Austria na rowerze

Mało który kraj może się poszczycić tak doskonale zaprojektowaną rowerową infrastrukturą turystyczną. Począwszy od setek kilometrów ścieżek rowerowych, prowadzących obok wielu atrakcji turystycznych, poprzez drogi rowerowe w miastach, świetnie zaprojektowaną komunikację umożliwiającą przewiezienie roweru, na wysokiej kulturze kierowców kończąc.

Wszystko to sprawia, że Austria jest istnym rajem dla cyklistów. Ma też znakomicie działającą informację turystyczną. Już parę lat temu Austria, chyba jako pierwsza w Polsce, założyła ośrodek informacji, który na każde życzenie oferuje kilogramy folderów. I co najważniejsze, większość z nich w języku polskim. Wielkim atutem Austrii jest różnorodność. Urlop możemy spędzić wśród rozległych, nizinnych winnic doliny Dunaju lub wspinając się na przełęcze serpentynami alpejskich szos. Zaproponowane przez nas dwie zupełnie odmienne trasy łączą trzy wspaniałe zakątki: Ścieżka Naddunajska, Alpy oraz jeziora w okolicy Salzburga.

Duża pętla

Pierwsza trasa, bardzo bogata w atrakcje turystyczne, zaprojektowana została tak, że średnio wytrawny rowerzysta pokona ją w tydzień, a niedzielny turysta bez problemu przejedzie w 2 tygodnie. Do pokonania jest ok. 880 km. W najtańszym wariancie (noclegi na campingach) koszt całego wyjazdu na jedną osobę wyniesie 500 zł (wariant 9-dniowy). W tej cenie zawiera się: jedzenie zakupione w Polsce, przejazdy koleją, campingi, jedzenie kupione w Austrii. Zakładamy, że prowiantu na obiady oraz śniadania bierzemy z Polski tyle, że starczy na ponad połowę wyjazdu. Noclegi w pensjonatach i tanich hotelach nie powinny znacząco podrożyć kosztów wyprawy.

Etap I

Jezioro Nezyderskie (Granica słowacko-austriacka, Liezen) Pierwszy dzień najlepiej przeznaczyć na dotarcie do Austrii. Najtańszy sposób to dojechanie do Bratysławy pociągiem i przejechanie granicy słowacko-austriackiej już na rowerze (ok. 20 km). Zaraz za przejściem możemy skierować się przez Kittsee oraz Neusiedl na południe, nad jezioro Nezyderskie (Neusiedler See). Jest ono jedynym jeziorem stepowym w środkowej Europie, z bogatą fauną ornitologiczną, jego okolice zamieszkuje 300 gatunków ptaków. Średnia głębokość nie przekracza jednego metra, a powierzchnia waha się od 150 do 330 km2. W zimie zbiornik zamarza do dna, co uniemożliwia hodowlę ryb. Można poświęcić jeden (dodatkowy) dzień na okrążenie jeziora. Ścieżka rowerowa wśród trzcin prowadzi częściowo po węgierskiej stronie. Okolice jeziora są dobrym miejscem na znalezienie noclegu. Dojeżdżając do Wiener Neustadt, warto zamienić środek transportu na pociąg, bowiem odcinek do Leoben jest częścią trasy „kolei południowej”, biorącej początek w Wiedniu, a kończącej się w Graz. Pierwszą część z Wiednia otwarto już w 1841 r., a odcinek między Mźrzzuschlag a Graz w 1844. Najdłużej, bo do 1854 r., trwały prace przy przejściu przez Alpy pod przełęczą Semmering. Była to pierwsza górska linia kolejowa na świecie, do dzisiaj słynna ze względu na odważne trasowanie. Na odcinku 42 km od Gloggnitz do Mźrzzuschlag pokonuje różnicę wysokości 459 m w górę do tunelu Semmering, a następnie 219 m w dół. Doliny przekracza 16 kamiennymi mostami i wiaduktami, a grzbiety przecina taką samą ilością tuneli. Tunel szczytowy, położony na wysokości 897 m ma prawie 1,5 km długości.

Etap II

Alpy w pigułce (Liezen – Bad Ausee) Z Leoben czeka nas bardzo przyjemna i widokowa droga do Liezen, prowadząca cały czas doliną i osiągająca najwyższy punkt w połowie drogi na przełęczy Schoberpass (850 m). W Liezen, obierając kierunek jazdy na Schladming i Bad Aussee, dotrzemy do regionu Salzkammergut.

