Od Wierchomli po Białystok
W dzisiejszych czasach, obfitujących w maratony rowerowe z tysięczną frekwencją i nagłaśniane toury cross country, wielu z miłośników rowerów mogło zapomnieć, że góral powstał, by pełnić nieco inne zadania. Nie chodziło o wycieczki po lesie i ściganie się w wielotysięcznych tłumach zawodników dosiadających lekkie maszynki sprawnie pokonujące wszystkie nierówności terenu. Pierwszym zadaniem rowerów górskich było dowiezienie delikwenta karkołomną drogą w dół w górach Kalifornii. Tak, tak, protoplastą górala był ordynarny rower zjazdowy, ciężki, ale wytrzymały, zjeżdżający, a nie podjeżdżający. W takich okolicznościach rodziły się ekstremalne sporty rowerowe. Do dziś są one sensem życia dla miłośnika życia lekko na krawędzi, czekającego w napięciu, co będzie za zakrętem. Każdy z nas pamięta chwilę, gdy dosiadł swego pierwszego górala. I pewnie każdy (bądź prawie każdy) w pierwszej kolejności szukał choć najmniejszego wzniesienia, by poczuć wiatr we włosach, zjeżdżając w dół. Dla niektórych ten pierwszy raz trwa do dziś, przerodził się tylko w prawdziwy zjazd. Po prostu DH. Polski downhill tak naprawdę był nierozerwalnie związany z Pucharem Żywca i Nokii. Częściowo pomieszany z rywalizacją w dualu i 4crossie przyciągał pasjonatów na trasy w Myślenicach, Krynicy, Zakopanem, Szklarskiej i Ustroniu. Słynne weekendy majowe na stoku Czantorii pozostaną długo w pamięci zjazdowców. Rywalizacja z zawodnikami z Czech, Słowacji, Austrii i innych państw była zawsze na wysokim poziomie i przynosiła dużą dozę emocji. Trasy, na których zawodnicy osiągają 80-90 km/h, zawsze były magnesem dla tłumu widzów. Niestety, te czasy powoli przemijają. Jak wszystkie dyscypliny wymagające dużego wsparcia finansowego DH potrzebuje organizatora, który poza pasją rowerzysty zjazdowego byłby również menadżerem potrafiącym zebrać grono hojnych sponsorów. Bez zabezpieczenia medycznego, wyciągu mogącego przewozić rowery, sprawnej ekipy technicznej i odpowiedniej oprawy medialno-muzycznej imprezy DH są tylko swawolnymi „jechankami” grupy zapaleńców. Czy w 38-milionowym kraju jest wystarczająca liczba imprez DH i 4X? Na pewno nie, ale mimo wszystko miło, że takowe w ogóle są organizowane. Wierchomla Baza dla miłośników lubiących aktywnie spędzać czas w górach. Miejscowa trasa DH jest areną tegorocznego Pucharu Polski. Niestety, zawody przeznaczone tylko dla zawodników licencjonowanych nie cieszą się taką popularnością, jak chociażby te za naszą południowa granicą. Wsparcie właściciela całego kompleksu Wierchomla oraz istniejąca tu infrastruktura powodują, że będzie to przez najbliższe lata miejsce częstych spotkań polskiej elity zjazdowej. Kamieńsk Czy można rozgrywać zawody DH na równinach Polski centralnej? Można, jeśli zaprzyjaźniona kopalnia węgla brunatnego wyprodukuje górującą nad okolicą hałdę. Powstała w zeszłym roku trasa ze względu na swe centralne położenie przyciąga rzesze zjazdowców z całego kraju. Puławy k/Rzeszowa Nowa trasa firmowana nazwiskiem Jodko. Położona w Beskidzie Niskim, z krótkim wyciągiem, przemyślaną, wytyczoną od zera trasą. Od pierwszych zawodów zebrała bardzo przychylne komentarze. Miejmy nadzieję, że w przyszłości będzie areną stałych zmagań zjazdowców. Chciałby się człowiek rozpisać o innych zawodach, ale takich brak, niestety. W zasadzie można wspomnieć o małych 30-40-sekundowych trasach, na których rozgrywane są zawody z cyklu Super Liga, ale niewiele jest do napisania. Bydgoszcz, Olsztyn, Szczecin – tam też są pasjonaci grawitacji na rowerze i też chcą coś robić. Jedno jest pewne – ich niepodważalnym atutem jest brak śladów PZKolu i co za tym idzie niepowtarzalna atmosfera. Pamiętać należy, że pierwszymi zjazdowcami byli typowi buntownicy z okresu „flowerpower” lat 60., a nie goście w garniturach z krawatem, ze sformalizowanym podejściem do zawodów wyciągniętym wprost z szosy. Nie tędy droga, panowie. Przynajmniej nie w DH i 4crossie. 