Góra zabawy
Choć nad rodzimym XC zdają się wisieć ciemne chmury, są jeszcze miejsca stanowiące jasne punkty na tej scenie. Jedno z nich w sercu Jeleniej Góry, na Wzgórzu Paulinum. Właśnie tu przez kilka lat odbywał się wyścig XC firmowany przez Maję Włoszczowską. Mimo że w tym sezonie nie pojawi się on w kalendarzu, miejsce ożyje sportowymi emocjami podczas Akademickich Mistrzostw Świata MTB.
Tekst i zdjęcie: Łukasz Szrubkowski
Unosząca się wśród ścieżek atmosfera MTB w olimpijskiej jego odmianie sprawia, że niewielka górka przy drodze z Jeleniej Góry do Karpacza wyróżnia się wśród wielu jej podobnych oraz otaczających kotlinę „prawdziwych” gór.
Wprawdzie nie jest to specjalnie utrzymywana, stała trasa, jednak dość łatwo trafić na rundę, która przez kilka lat wyewoluowała wśród chroniących przed upałem drzew. Ścieżki są przecierane dzięki regularnie zaglądającym tu na szybki trening miejscowym entuzjastom XC.
Cała runda składa się z dwóch głównych części. Dolna, poniżej pałacu, to kręta pętla, zaczynająca się wąskimi przesmykami wśród skał, a dalej pokręconą wśród drzew ścieżką, opadająca do granicy parku i zawracająca w kierunku Pałacu. Tu liczy się płynność jazdy i dobry balans, pozwalający utrzymać prędkość na pofałdowanej ścieżce, nawet kiedy zaczyna się ona lekko wznosić i trzeba cały czas dokręcać. Każdy, kto w miarę pewnie czuje się na rowerze górskim, poradzi sobie z tym fragmentem. Choć nawet w dobrym tempie przejazd niespełna kilometra może zająć i cztery minuty.
Z kolei główna, górna część, którą otwiera sztywny podjazd, odbijający z parkowej alejki, to odcinek, gdzie oprócz brutalnie testujących poziom VO2 max krótkich, stromych podjazdów, zawodnicy napotykają techniczne zjazdy po korzeniach i naturalne dropy z wyłaniających się z ziemi głazów. Tu, na szczycie, otwierają się różne możliwości przejazdów, pozwalające urozmaicić zestaw atrakcji wg własnego uznania i umiejętności. Nie każdy pokona wszystkie przeszkody od razu. Czasem potrzeba chwili „medytacji” i kilku podejść, żeby przełamać się i puścić hamulce.
Całość pokonana w gazie pozwala zrozumieć, dlaczego wyścig XC w elicie trwa „tylko” 1,5 godziny, a tętno na zjazdach z zasadzie nie różni się od tego na podjazdach, cały czas na poziomie niebezpiecznie bliskim wartości „max”. Warto choć raz odwiedzić tę górkę, nawet przy okazji, jadąc w okoliczne góry, żeby poczuć ogień w nogach i adrenalinę w żyłach. A od czasu do czasu, kiedy odbywa się tu wyścig, przyjechać i pokibicować. Dzięki technicznej naturze tej trasy zawsze można liczyć na emocjonującą walkę i dobrą zabawę.
Na zmęczonych takimi intensywnymi doznaniami niedaleko czeka jeleniogórski rynek, na którym w tandemie z wyścigiem XC rozgrywano eliminator. Ze swymi knajpkami i sezonowymi ogródkami piwnymi oferuje szeroki przekrój przyjemnych sposobów regeneracji, zanim udamy się w dalszą drogę.