Etap III

Dookoła jezior Salzkammergut (Bad Ausee – Linz) Leżący na wschód od Salzburga „raj na ziemi”, jak nazwał go Franciszek Józef I, jest popularnym regionem wakacyjnym. Wśród dziewięciu jezior, położonych w przepięknej górskiej scenerii, zostało wyznaczonych aż 325 km ścieżek rowerowych pod wspólna nazwą „Salzkammergut route”. Droga z Bad Aussee do Hallstatt prowadzi najpierw dosyć ostrym podjazdem, następnie wije się wśród lasów i na koniec ostro opada do Obertraun, gdzie znajdują się liczące miliony lat olbrzymie groty ze wspaniałymi formacjami lodowymi w korytarzach, których długość dochodzi do 80 km! Wciśnięte między góry a jezioro Hallstatt zdaje się zaprzeczać prawom grawitacji. Wąskie i wysokie kamieniczki oraz domy są dosłownie przyklejone do skalnego urwiska. Miejsca jest tak mało, że na tutejszym cmentarzu zmarłych chowa się w trumnach pionowo, a po 15-20 latach od śmierci szkielety przenosi do kościoła farnego. Makabryczna nieco parafialna „kostnica”, z wyłożonymi po sam sufit czaszkami, które w zależności od płci są udekorowane – kobiece kwiatami, męskie – bluszczem, jest dostępna dla turystów do zwiedzania. Historia miasteczka sięga 4500 lat wstecz i jest związana z wydobyciem soli z pobliskiej kopalni. Odkrycia archeologiczne, dokonane w XIX w. były tak ważne, że w konsekwencji miasto użyczyło swojego imienia całej epoce przedhistorycznej – Okresowi Hallstackiemu. W tutejszym Muzeum Prehistorii można zobaczyć ekshumowane zwłoki mieszkańców z około 1000-500 roku p.n.e. Na Salzberg (Górę Solną), gdzie znajduje się kopalnia, można dotrzeć jednym z dwóch znakowanych szlaków lub wjechać kolejką szynową. Licząca 2500 lat kopalnia jest najstarszą na świecie czynną kopalnią soli. Ruch samochodowy wokół przepięknie i malowniczo położonego miasteczka został przeniesiony do tunelu, dzięki temu miejsce to jest przyjazne dla rowerzystów i pieszych. Położoną tuż nad brzegiem jeziora ścieżką rowerową, a następnie drogą przez Bad Ischl możemy dotrzeć do St. Gilgen, położonego u stóp Zwolferhorn (1520 m) nad jeziorem Wolfgangsee. Na północnym brzegu jeziora położona jest słynna miejscowość pielgrzymkowa – St. Wolfgang, gdzie znajduje się wspaniały kościół pielgrzymi. Wewnątrz można podziwiać pochodzący z XIV w. drewniany ołtarz autorstwa Michaela Pachera oraz bajkowe freski sufitowe. Nad miasteczkiem wznosi się góra Schafberg (1783 m), na którą można wjechać kursującą w sezonie co półtorej godziny, liczącą sobie 100 lat kolejką zębatą lub udać się pieszo. Po obu stronach jeziora znajduje się parę campingów. Ze St. Gilgen szosa prowadzi przez małą przełęcz (600 m) nad następne „księżycowe” jezioro – Mondsee. Nazwa tego najcieplejszego jeziora Salzkammergut wywodzi się od rożkowatego kształtu. Jego okrążenie nie zajmie nam nawet połowy dnia, chyba że skorzystamy z darmowych plaż w Mondee lub Pichl Auhof. Są to jedyne miejsca na północnym brzegu, gdzie mamy dostęp do wody. Resztę stanowią prywatne tereny. Jedną z największych atrakcji dla rowerzystów jest droga między Au a Scharfling. Szosa, poprowadzona częściowo wyciętą w skale półką, przebiega tuż nad taflą jeziora i przypomina wysokogórskie drogi w Himalajach i Karakoram. Podczas przejeżdżania zaledwie dwukilometrowego odcinka parokrotnie pokonujemy małe tunele wykute w skale. Niestety, droga została zamknięta po wypadku, do którego doszło najprawdopodobniej po zejściu kamiennej lawiny i obecnie wstęp zagradza szlaban, który łatwo ominąć. Należy jednak uważać na spadające z góry kamyczki. Kolejne, największe jezioro regionu Salzkammergut – Attersee – możemy objechać do samego końca i przez Vocklabruck skierować się na Wels lub też dojechać do Seefeld, leżącego na wschodnim wybrzeżu (możliwość zakwaterowania na campingu) i przejechać pagórkowatą malowniczą drogą do najgłębszego jeziora w Austrii (192 m) – Traunsee. Górujący samotnie nad okolicą szczyt Traunstein, o niemałej wysokości – 1690 m, jest doskonałym celem na jednodniowy odpoczynek od roweru. Zanim opuścimy piękną krainę górskich jezior – Salzkammergut – warto zajrzeć jeszcze do Gmunden, turystycznego kurortu, który słynie ze swojej liczącej setki lat tradycji wyrobu ręcznie malowanych naczyń, znanych jako Gmunder Keramik. Zbiory ceramiki oraz historię regionu poznamy najlepiej w tutejszym muzeum – Kammerhof. Natomiast w fabryce ceramiki możemy zapoznać się z procesem wyrobu naczyń. Warto będzie jeszcze odwiedzić dwa zamki – Landschloss Ort (obecnie szkoła leśnictwa) oraz Seeschloss Ort, położony na małej wyspie połączonej groblą z lądem. Kierując się dalej w stronę Wels, dotrzemy (częściowo ścieżką rowerową) do Linz, leżącego nad Dunajem.

