„Nasi” w zagranicznych teamach
Nie przesadzając, można stwierdzić, że czołówka najlepszych polskich szosowców jeździ dziś w polskiej zawodowej ekipie kontynentalnej – Intel Action. Dwóch spośród naszych rodaków trafiło do najwyższej komnaty kolarskiej wieży i zasila szeregi Ligi Mistrzów. Pracują wprawdzie w charakterze „pomocy w napadzie”, ale zaliczają najwspanialsze europejskie wyścigi u boku niekwestionowanych gwiazd kolarstwa dużego formatu. Mowa oczywiście o wyścigach Pro Tour i grupach Lampre Caffita oraz Liberty Seguros – Wurth. Włoska grupa Lampre, mająca w swych szeregach Damiano Cunego i Gilberto Simoniego, to obecny pracodawca Sylwestra Szmyda (ex Saeco). Dla hiszpańskiej Liberty Seguros, oprócz wielkiego Roberto Herasa i Michele Scarponiego, jeździ również Dariusz Baranowski. Jak im się wiedzie? Z czym wiążą swe plany i nadzieje? Czy wraz z dzierżącym „dziką kartę” Intelem będą reprezentować Polskę na Tour de Pologne? Dariusza (33 lata) spotkaliśmy podczas treningu w Polsce, Sylwestra (27 lat) przepytaliśmy internetowo, mniej więcej po 16. etapie Giro d’Italia.
Dariusz Baranowski o karierze w Liberty Seguros
Kilka kwietniowych dni Dariusz Baranowski spędził w Górach Sowich, trenował przed swoim występem w Giro. Spotkaliśmy się z nim na trasie wyścigu Grody Piastowskie. Dość niespodziewanie spotykamy najlepszego polskiego kolarza na trasie wyścigu, w którym akurat nie jedzie… Tak, to zupełny przypadek. Przyjechałem do Kotliny Kłodzkiej potrenować w górach przed Giro. Spędzam do 7 godzin dziennie na rowerze i tak będzie jeszcze przez kilka najbliższych dni. Potem wylatuję do Włoch (w chwili pisania tekstu Dariusz Baranowski walczył na trasie Giro, w klasyfikacji generalnej był 58.). Jakie są Twoje plany startowe w tym sezonie? Jestem brany pod uwagę zarówno w przypadku Giro, jak i Tour de France oraz Vuelty. Świadczy to o zaufaniu, jakie ma do mnie menager drużyny. Osobiście chciałbym pojechać TdF, bo wtedy miałbym szansę wziąć udział w Tour de Pologne. Ale nie wiem jeszcze, jaka będzie decyzja kierownictwa. Drużyna będzie jechała wszystkie wyścigi protourowe. Ja zacząłem ten sezon później, przede mną przynajmniej dwa duże wyścigi. Jaka jest obecnie Twoja rola w zespole? Cały czas pełnię rolę pomocnika lidera a właściwie liderów. Podczas wyścigu pomagam naszym liderom. Nie sądzę, żebym kiedyś jeździł „na siebie”. Mogę wygrać etap lub dwa, ale moje zadania są jasno określone. Być może jeżeli pojadę na Tour de Pologne, Manolo Sainz dojdzie do wniosku, że byłoby dobrze, żeby to Polak wygrał wyścig w Polsce. W chwili obecnej to jednak tylko spekulacje. Natomiast moja rola w grupie jest ważna i chętnie wykonuję powierzone mi zadania. Obecnie kilku polskich kolarzy ogłosiło chęć zakończenia kariery. Jak widzisz swoją przyszłość w peletonie? Chciałbym ścigać się jak najdłużej. Interesuje mnie tylko najwyższy poziom sportowy. Teraz sytuacja się skomplikowała, bo seria Pro Tour zawęziła liczbę dobrych drużyn. Dlatego cieszę się, że jeżdżę w Liberty Seguros i że mam pewną pozycję w drużynie. Manolo Saiz dostrzegł moją pracę w ubiegłym roku, co zaowocowało lepszym, tegorocznym kontraktem. Myślę, że jeszcze długo będę ścigał się na dobrym poziomie. Kiedy zobaczymy Cię w Polsce? W kraju jestem sporadycznie, kilkanaście dni. Wtedy najczęściej trenuję, tak jak teraz. Na dłużej przyjadę po sezonie. Mój start w TdP stoi pod znakiem zapytania, więc sądzę, że na dłużej przyjadę nieprędko.
