Kombinacja norweska

W Norwegii jest jeszcze wystarczająco dużo nieznanego lądu do odkrycia, w sam raz na wycieczki z dala od tłumów. Jedną z nich, przy wykorzystaniu kolei i rowerów, zaplanowaliśmy na trasie od fiordów do wiecznych śniegów lodowca.

Najważniejsza jest chęć

Tajemniczą globtroterkę mijaliśmy w połowie drogi, po 21 serpentynach. Tańcząc na kamieniach wielkości główki dziecka, w butach kolarskich, które raczej przypominały baletki, zmagając się desperacko, nie traciła kontroli nad mocno naładowanym rowerem. Siła ciążenia szarpała „chabetę” bez litości na stromej drodze ku dolinie. Leciwa wyścigówka Peugeota miała już za sobą lepsze czasy: niepewna żelazna rama, cienkie jak ołówek opony, dziesięć mizernych biegów i hamulce, które nieporadnie szukały zaczepienia na błyszczących stalowych felgach. Na wsporniku królowało monstrualne siodełko Brooks. Na pokładzie pełen program survivalowy: dwie sakwy, namiot, karimata, kuchenka, żelazna rezerwa. Misja „Nordkap”, co najmniej… Stopień przyjemności czerpany zjazdy? Nie mam pojęcia, ale myślę, że mimo wszystko trochę się uśmiechała. Spokojnie pedałowaliśmy dalej w kierunku słońca. Fulle, majestatycznie prując fale powietrza, pokonywały odcinek. Nie było ani o centymetr za wiele ze 100 cm skoku. Jej niedowierzające spojrzenie towarzyszyło nam jeszcze, gdy powoli znikaliśmy za zakrętem numer 11.

Krajobraz prawie nie z tej ziemi…

Jesteśmy na Rallarwegen, prawie stukilometrowym odcinku szutrowej trasy prowadzącej przez jeden z najbardziej fascynujących krajobrazów, jakie ma do zaoferowania nasza planeta. Droga zbudowana z kamieni, uformowana przez potężne lodowce z ostatniej epoki lodowcowej i wyżłobiona przez masy wody z corocznego topnienia śniegu. By ją pokonać, niepotrzebne są rowery górskie, jak donoszą przeróżne turystyczne przewodniki. Wątpliwa rekomendacja, której trzymają się jednak sporadycznie mijane grupy „niedzielnych jeźdźców”, trzęsących się na swoich rowerach trekkingowych. My natomiast nie raz nie trzymaliśmy się zalecanych kierunków jazdy, ponieważ nawet przy jeździe pod górę, pod prąd, rzekomo nieszkodliwe Rallarvegen stają się prawdziwym wyzwaniem. Początek naszej drogi jest na poziomie morza, nad malowniczym Aurlandsfjord. Z każdym następnym metrem w górę, aż do wysokości 1400 m n.p.m., zmienia się roślinność, klimat jest coraz bardziej surowy. Następna zaleta wersji wspinaczkowej: mamy więcej czasu na rozkoszowanie się grą huczących wodospadów na pionowych ścianach skalnych. Chcemy z Finese dotrzeć również do ogromnego jęzora lodowca Hardanger Jškulen, jeśli się da, na rowerze. Na końcu Rallarvegen w Haugastol powinna się zacząć przyjemna część podróży: jazda koleją Bergen i Flam z powrotem nad fiord. Lodowe potoki ostatniego okresu lodowcowego, jak w prawie żadnym innym kraju, pozostawiły na powierzchni Norwegii swoją sygnaturę. Góry, niegdyś postrzępione jak Alpy, zostały wyszlifowane heblem natury. Z dolin rzecznych powstały ściany skalne tworzące „wanny” i koryta, gładko oszlifowane jak najwytworniejszy marmur. Szczyty nie sterczą tu wprawdzie do nieba, ale strefa klimatyczna, którą się osiąga po pierwszej partii wspinania na wysokości około 1000 m, odpowiada najwyższym przełęczom alpejskim. Raczej skąpo daje się sobą nacieszyć lato tu, na górze, na jałowej wyżynie Hardangervidda. „Od października do maja jest zima, a przez resztę roku jest zimno.” – mówią tubylcy, jednak nie bez odrobiny humoru. Przy pierwszych promieniach słońca można ich z dala poznać po nagich torsach. Nie, naprawdę nie jest tu zimno, gdy docieramy z naszymi rowerami pod koniec lipca przez resztki śniegu do szczytu. Księżycowy krajobraz robi od pierwszego wejrzenia piorunujące wrażenie. Niemal na każdą plamkę skały nałożony jest puszysty dywan z porostów i mchu. Fakt, że w ogóle istnieje jakaś droga przez fjell, możemy zawdzięczać duchowi pionierów kolei. Gazeta z Oslo określiła w 1871 r. jako „Plan obłąkanego” zuchwały projekt budowy linii z Oslo do Bergen. Nawet biorąc pod uwagę dzisiejsze możliwości, idea ta wydaje się zrodzoną w chorym umyśle. Arktyczne strumienie szaleją zimą i po swoich wędrówkach zostawiają do 10 m śniegu. Jednak „opętani” inżynierowie nie wystraszyli się. Już podczas budowy drogi zaopatrzenia, dzisiejszej Rallarvegen, tysiące mężczyzn w dwunastogodzinnych zmianach musiało przekopywać się przez górę. Bezprzykładna mordęga. Zwały śniegu na skraju drogi rosły czasami do niewyobrażalnej wysokości 18 m!