Etap IV

Scieżka Naddunajska (Linz – Hainburg) Donau Radweg, czyli Naddunajska Ścieżka Rowerowa, to najbardziej popularna i jedna z najdłuższych dróg rowerowych w Europie. Ciągnie się przez tereny Górnej i Dolnej Austrii, zaczynając od Hainburga aż po Passau. Mimo że piękno Dunaju możemy podziwiać z siodełka roweru w sąsiednich krajach, w Austrii są najlepsze ku temu warunki. Zapewnia je zarówno 800 km szerokiej, perfekcyjnie przygotowanej drogi, biegnącej często równolegle po obu stronach brzegu, jak i cała infrastruktura obejmująca transport promem oraz restauracyjki i pensjonaty położone w małych miasteczkach i wioskach. Przed wyruszeniem w podróż należy się zaopatrzyć w doskonałą darmową mapkę „Donau Radweg”, dostępną w punktach informacyjnych, na której jest zaznaczona trasa, miejsca warte odwiedzenia, campingi oraz punkty serwisowe. Żeby dostać się do leżącego w odległości 60 km od Linz Grain, najlepiej będzie przejechać na lewy brzeg Dunaju przez zaporę, ok. 10 km za Linz, lub też wybrać przeprawę promem (płatnym) do Mauthausen. W miasteczku tym, słynącym z kamieniołomu granitu, naziści założyli w czasie wojny obóz koncentracyjny. Obecnie można zwiedzać muzeum, gdzie z pomocą map, przedmiotów codziennego użytku i fotografii przedstawiono tę przygnębiającą historię. W Mitterkirchen szlak odbija w głąb lądu i po godzinie jazdy możemy dotrzeć do Grain, z górującym nad miasteczkiem zamkiem z XV w., w którego wnętrzach jest obecnie muzeum poświęcone nawigacji i żegludze na Dunaju. W rynku znajduje się najstarszy teatr miejski w Austrii. Dalej możemy jechać północną stroną Dunaju (ścieżka prowadzi poboczem szosy i ledwo mieści się razem z drogą i torami kolejowymi na zboczu) lub też cofnąć się ok. 2 km i przekroczyć Dunaj. Południowa trasa biegnie tuż nad rzeką i możemy podziwiać jej powolny, dostojny nurt. Położenie geograficzne doliny Dunaju, która była naturalną granicą między wschodem a zachodem, zadecydowało o licznych sporach toczonych o te obszary. Dlatego na obszarze Dolnej i Górnej Austrii stoi tak dużo fortec, zamków i warownych klasztorów. Odcinek naszej wycieczki między Melk a Krems jest kwintesencją uroków całej doliny Dunaju i najbardziej charakterystycznym miejscem w regionie. Ścieżka wije się wąską wstęgą między winnicami i uroczymi wioskami, a za każdym kolejnym zakrętem ukazuje się warowna twierdza. W Melk już z daleka przyciąga wzrok górujący nad miastem potężny klasztor opactwa benedyktyńskiego, będący największą budowlą barokową w Austrii. Historia miasta wywodzi się z czasów Imperium Rzymskiego, kiedy Dunaj stanowił granicę cesarstwa, wzdłuż którego powstawały obozy wojskowe. W 1089 r. margrabia Leopold II Babenberg przekazał zamek benedyktynom, którzy przebudowali go w ufortyfikowane opactwo. W połowie lat 90. budowla została gruntownie odnowiona. Należący do kompleksu, wyróżniający się wielkością, kościół jest utrzymywany przez 38 zakonników. Imponująca budowla z dwiema bliźniaczymi iglicami i ośmiokatną kopułą oszałamia