Allan Davis
Allan Davis specjalnie dla Magazynu Rowerowego
Australijczyk Allan Davis, klubowy kolega Roberto Herasa i Darka Baranowskiego, szósty zawodnik na mecie tegorocznego Tour de Pologne, zwycięzca dwóch klasyfikacji na najaktywniejszego i najbardziej wszechstronnego kolarza 61. TdP, wywiadu udzielił nam tuż przed rozstrzygającymi etapami TdP. Choć nie wygrał wyścigu, okazał się jednym z jego najciekawszych i najlepiej zapowiadających się zawodników.
Wjeżdżając jako drugi na metę etapu z Piechowic do Karpacza, pokonałeś wszystkich słynnych „górali”. Jak ma się to do Twoich zapewnień o słabej jeździe w górach? Po pierwsze mam bardzo dobry zespół. Koledzy z Liberty Seguros zawsze gwarantują mi odpowiednie wsparcie. Ale mówiąc uczciwie, sam byłem tym bardzo zaskoczony. Nie przypuszczałem, że jestem w stanie tak walczyć. Pomoc grupy to nie tylko ten etap, również współpraca od początku wyścigu. Dzięki niej dojechałem do Szklarskiej Poręby bez większych strat. Moją pozycję zawdzięczam więc grupie. A może po prostu podjazdy, takie jak ten na Orlinek, nie są w stanie Cię pokonać? Nie, nie, te podjazdy były naprawdę konkretne. Może niezbyt długie, ale bardzo wymagające, szczególnie przy tej liczbie okrążeń. W którym momencie poczułeś, że możesz wygrać etap? Kiedy pojawiła się u Ciebie ta moc? Prawdę mówiąc, czułem się mocny już stojąc na linii startu, a przekonanie to trwało praktycznie przez cały etap. Pamiętasz, jak mówiłem, że nie jestem najlepszym góralem, że musiałbym poprawić to i owo, że w ekipie Liberty są zdecydowanie lepsi górale? Teraz musisz zrozumieć, dlaczego sam byłem w szoku, że tak się potoczyły losy tego etapu. Zajmowałeś trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej, mając niewielką stratę do Marka Rutkiewicza. Widząc, jak jeździsz po górach, przypuszczałem, że jesteś w stanie wygrać ten wyścig… Zgodzisz się? Nie, to raczej nie było możliwe. Byłoby bardzo trudno. Rutkiewicz jest naprawdę mocny. Ekipa Action ATI zaś moim zdaniem najmocniejsza. Mówiłeś, że nie jeździsz dobrze po górach. Okazało się, że jest inaczej. Powiedz więc, jak jeździsz czasówki? Czasówki? Nie wiem, prawie ich nie jeździłem. W tym roku tylko raz ścigałem się z czasem, nie mam żadnego doświadczenia. Allan, gdzie mieszkasz na stałe? W Oiartzun w Hiszpanii, w kraju Basków. Jak wygląda szkolenie w Australii? Z tego, co nam wiadomo, większość zawodników z Antypodów na stałe mieszka w Europie. Mamy na przykład specjalny program rozwojowy dla młodych, wyróżniających się zawodników. Wysylamy ich do Włoch, organizujemy wspólne mieszkania, opłacamy rachunki i dajemy minimum socjalne w wysokości kilkunastu euro na dzień. O nic nie muszą się martwić, mają tylko trenować, ścigać się i pokazywać przyszłym dyrektorom. Jak udział w Tour de Pologne wpłynie na Twoją karierę? Przede wszystkim to dobra nauczka, by w przyszłości nie bagatelizować żadnych wyścigów. TdP to naprawdę ciężki wyścig. Aby się w nim liczyć, trzeba cały czas pilnować sytuację, pracować zespołowo. Tu się nie da nic zrobić w pojedynkę. Jak rozpoczęła się Twoja kolarska kariera? Na pewno nie raz słyszałeś podobną historię. Ścigał się mój dziadek, ojciec, starszy brat również ściga się we Włoszech. Twoje największe kolarskie osiągnięcie? Nie mam jakiegoś szczególnego, wybranego wyścigu. Każdy sukces oceniam jednakowo, czy będzie to miejsce na podium mistrzostw świata, czy wygrana w Tour of Mallorca. Czy zdarzało Ci się uprawiać inne sporty? Pomijam te związane z kolarstwem. Jako 10-latka fascynowały mnie tenis i piłka nożna. Myślalem i nadal myślę o profesjonalnym golfie. Co więc ostatecznie skłoniło Cię do kolarstwa? Pamiętam dziadka, który jeździł i jeździł, wciąż myślał i rozprawiał o kolarstwie. Przeszło to na mnie, zostałem niejako skazany na ten sport. Kolarstwo to ciągle podróże, tysiące kilometrów w autobusach i samolotach. Jak zapatruje się na to Twoja rodzina? Wiesz, na razie jest dobrze. Ożeniłem się niedawno. Żona wiedziała, za kogo wychodzi. Oczywiście tęskni i czeka, ale największy minus to brak stałego kontaktu z moją 2-letnią córką. Jej trudniej wytłumaczyć, dlaczego taty nie ma w domu. Za to nikt inny tak jak one nie potrafi cieszyć się z moich sukcesów. Cieszą się bardziej niż ja sam. Zresztą, to w końcu moja praca. Mnóstwo ludzi, nie tylko związanych ze sportem, jest w takiej samej sytuacji. Jesteś jeszcze bardzo młodym zawodnikiem, pytanie więc wybiegnie daleko w przyszłość… Co chciałbyś robić po zakończeniu kariery? Masz rację, jest zbyt wcześnie, by o tym myśleć. Na pewno będę mieszkał w Australii i robił coś związanego z kolarstwem. Może będę wspierał młodych ludzi chcących zaistnieć. Czym zajmujesz się w wolnym czasie? Cały mój wolny czas wypełnia rodzina. Namiętnie grywam też w golfa. Ulubiony zespół? U2. Plany na przyszłość? Ciężko stwierdzić. Chcę zdobywać doświadczenie, stać się jeszcze lepszym profesjonalistą. Nie powiem ci, jakie wyścigi chcę wygrać. Czas pokaże. Dziękuję za wywiad i do zobaczenia za rok! To calkiem możliwe…