Tantauns kontratakują

Męczeństwo nie lękających się niczego pracowników stało się później „namacalne”, znalazło swoje miejsce w niesamowitym muzeum kolei w Finse. Historyczne fotografie i prymitywne narzędzia mówią więcej niż tysiące słów. Dziś w tym opuszczonym przez Boga i ludzi gnieździe na następną zimę czekają, jak ogromne krety, nowoczesne maszyny odśnieżające. Od budowy kolei Bergen Finse było zawsze punktem spotkań osób lubiących wszelkie ekstrema. I tak w tym miejscu, już na początku stulecia, zakwaterował się Roald Amundsen, aby przetestować w zbliżonych warunkach swój sprzęt do marszu na Biegun Północny. Znany hollywoodzki reżyser George Lucas również docenił srogą zimę w Finse. Nie były tu potrzebne żadne machiny do robienia wiatru ani sztuczny śnieg, by stworzyć wirtualną pustynię lodową planety Hoth do drugiej części serii Gwiezdnych Wojen. Ekipa musiała jednak, dla zaledwie piętnastu minut filmu, nagrywać w wietrznych warunkach przez… 15 miesięcy. Po naszym przyjeździe do Finse widzimy przynajmniej zaczątek pustyni lodowej. Tuż, tuż za Finsevatn See połyskują niebieskie kolumny lodowca Hardanger Jškulen. Już dla tego wzniosłego widoku opłacała się jazda z fiordu na fjell. Jeszcze długo lśni czapa śniegowa na końcu drogi do Haugastol. Tu kończy się Rallarvegen. Zamiast jednak załatwiać bilety powrotne na minidworcu, zastanawiamy się nad dalszym programem podróży. Jedziemy koleją czy downhill? 21 serpentyn w dół do fiordu to dla naszych rowerów przekonujący argumen.

Pożyteczne informacje

Dojazd

Samochodem do Danii. Z Hirsthals promem do Kristiansand (najkrótsza i najbardziej dogodna przeprawa, ok. 4 godz.) lub Oslo. Ceny zależne od sezonu i typu samochodu – od 135 euro. Droga lądowa przez Kopenhagę, Szwecję do Oslo jest długa i równie droga jak przeprawa promowa (Maut/Benzin).

Czas podróży

Wycieczki rowerowe po wyżynach wchodzą w rachubę jedynie od czerwca do sierpnia. Ale nawet w pełni lata może się zdarzyć, że na Fjellen (równiny wysokogórskie) trzeba wnosić swój rower po śniegu. Na dole przy fiordach (zachodnie wybrzeże) klimat dzięki prądowi morskiemu Golfstrom jest łagodny i wilgotny. Nie można lękać się wody, a ubranie przeciwdeszczowe powinno znaleźć się w każdym bagażu. We wschodniej części kraju (Lillehammer, Oslo, region Telemark) jest bardziej sucho, termometr latem może pokazywać nawet sporo ponad 20 stopni. Dni są długie, na południu słońce świeci nawet do 22.00.

Waluta

Norwegia nie należy do Unii Europejskiej. Płaci się tu koronami (1 NOK=100 šre). Aktualny kurs: 100 NOK = 12,77 euro. Ceny są wysokie (w supermarketach towary o ok. 50% droższe niż w Polsce). Najlepiej zabrać maksymalnie dużo „dozwolonych” produktów spożywczych i samodzielnie gotować.