przesytem i brakiem umiaru w ornamentyce i upiększeniach wewnątrz, tak charakterystycznych dla epoki baroku. Mimo tłoku turystów, których przyjeżdża tu 300 tys. w ciągu roku, wnętrze kościoła wywrze na pewno niezapomniane wrażenie. Olbrzymia biblioteka ma w swoich zbiorach mnóstwo świętych ksiąg, które były całe wieki przepisywane ręcznie. Najwyższa półka w bibliotece jest atrapą. Zakonnicy namalowali grzbiety książek na drewnie, żeby zbiór wydawał się okazalszy 🙂 W tutejszych pięknie zdobionych malowidłami, z zastosowaniem trików perspektywistycznych, komnatach cesarskich zatrzymywały się wybitne osobistości – Napoleon, cesarz Karol VI i Papież Pius VI. Zupełnie inny charakter ma leżący zaraz za Melk zamek Schšnbźhel, a następnie ruiny XII-wiecznego zamku w Aggstein, górującego 320 m nad Dunajem. Należą one do kategorii warownych, wysoko położonych i trudno dostępnych twierdz. Rodzina Kuenringer, która wzniosła zamek Aggstein, więziła swoich wrogów na stopniu skalnym, gdzie nieszczęśników czekała śmierć z pragnienia i głodu, chyba że wybrali szybszą śmierć, rzucając się w przepaść. Obecnie po wykupieniu biletu wstępu możemy podziwiać przepiękny, sielankowy wręcz widok na dolinę Dunaju. Za Krems dalszy odcinek 90-kilometrowej ścieżki do Wiednia ma już zupełnie inny charakter. Znikają wzgórza ze swymi kamiennymi strażnicami, ustępując miejsca równinie. Szlak staje się bardziej dziki. Zamiast kolorowych kamieniczek w miasteczkach nasze oczy cieszą pola, lasy i nieskażona przyroda. Jedyną ostoją cywilizacji na tym odcinku jest Tulln, który szczyci się mianem kolebki Austrii, tu bowiem znajdowała się pierwsza stolica tego kraju. Podczas spaceru możemy odwiedzić liczącą sobie 1700 lat strażnicę, mającą chronić miasto oraz muzeum kontrowersyjnego malarza Egona Schiele. Artysta zasłynął aktami dziewcząt w okresie dojrzewania (trafił nawet na krótko do więzienia). Na dalszej drodze w kierunku stolicy spotykamy jeszcze warte zwiedzenia duże opactwo augustiańskie w Klosterneuburg, zbudowane na XI-wiecznych fundamentach zamku Leopolda III Babenberga. Za murami znajduje się rokokowy kościół z neogotyckimi iglicami. Przylega do niego kaplica św. Leopolda, w której możemy podziwiać słynny, dwunastowieczny ołtarz Mikołaja z Verdun, pokryty 51 emaliowanymi płytkami ze scenami biblijnymi. Po zwiedzeniu „Komnaty Cesarskiej”, Sali Marmurowej oraz piwnicy klasztornej opactwa możemy się uraczyć winem miejscowej produkcji. Przed Wiedniem mijamy całe osiedla domków letniskowych wiedeńczyków, osadzone na palach na wypadek powodzi. Przejeżdżając przez stolicę Austrii, warto poświęcić pół dnia i zwiedzić starówkę. W samym Wiedniu i wokół niego ciągnie się bowiem 480 km ścieżek rowerowych! Do końca naddunajskiej ścieżki rowerowej zostało jeszcze 55 km monotonnej i przebiegającej jedynie przez pola i lasy (częściowo szutrowej) drogi do Hainburga. Stolica Słowacji Bratysława położona jest w odległości kolejnych 10 km. Stąd można już łatwo wrócić pociągiem do Polski.