4cross Większość osób uczestniczących, oglądających lub w jakimś stopniu znających szeroko pojęte rowerowe sporty ekstremalne przyzna mi rację, że najbardziej widowiskową dyscypliną rowerową jest niewątpliwie 4cross. Jego założenia, prostota rywalizacji i towarzyszące emocje powodują, że ma on dość duże grono wielbicieli, zarówno wśród zawodników, jak i widzów. Dodatkowo nie wymaga wyjazdów w góry. Większość zawodów rozgrywana jest w dużych ośrodkach miejskich, co podnosi jeszcze widowiskowość. 4cross narodził się z dualu rowerowego, w którym zawodnicy ścigali się na dwóch sąsiadujących ze sobą torach. Każdy z nich jechał w kolejnych wyścigach. Różnica w czasie przejazdów wskazywała zwycięzcę. Przegrany odpadał z dalszej rywalizacji. W 4crossie zawodnicy startują na jednym torze czwórkami, a w ich rywalizację wpisany jest bezpośredni kontakt i walka aż do samej mety. Według regulaminu UCI eliminacje przeprowadza się na czas (zawodnik sam przejeżdża tor), a do finałów przechodzi, w zależności od liczby startujących, od 32 do 64 zawodników. Niektórzy polscy organizatorzy, ze względu na ograniczenia finansowe, eliminacje również przeprowadzają czwórkami, a zawodnicy otrzymują za miejsca punkty od 1 do 4. Po trzech przejazdach eliminacyjnych do finałów przechodzą zawodnicy z największą liczbą punktów. Specyfika naszego kraju jest taka, że osoby z założenia odpowiedzialne za rozwój dyscyplin rowerowych postawiły sobie za punkt honoru zepchnięcie 4crossu na margines. Na szczęście są jeszcze ludzie, dla których najważniejsze jest znalezienie miejsca do jeżdżenia. Takie inicjatywy oddolne doprowadziły do powstania w naszym kraju kilku profesjonalnych torów 4crossowych, na których prowadzone są treningi i odbywają się zawody cieszące się bardzo dużą popularnością. A oto kilka miejsc, w których możecie spełniać się w roli ekstremalnego rowerzysty, a może z czasem staniecie w bramce startowej podczas 4crossowych zawodów. Gdynia Tor umiejscowiony jest w gdyńskiej dzielnicy Orłowo na ulicy Wrocławskiej. Powstał w 2002 roku i ma chyba najpiękniejszy widok ze wszystkich torów w Polsce, a na pewno jako jedyny może się pochwalić panoramą morską. Od 2003 roku rozgrywane są tam zawody w ramach Super Ligi, które cieszą się bardzo dużą popularnością. Pod aktem stworzenia toru podpisała się ekipa HCFR. Zbudowano go na północnym stoku wzniesienia zwanego Lodowcem. Należy do torów średnio trudnych technicznie z bardzo „szybką” nawierzchnią. Jedynym jej mankamentem jest cecha sprawiająca, że po obfitych opadach deszczu wierzchnia warstwa przypomina masło, które bardzo utrudnia jazdę. Zgodnie z aktualnymi standardami wszystkie przeszkody można przejechać na okrągło, czyli bez skakania. W tym roku gdyńska ekipa zakończyła wszystkie prace konstrukcyjne, a dalsze działania będą miały na celu poprawienie estetyki toru i jego infrastruktury. Pod adresem hcfr.pl można umówić się z przedstawicielami klubu na prowadzenie treningów. Bydgoszcz Tor należy do kompleksu Miejskiego Parku Kultury i Wypoczynku Myślęcinek. Powstał na porośniętym trawą stoku, u stóp którego usypano również dużych rozmiarów dirt. Historia tego toru sięga 1998 roku. W jego powstaniu bardzo duży udział miała dyrekcja Parku. Tor w ciągu swego istnienia przeszedł trzy dość znaczne modyfikacje, mające na celu poprawienie szybkości i uatrakcyjnienie rywalizacji. Niestety, materiał, który występuje w tym miejscu, utrudnia utrzymanie toru w dobrym stanie. Bandy obsuwają się, a kamienista nawierzchnia wpływa negatywnie na przyczepność i bezpieczeństwo jazdy. Dodatkowym minusem są występujące tu wiatry. Podmuchy występują tu właściwie zawsze, co utrudnia wykonywanie skoków podczas przejazdów. Niewątpliwym atutem jest za to samo