Sylwester Szmyd o występach w szeregach włoskiego Lampre
Jak odnajdujesz się w zespole? Jak oceniłbyś atmosferę w grupie, szczególnie w świetle niedawnego konfliktu między „Gibo” i Cunego. Z którym z tych dwóch kolarzy sympatyzujesz? OK, żadnych problemów. Atmosfera w ekipie jest dobra. Mamy konkretne cele i wszyscy dążą do ich realizacji. Konflikt, powiedziałbym, bardziej został wymyślony przez dziennikarzy, niż zaistniał w rzeczywistości. Wiadomo było, że obaj chcieli wygrać Giro, ale też, że to góry wskażą lepszego. Teraz Damiano pomaga Gibo i jest w porządku. Osobiście jestem w lepszych kontaktach z Damiano. Znamy się jeszcze z czasów młodzieżowców. Czy z połączenia Lampre i Saeco powstała według Ciebie ekipa silniejsza, bardziej spójna? Powiedziałbym, że Lampre Caffita jest kontynuacją Saeco. Nie ma większych, odczuwalnych różnic między zeszłym a obecnym rokiem, tak w celach ekipy, jak i w naszym sposobie ścigania się. Nie masz już pod ręką Leo Piepoliego. Czy w Lampre, obecnym składzie, któryś z kolarzy jest Twoim guru? Nie, nie, Leo jest zawsze. Nawet dziś wieczorem napisał do mnie: „…i pamiętaj, że jutro będę Cię oglądał!”. Z kolegami z ekipy spotykam się na wyścigach, a z Leo spędzam większą część roku, bo razem trenujemy. Poza tym śmiało mogę powiedzieć, że jest też moim przyjacielem. W poprzednim wywiadzie dla MR powiedziałeś, że prędzej czy później masz zamiar wygrać Tour de Swiss. Uważasz, że byłoby to możliwe w barwach Lampre (zakładając, że osiągniesz pełną dyspozycję)? W tym roku pewnie nie, ponieważ prawdopodobnie nie będę się ścigać po Giro przez ponad miesiąc. Muszę odpocząć. W Lampre czuję się dobrze, tak więc dlaczego nie, z tą grupą wszystko jest możliwe. Wracając do metod treningu, jak wygląda Twój trening przygotowujący do płaskich etapów? Udało Ci się nadrobić zaległości z ubiegłego sezonu? Zaległości pozostały. Trenuję na płaskim do wiosny, do pierwszych startów, potem koncentruję się już na górach. Co parę dni jeżdżę za samochodem lub motorem, ale od czerwca chcę ten stosunek, góry-płaskie, zmienić na korzyść płaskiego. Kwestia ostatniego nalotu „NAS” (włoskie brygady antynarkotykowe)… Jakie jest Twoje zdanie na temat metody Altitrainer, czy wsród kolarzy panuje zgoda co do jej skuteczności i legalności? Teoretycznie nie jest to doping, a we Włoszech jest zabronione. Lekarz Davitamon Lotto przysłał nam już trzy(!) oświadczenia, że to nie jest żaden doping itd. Więc skąd taka silna chęć przekonania wszystkich dookoła, że wszystko jest w porządku, skoro podobno jest… Beznadzieja. Nie uważam tego w żadnym wypadku za doping. Wśród kolarzy nie słyszałem większych dyskusji na ten temat, ale znam stosujących tę metodę i nie są bynajmiej postrzegani jak grający nie fair. Etapy na Giro są ciężkie, płaskich prawie wcale, najcięższe mają ponad 200 km i 5000 m przewyższenia, a NAS zabierze nawet kroplówki z cukrami, aminokwasami, witaminami… Jedzeniem nie zawsze można wyrównać spustoszenie w organizmie po takim etapie. Denerwują mnie takie sprawy i niektóre chore przepisy. Jak oceniasz szansę wzięcia udziału w TdF, a później w TdP? W TdF nie wystartuję, moja kandydatura nigdy nie była brana pod uwagę. Teraz widzę też, że na Giro nie udało mi się pojechać, na ile mógłbym. Muszę w takim razie odpocząć i poważnie się skoncentrować na drugiej części sezonu. Tour de Pologne odbywa się w czasie Vuelty… Zobaczymy, na razie to nic pewnego. OK, dziękuję. Gdybyś chciał podzielić się z czytelnikami MR uwagami na temat swojej pracy we Włoszech, będziemy w kontakcie 🙂 Nie ma sprawy, co wieczór sprawdzam pocztę. Giro nie było dla nas zbyt szczęśliwe, ale cóż, taki sport.