Campingi

Norwegia jest rajem dla osób preferujących kempingi. Tak zwane „prawo każdego” zezwala (przy niewielu ograniczeniach) na dzikie rozbijanie namiotów. Zabronione jest jedynie rozbijanie namiotów na użytkach rolnych oraz w pobliżu domów mieszkalnych. W razie wątpliwości należy zasięgnąć informacji. W Norwegii jest jednak dużo campingów. Ceny zbliżone do opłat w Europie Środkowej. Wiele pól campingowych wynajmuje zainteresowanym małe, w pełni wyposażone drewniane domki (hytter). W porównaniu do hoteli ceny są niewysokie, szczególnie w przypadku, gdy podróżuje się samochodem osobowym (od ok. 30 euro za dobę). Uwaga, należy wziąć z sobą pościel. Przewodnik po campingach z mapą można dostać za darmo w Ambasadzie Norwegii.

Noclegi

Hotele także są drogie. W sezonie trzeba liczyć nawet 150 euro za dwuosobowy pokój, czasem więcej. Korzystniejsze są ceny noclegów w pensjonatach lub tzw. Bed&Breakfast. Niektóre sieci hoteli oferują systemy rabatowe (do 50%) po nabyciu specjalnych, jednorazowych tzw. „paszportów”. Informacje: www.choice.no, www.scanplus.no, www.norlandia.no, www.fjordpass.no

Wycieczki

Norwegia wciąż jeszcze czeka na odkrycie. To propozycja dla osób zawsze spragnionych przygody. Wystarczająca ilość prowiantu w plecaku jest koniecznością, tu wiele może się zdarzyć.

Rallarvegen

Najpopularniejsza trasa wycieczkowa w Norwegii zaczyna się standardowo, w Haugastol (ok. 15 km od miejscowości Geilo) i prowadzi przez Finse i Hallingskeid do Myrdal. Dalej mamy dwie możliwości: pociągiem przez tunel, potem rowerem do Voss (ok. 108 km), pokonując 21 serpentyn i jadąc przez dziką dolinę do Flam nad fiordem Aurland (Aurlandsfjord). Z obu miejscowości docelowych można wrócić pociągiem do miejsca startu. Technicznie (jeśli chodzi o podjeżdżanie) bardziej ambitne jest rozpoczęcie trasy w miejscowości Flam. Najlepiej zarezerwować sobie dwa dni i z Finse powędrować do lodowca Hardanger Jškulen (łącznie ok. 3 godz.) Możliwość noclegu w Hallingskeid (drewniane domki) Finsehźtter i Haugastol. Należy wziąć śpiwór do nocowania w domku.

Lillehammer

Byłe miasto olimpijskie, około trzy godziny drogi na południe od Oslo, oferuje możliwość kilku wycieczek po drogach szutrowych i piękne ścieżki. Trasa DH lub wyciąg. Lillehammer jest celem Birkebeinerrittett, największego maratonu górskiego na świecie (89 km, trwale oznaczony, start w Rena, w 2004 roku zaplanowany na 28 sierpnia). Informacje/wycieczki: www.birkebeiner.no, www.lillehammer.com, www.bike-norway.com, www.bikespots.de

Hemsedal

Mały ośrodek narciarski z centrum MTB (ok. cztery godziny w kierunku północno-zachodnim od Oslo). Oznaczone odcinki DH z wyciągiem. Mapy najlepiej kupić na miejscu lub na www.nordland-shop.de. Informacje: Ambasada Królestwa Norwegii w Warszawie, ul. F. Chopina 2 a, 00-559 Warszawa, tel. +48 22 696 40 30, fax +48 22 628 09 38, e-mail: >, www.amb-norwegia.pl, www.visitnoorway.com, www.fjordnorway.no, www.poland-embassy-no.com – Ambasada RP w Oslo

top 3

Czytaj więcej

Jeździj jak zawodowcy i zabezpiecz swój telefon na rowerze – uchwyt do telefonu na rower marki RokForm

Czytaj więcej

Filmy

Wybór redakcji

Czytaj więcej

Jeździj jak zawodowcy i zabezpiecz swój telefon na rowerze – uchwyt do telefonu na rower marki RokForm

Czytaj więcej
comments powered by Disqus

Informuj mnie o nowych artykułach