położenie toru, bardzo atrakcyjne dla widzów, jak i mediów. Toruń Najstarszy tor w Polsce. Powstał w 1996 roku i należy do, jak kiedyś podsumowano go w jednym z pism branżowych, najbardziej egzotycznych. Praktycznie cała rywalizacja podczas zawodów podziwiana jest przez widzów w górnej części toru, gdzie jest również miejsce przeznaczone dla spikera i mediów. Jego powstanie możliwe było dzięki ciężkiej pracy członków miejscowego klubu Funbike. Ze względu na piaszczysty charakter terenu, na którym powstał tor, wszystkie prace możliwe były do przeprowadzenia dopiero po przywiezieniu bardziej nośnego i zwięzłego materiału ziemnego, który został odpowiednio rozłożony i zagęszczony na trasie. Dodatkową cechą toru w Toruniu jest to, że jego przebieg i układ przeszkód zmieniany jest przed każdymi zawodami. Tor zlokalizowany jest na porośniętej rzadkim lasem skarpie wiślanej. To tu rozgrywane były pierwsze wyścigi 4crossu i tu również odbywają się jedyne dotychczas w Polsce zawody przy sztucznym oświetleniu „4cross Night”. Ze względu na dogodne położenie Torunia, miłą atmosferę i dobrą organizację zawody na tym torze przyciągają zawsze bardzo dużą liczbę zawodników. Tor jest szeroki z niezbyt dużym spadkiem, oferuje możliwość wyboru trasy przejazdu i miejsca do walki na trasie. Toruński klub jako jedyny dysponuje profesjonalną bramką startową z pneumatyczną rampą. Dodatkowo sąsiedztwo dużych osiedli mieszkaniowych sprzyja dużej frekwencji widzów podziwiających rywalizację. Korzystając z kontaktu internetowego, można się w Toruniu umówić na treningi – funbike.webd.pl. Sochaczew Tor powstał w 6 tygodni wiosną bieżącego roku dzięki determinacji ekipy z Sochaczewa i przychylności miejscowych władz. Jest dość wąski, ale za to bardzo techniczny. Właściwie oprócz jednej dużej hopy większość przeszkód stanowią sekcje garbów i bandy również ze zmianą rytmu. Mogą one sprawić dużo problemów, zarówno początkującym zawodnikom, jak również profesjonalistom. Przekonał się o tym Grzegorz Borodajko podczas finału pierwszych zawodów rozgrywanych w tym miejscu 10 czerwca br. Pięknie położony na skarpie rzeki Bzury przyciąga widzów bliskim sąsiedztwem centrum. Jego gliniana nawierzchnia, po wyschnięciu bardzo „szybka”, może sprawiać problemy po deszczu. W dalszej kolejności prac włodarze toru mają zamiar poprawić jego estetykę i bezpieczeństwo (wysokie strome bandy). W tym roku we wrześniu planowane są kolejne zawody, organizowane z wydatną pomocą miasta. Białystok Tor pod kuratelą UKS Wygoda, klubu, z którego wywodzą się np. Diabeł, Kucbor i Mrówa. To tu od dwóch lat rozgrywane są mistrzostwa Polski w 4X. Położony już za granicami Białegostoku (Pietrasze), pod liniami wysokiego napięcia, o bardzo industrialnym charakterze. Techniczny, z dolną częścią wymagającą dużej pary w nogach. Ze względu na sąsiedztwo miejscowej trasy crossowo-maratonowej, która przebiega dokładnie w poprzek toru, wymagane było stworzenie objazdu, a dokładnie przelotu nad nią. Tak powstała hopa, a raczej zespół hop o sporych rozmiarach. Wszyscy rowerowi lotnicy na pewno są z tego powodu szczęśliwi. Połączenie prężnie działającej sekcji klubu i sił organizacyjnych sprawia, że odbywające się tu zawody mają dobre obsady i dużą frekwencję widzów. Warszawa Do pewnego czasu główną miejscówką 4X w Warszawie była słynna Śmieciara. Bliskość pomnika Polski Walczącej i okrągła rocznica Powstania Warszawskiego spowodowały likwidację istniejącego tam toru. Z tego też względu jakiś czas wcześniej rozpoczęto prace w dzielnicy Usynów, na ulicy Kazury. Tak powstała Kazurka. Dosyć wysoka, jak na warunki warszawskie, górka usypana z miejscowego gliniastego materiału, uzyskiwanego podczas budowy okolicznych osiedli, została przystosowana przez miejscowych riderów z klubu Gravity do zmagań 4X. Tutaj też rozpoczynał swój cykl Puchar Polski