Noclegi

Miasteczka, w których znajdziemy campingi: Etap 1. Purbach, Donnerskirchen, Oggau, Rust, Podersdorf, Leoben Etap 2. Stainach, Bad Mitterndorf, Gossl, Bad Aussee Etap 3. Obertraun, Hallstatt, Wolfgang, Abersee, Gries, Mondsee, Unterach, Burgau, Steinbach, Traunkirchen Etap 4. Linz-Pichlinger See, Linz-Urfahr, Rechberg, Wallsee, Grein, Neustadtl, Marbach, Pochlarn, Emmersgorf, Melk, Schonbuhel, Rossatzbach, Krems, Rohrendorf, Traismauer, Tulln, Klosterneuburg, Wiedeń.

Mała pętla

Druga propozycja trasy jest zupełnie inna. Zamiast odwiedzać znane i historyczne miejsca będziemy przejeżdżać przez ciche, austriackie miasteczka położone na uboczu ruchliwych szlaków turystycznych. Nie będziemy zwiedzać wspaniałych kościołów, zamków czy nawet winnic, ale jeśli będziemy mieli szczęście, trafimy na obchody lokalnych świąt. Będziemy tam jedynymi turystami. Trasa jest krótka, ale nie „lajtowa”. Czeka nas kilka przełęczy o wysokości ok. 1000 m. Bez większych problemów przejedziemy te 450 km w 5 lub 6 dni. Trasa jest tania. Jedziemy cały czas rowerem, odpadają więc koszty dodatkowego transportu, np. pociągu. Jest położona z dala od turystycznych kurortów, noclegi na campingach i kwaterach prywatnych będą więc tańsze niż w głębi Alp. Zaczynamy również w Wiedniu, do którego dostajemy się pociągiem lub własnym samochodem. Z wielkiego miasta nie jest łatwo się wydostać. Najlepiej kierować się na południe, na Vosendorf leżące na skrzyżowaniu autostrady A2 i A21. Stąd jest już ścieżka rowerowa aż do Bad Voslau (276 m n.p.m.), gdzie obieramy kierunek na Berndorf. Na zakończenie dnia czeka nas chyba najładniejszy odcinek drogi – 17 km doliną w kierunku Pernitz, przez małą przełęcz położoną na wysokości 655 m n.p.m. Tu możemy (po przejechaniu w sumie 65 km od centrum Wiednia) przespać się na całorocznym campingu. Rano ruszamy żwawo na 10 km lekkiego podjazdu, a następnie 5 km zjazdu do Puchberg, z którego zostaje nam kolejne 15 km lekkiego zjazdu do Ternitz (400 m). Teraz niestety musimy się przesiąść na chwilę na ruchliwą szosę nr 17. Około 10 km mamy do Gloggnitz (www.gloggnitz.at), gdzie możemy się zatrzymać na campingu lub w prywatnych kwaterach. Mając chwilę czasu, możemy zwiedzić Zamek Gloggnitz, były warowny klasztor oraz kościół Maria Schnee, założony przez mnichów w XII w. Po dojechaniu do Reichenau skręcamy w prawo i doliną rzeki wspinamy się na przełęcz Preiner Gscheid (1070 m). Droga wije się w dół i wśród całkiem już sporych alpejskich szczytów dojeżdżamy główną drogą (15 km) do Murzsteg. Doliną rzeki Dobreinbach rozpoczynamy podjazd pod kolejną przełęcz – Niederalp-pass (1229 m). Końcówka podjazdu jest całkiem wykańczająca (20% nachylenia). W nagrodę czeka nas 10-kilometrowy zjazd do głównej drogi, którą po kolejnych 15 km zjeżdżamy do Mariazell (www.mariazell.at). Warto się jeszcze pomęczyć z górzystą szosą w samym miasteczku i dotrzeć (ok. 4 km) do campingu położonego malowniczo nad jeziorem Erlaufsee. Po zasłużonym odpoczynku i kąpieli ruszamy ostro pod górę (22% nachylenia) na bezimienną przełęcz (1125 m). W nagrodę dostaniemy piękny 20-kilometrowy zjazd aż do skrzyżowania z drogą nr 25, gdzie kierujemy się na północ. Mały (3-kilometrowy) podjazd na przełęcz 720 m i kontynuujemy zjazd aż do skrzyżowania z drogą 28, w którą skręcamy. Kilka kilometrów podjazdu, później zjazdu, odbijamy na drogę nr 39 i po kolejnych 10 km skręcamy na południe i rozpoczynamy wspinaczkę na ostatnią tego dnia przełęcz – Gscheid (841 m). Po 6 km zjazdu docieramy do campingu w Turnitz (461 m). Z Turnitz rozpoczyna się podjazd, na początku łagodny, ale z kolejnym ostrym zakrętem droga robi się coraz bardziej stroma. Przełęcz (976 m) jest w miasteczku Annaberg. Zjazdem się nie nacieszymy, bo zaraz skręcamy w prawo, by po 14 km wdrapać się na kolejną przełęcz (982 m). W Kernhof jest camping. Możemy się tutaj zatrzymać albo jedziemy dalej i za Mitterbach skręcamy w prawo, wjeżdżamy na przełęcz, a zjeżdżając (po ok. 3 km), skręcamy na północ, na drugorzędną drogę do Unterrohrbach. Teraz główniejszą drogą (nr 18) przez Alland wracamy do Wiednia.

