Cezary Zamana – najlepszy polski kolarz
Zorro bez maski
Cezary Zamana, „Zorro”, jak nazywają go koledzy, jest weteranem polskiego kolarstwa. Zadebiutował w zawodowym peletonie już w 1992 r., ale życiowy sukces odniósł jesienią w Karpaczu, zwyciężając w 60. Tour de Pologne. Na początku kariery profesjonalnej Zamana jeździł w zespołach zagranicznych (polskich grup zawodowych wtedy nie było), najpierw w amerykańskiej Subaru-Montgomery, potem w hiszpańskiej Kelme i znów w amerykańskiej Motoroli. Od 1996 przez cztery sezony związany był się z grupą Mróz Piotra Kosmali. W 2000 przeszedł do utworzonej przez Andrzeja Sypytkowskiego ekipy MAT-Ceresit (potem CCC-MAT i CCC-Polsat), by w 2003 wrócić do zespołu Action nVidia Mróz (obecnie Action ATI).Od sezonu 2004 jest zawodnikiem grupy Chocolade Jacques Wincor – Nixdorf. Pierwszy duży sukces Zamana odniósł w 1993 r., wygrywając etap w prestiżowym i wysoko punktowanym wyścigu Dauphine Libere we Francji. W 2002 był bliski wygrania Tour de Pologne, gdy po zwycięstwie na etapie do Karpacza zdobył żółtą koszulkę. Stracił ją w ostatnim dniu wyścigu i ostatecznie zajął szóstą pozycję. W sezonie 2003 od sierpnia „Zorro” imponował formą. Wygrał w wielkim stylu Małopolski Wyścig Górski, odnosząc dwa zwycięstwa etapowe, triumfował po raz trzeci w karierze w Memoriale Henryka Łasaka. Bardzo dobrze jechał też w wyścigu Dookoła Słowacji, w którym wygrał etap i był drugi w klasyfikacji generalnej, przegrywając tylko o 10 s z Czechem Ondrejem Sosenką (CCC-Polsat). Ten groźny rywal Zamany wypadł z rywalizacji w Tour de Pologne już na pierwszym etapie do Gdyni, po makabrycznie wyglądającej kraksie. Zamana jest żonaty, ma dwoje dzieci, mieszka w Łomiankach pod Warszawą. Piotr Kosmala, pytany o wady i zalety Zamany, mówi: „Czarek to bardzo dobry kolega, lubiany, towarzyski i znający się na żartach, ale jest niestety zapominalski. Jeden z naszych masażystów ma specjalne zadanie – przypominać Zamanie o sprawach, o których może nasz Cezar zapomnieć, ale i to nie pomaga. Zamana przyjechał na Tour de Pologne bez… spodenek kolarskich”. A skąd się wziął przydomek „Zorro”? Kosmala wspomina: „Na jakimś wyścigu, nie pamiętam jakim, Zamana uciekał w czarnej pelerynce przeciwdeszczowej, a w dodatku był strasznie umorusany. Gdy go zobaczyliśmy na mecie, pękaliśmy ze śmiechu. To był Zorro!”