażone w automatyczną blokadę Brain sprawiają, że podjeżdżanie na nich jest o wiele łatwiejsze niż na Stumpjumperze FSR 29. To sprzęt wprost stworzony do maratonów, gdzie możliwe będzie wykorzystanie wszystkich zalet wielkich kół. Dzięki nim ma się wrażenie, że skoki amortyzatorów (90 mm w sztywnym Stumpjumperze i 100 w Epicu) są w zupełności wystarczające. Epic 29 to wybór m.in. Christopha Sausera.
S-Works Epic# Wyczynowy Epic, używany m.in. przez zawodników polskiego teamu JBG2 z Markiem Galińskim na czele, niemal nie różni się od poprzednika. Pozory jednak potrafią mylić, bo wiele zmienionych detali sprawiło, że rower jest lżejszy, a przede wszystkim sztywniejszy. Większość nowości kryje się w tyle ramy, gdzie zmodyfikowana oś sztywna X12 towarzyszy nowemu rozstawowi osi 142+ (wymaga specjalnej piasty o szerszym rozstawie kołnierzy, pasują jednak także standardowe koła), a rurki podsiodłowe wahacza połączono poprzecznym wzmocnieniem. Kolejne zabiegi odchudzające to nowe miejsce punktu obrotu, tuż obok mufy suportu (Press Fitt 30), jak i osadzenie łożysk sterowych bezpośrednio w karbonowej ramie. Zgodnie z oczekiwaniami rower jeździ wyśmienicie, szczególnie pod górę, gdzie procentuje niska masa (niewiele powyżej 9 kg!). Na zjazdach przydaje się regulacja czułości wentyla Brain. Jeśli ktoś szuka aktywnej amortyzacji, powinien ustawić ją w pozycji „otwarta”. „Zamknięta” zabija bujanie, ale i sprawia, że rower pozostaje nieczuły na większość przeszkód, to opcja wyłącznie dla zawodowców.
Epic Expert Evo# Dla przeciętnych zjadaczy chleba ciekawszym wariantem Epika może okazać się wersja Evo. Zasadniczo cała linia Evo, obecna w seriach Epic, Stumpjumper i Enduro, to specjalny, wyśrubowany standard wyposażenia, „wyostrzający” charakter roweru. W przypadku Epika i Enduro oznacza to ukłon w stronę bardziej agresywnej jazdy. Jeśli ktoś więc szuka lekkiego roweru all mountain o sportowej charakterystyce, z Epica Evo będzie zadowolony. Nasz egzemplarz wyposażony był w nowego Sida RLT i 120 mm skoku, co skutkowało równie skutecznym zjeżdżaniem, jak i podjeżdżaniem. Podobała nam się pozycja za kierownicą, zdecydowanie wygodniejsza niż w przypadku zwykłego Epika.
Camber Pro# Camber w kolekcji Speca zastępuje poprzednią generację Stumpjumpera FSR i ma tak jak ona 120 mm skoku. W przeciwieństwie jednak do Epika Evo nie dysponuje tłumikiem Brain, nie są też dostępne wersje karbonowe ramy. Oceniliśmy to zdecydowanie pozytywnie, bo aluminium M5, z jakiego wykonano sprzęt, zostało wybitnie porządnie pospawane. Czysta, użyteczna forma została połączona tu z amortyzacją Fox’a i bardzo uniwersalną pozycją (oraz nowym XTR-em w wersji najwyższej). Technologia bez fajerwerków sprawdziła się w praktyce – rower prowadzi się rewelacyjnie i oferuje duży margines bezpieczeństwa w każdej sytuacji.