Rower

Do odbycia zaproponowanych wypraw nada się praktycznie każdy rower – górski, szosowy, trekkingowy czy miejski. Bagaże przewozimy oczywiście w sakwach. Plecak jest bardzo niewygodny i gwarantuje nam popsucie całej przyjemności z jazdy na rowerze. Drogi są w 95% asfaltowe, a pozostałe to szutry i czasem leśna ścieżka. Nie zapomnijmy o ważnych „drobiazgach”, takich jak oświetlenie oraz kask rowerowy.

Przewiezienie roweru

Dotyczy przypadku podróży pociągiem. Jeżeli w pociągu nie ma specjalnego wagonu bagażowego, na polskim odcinku trasy rowery możemy umieścić na początku i na końcu składu, w korytarzu, tak, aby nie przeszkadzały innym podróżnym. Na Słowacji, niestety, takiego przepisu nie ma. Co prawda możemy tam liczyć, że będzie specjalny wagon, ale jeśli go nie będzie, wszystko zależy od dobrej woli konduktora. Podobnie jak w Polsce zapłacimy wg specjalnej taryfy. W Austrii nie ma żadnego problemu, większość pociągów ma specjalny wagon. Wystarczy na dworcu zapytać się o skład dostosowany do przewożenia rowerów.

Informacja turystyczna

Austriacki Ośrodek Informacji Turystycznej, tel. (022) 646-87-08, Skrytka pocztowa 75, 00-955 Warszawa 15

Internet

www.austria-tourism.at www.radtouren.at www.austria.com.pl www.austria.org/tourist.htm www.tiscover.com

Koszty

Trasę pierwszą, dużą pętlę, przejechaliśmy w majowy długi weekend, w 9 dni (790 km). Transport był bardzo tani dzięki kupowaniu biletów do stacji granicznych i dalej już w następnym kraju (bilet nie był międzynarodowy) – 180 zł na osobę. Trzy razy biwakowaliśmy na dziko, więc i te koszty nie były duże – 300 zł na osobę. W sumie dwuosobowy wyjazd kosztował niecałe 1000 zł. Trasę drugą, małą pętlę, przejechaliśmy w 6 dni (450 km). Koszty transportu pociągiem wyniosły – 250 zł (na osobę). Campingi, zakupy w marketach, czasem jakiś ekstra baton czekoladowy – 200 zł. Koszt sześciodniowego wyjazdu z noclegami pod namiotem – 900 zł.

top 3

Czytaj więcej

Jeździj jak zawodowcy i zabezpiecz swój telefon na rowerze – uchwyt do telefonu na rower marki RokForm

Czytaj więcej

Filmy

Wybór redakcji

Czytaj więcej

Jeździj jak zawodowcy i zabezpiecz swój telefon na rowerze – uchwyt do telefonu na rower marki RokForm

Czytaj więcej
comments powered by Disqus

Informuj mnie o nowych artykułach