z dalszymi eliminacjami na południu Polski. Bardzo „szybka”, widowiskowa trasa przyciągała rzesze zawodników i widzów. Niestety, w czasie ostatnich kilku zawodów nie dopisywała pogoda, co w połączeniu z gliniastą nawierzchnią toru wpływało na poziom zawodów. Duże podwójne wymagają szybkości, co w warunkach nasiąkniętego toru jest trudne do zrobienia. W pobliżu toru znajduje się parking, lecz brak jest innej infrastruktury, np. WC. Tor zaś sąsiaduje z blokowiskiem i kościołem. Rybnik Jeśli ktoś zamierza zabrać się do budowy toru, bardzo ważną rzeczą jest współpraca z miejscowymi władzami. Najlepiej jeśli owe władze mają dobre podejście do sportu i współpracy z młodymi ludźmi. Tak niewątpliwie jest w Rybniku. Miejsce, na którym zlokalizowano tor, zostało bardzo dobrze dobrane. Położony w sąsiedztwie basenu miejskiego i stadionu żużlowego przyciąga młodzież chcącą pojeździć na rowerze, jak i osoby oglądające zmagania. Przebieg trasy oczywiście podyktowany jest ukształtowaniem terenu, ale wykorzystano tu wszystkie możliwości, łącznie ze starym bunkrem. Tor jest dość długi i bardzo wymagający technicznie. Miejscowy materiał i to, że w całości trasa przebiega w parku, powodują, że nawet po deszczu da się tu jeździć. Poza tym dogodny dojazd, liczne miejsca parkingowe i porządek mogą zaowocować w przyszłości licznymi i udanymi imprezami 4X. Jelenia Góra Bardzo ładnie położony i z dużą liczbą ciekawych przeszkód tor w Jeleniej Górze mógłby być bardzo dobrym miejscem do rozgrywania zawodów. Stok znajduje się tuż przy trasie na Zieloną Górę, przyciąga wzrok znawców 4crossu. Lokalne konflikty z właścicielami sąsiednich działek powodują, że trwa on chwilowo w niebycie. A szkoda, bo jest to miejsce wręcz idealne. Dobry dojazd, niezły widok i perspektywa spędzenia reszty czasu na rowerze w Kotlinie Jeleniogórskiej mogłaby przyciągać pasjonatów z całej Polski. Obecnie można tam pojechać i prowadzić treningi nieoficjalne. Szczawno Zdrój Położony w samym sercu parku zdrojowego tor w Szczawnie jest najlepiej wkomponowanym w otoczenie i zadbanym obiektem tego typu w Polsce. Ma wszystkie elementy, jakie tor do 4X powinien posiadać. Dobry dojazd, dużo miejsca dla teamów w bezpośrednim sąsiedztwie toru, miejsca dla widzów, w tym siedzące, i stałe oświetlenie halogenowe powodują, że jest to bardzo dobre miejsce do rozgrywania zawodów. Z przyczyn niezrozumiałych dla organizatorów tor w Szczawnie nie cieszy się popularnością i frekwencja na zawodach rzadko przekracza 50 osób. Wpływ na to może mieć ukształtowanie toru, które podnosi poziom jego trudności. Do niedawna „straszyła” tu niejaka Big Szczawiana, podwójna, na której można było wykonywać 20-metrowe loty. Ci, którzy ją lekceważyli, kończyli marnie. Podczas Mistrzostw Polski 2004 Grzegorz Zieliński zaliczył tam niedolota (było bardzo mokro) i skończyło się na złamaniu obu nadgarstków. W Szczawnie Zdroju ma swoją siedzibę Klub Wieża Anna z sekcją 4X, która prowadzi treningi na miejscowym torze. Tu trenuje Grzegorz Borodajko i nie daje szans przyjezdnym. Taka miejscowa gościnność. Na tym obiekcie w 2004 roku rozgrywane były mistrzostwa Europy, a całe Szczawno żyło niepowtarzalną atmosferę tego rowerowego święta. Słynne stały się imprezy z udziałem między innymi Steve’a Peata. Na koniec autor miałby parę życzeń. Nie dla siebie, ale dla całej Polskiej sceny DH i 4X… Aby następne lata przyniosły stabilizację, profesjonalnie zorganizowane puchary Polski i paru silnych sponsorów, dla których będzie to dobra okazja do zaprezentowania się zarówno przed zawodnikami, jak i widzami. Wszystkim życzę, aby za parę lat wzdłuż tras zjazdowych i wzdłuż torów 4crossowych publiczność liczyła nie setki, a tysiące, tak jak w Czechach, Austrii czy Francji. A może wśród dzisiejszych 5-8 latków są następcy Peata, Procopa czy Gracii? Tekst: Paweł Tulejko