Szosa szosie nierówna Specialized umiejętnie wykorzystuje sukcesy sponsorowanych przez siebie ekip. Nowy Roubaix SL3 to przecież broń Cancellary na brukowane klasyki, a Tarmac SL3 dowiózł najlepszych na dwa pierwsze miejsca podium tegorocznego Tour de France
Roubaix SL3# Już poprzednia wersja Roubaix wyróżniała się z peletonu, nie mniejszy efekt uzyskano zapewne i tym razem. Wszystko za sprawą elastomerowych wstawek, które swoją kanciastą obecnością błyszczą na przednich i tylnych widełkach oraz sztycy. W najnowszej wersji roweru urosły, za to wyszczuplały inne fragmenty, jak rurki tylnego widelca (które na górze mają średnicę ołówka…). Rama SL3 waży 99 g mniej niż w roku ubiegłym (965 g), a w zestawie z widelcem, sterami, mostkiem, kierownicą i korbą o 60 g mniej (2191 g). Jeździliśmy na wariancie Pro modelu, wyposażonym w napęd Red SRAMA i kompaktową korbę. Przyznać trzeba, że na maszynie jeździ się nadzwyczaj wygodnie, dlatego, że zadbano o komfortową, odrobinę nietypową (jak na sprzęt wyczynowy) pozycję. Mocno opadająca rura górna pozwala pracować wyciągniętej sztycy, a wysoka główka podsuwa kierownicę w okolice łatwe do sięgnięcia. Rower w żadnym momencie nie okazuje słabości, bo sztywność boczna jest odczuwalna wyraźnie i bez przerwy. Reklamowane właściwości tłumiące dostrzega się głównie z tyłu roweru, precyzja sterowania pozostaje zachowana dzięki przodowi z główką Cobra (zmienna średnica łożysk). Efekt działania elastomerów staje się jeszcze wyraźniejszy po przesiadce na Tarmaca SL3.
S-Works Tarmac SL3# Tarmac SL3 w wersji S-Works jest gdzieniegdzie „nielegalny”, bo, ważąc 6,5 kg; plasuje się poniżej magicznej granicy zafundowanej przez UCI rowerom przeznaczonym do udziału w wyścigach. Przeciętny zjadacz chleba sprzętem może się jednak tylko zachwycić. To maszyna dopracowana w każdym możliwym fragmencie i nawet jeśli najnowsza wersja różni się od tej z sezonu 2010 minimalnie, nadal jest to sprzęt na najwyższym światowym poziomie. Zmodyfikowano widelec, który przytył, stał się więc jeszcze sztywniejszy. Dobrą wiadomość mamy dla tych, którzy ze względów finansowych o Tarmaku S-Works mogli tylko pomarzyć – prostsze warianty Pro i Expert otrzymały jego wszystkie cechy konstrukcyjne, jedynie kompozyt jest odrobinę prostszy. Jak to jeździ? Przyspieszanie przypomina eksplozję, bo każdy nacisk na pedały wywołuje katapultowanie kierującego w stronę mety. Rower jest bardzo sztywny, czuje się mięsiste okolice mufy suportowej zalane karbonem. Za komfort odpowiada nie rama a dodatki, takie jak karbonowa sztyca i siodło z serii Body Geometry, jak i superwygodna owijka. I tylko koła Zippa 202 zupełnie nie nadają się do codziennego użytku. Gdy chmury wiszą nisko (w takich warunkach przyszło nam jeździć), droga hamowania roweru przypomina drogę hamowania pociągu towarowego. Superlekkie hamulce TRP pełniły rolę jedynie dekoracyjną.
Allez# Znakomitą większość użytkowników szosówek w Polsce ze względów praktycznych najbardziej zainteresuje nowa wersja aluminiowego modelu Allez, którego rama została zupełnie przeprojektowana. Zmieniono główkę sterową na wersję o zmiennej średnicy, a rura podsiodłowa ma kwadratowy przekrój w okolicach środka suportu. Podobno sztywność ramy wzrosła aż o 20%. W dodatku nowy Allez ma identyczną geometrię jak Tarmac SL3, stanowi więc solidną wersję roweru do ścigania, który sprawdzi się też jako narzędzie treningów. Nasz test potwierdził tę opinię, a geometrię oceniliśmy jako przyjazną.