Po Swieradowie
Ciekawe czy impreza w Świeradowie była najbardziej mokrym tegorocznym maratonem, czy może lać w górach jeszcze mocniej? W każdym razie ilość błota, które uczestnicy zwieźli na metę, wskazuje, że Góry Izerskie są po maratonie trochę… mniejsze.
Świeradów Zdrój, 06.08.2005
Jeszcze na samym starcie wszyscy łudzili się, że słońce nieśmiało ukazujące się przez chmury wreszcie wyjdzie. Niektórzy nawet zaczęli redukować wierzchnie warstwy odzieży, ale jak tylko Maciej Grabek krzyknął „Jedziemy!”, deszcze zaczął lać równo. Zaraz potem zaczęło też wiać. I chociaż na mecie wszyscy mówili, że jest dobrze i fajnie, w górach dostali w kość. Dialogi w stylu – „Dlaczego nie jedziesz? A co to, ja błota nie widziałem?” – nie należały do rzadkich. Dlatego pięciuset startujących, jak na panujące warunki pogodowe, było niezłym wynikiem. Sam maraton przebiegał bez większych zakłóceń. Organizatorzy zmodyfikowali trasę, usuwając przejazd przez „samolot” oraz prowadząc wszystkie podjazdy po asfalcie, co w tych warunkach pogodowych zostało entuzjastycznie przyjęte przez uczestników… Najlepszy na dystansie Mini Paweł Jędrasiewicz potrzebował na przejazd godziny i dziesięciu minut. Dystans Mega najszybciej pokonał Wojciech Halejak z Gliwic, potrzebował dwóch godzin i trzynastu minut na przejechanie dużej pętli. W Świeradowie ścigali się również dziennikarze i pracownicy mediów. Nasz zawodnik był szósty na dystansie MEGA, co z dumą będziemy podkreślali! Zważywszy jego wyjątkowo niesportowy tryb życia przez ostatni tydzień (gazetę składał po nocach), jest to ewidentny sukces! Kategoria „świat mediów” traktowana była dowolnie szeroko. Konę z pedałami temu, kto wie, co to za gazeta „Extazy KTM Bikershop Team”. Odnotujmy więc, że najlepszy na dystansie Mega był Rafał Dymek z Anons Press. Na dystansie Mini zaś Jacek Heliasz z „Men’s Healtha”. Wszystkim kolegom z mediów gratulujemy! Część poświęconą wypowiedziom uczestników otwieramy zwięzłym, dwuzdaniowym zaproszeniem jednego z organizatorów, które polecamy wszystkim czytelnikom MR.
Adam Orczykowski
Chcesz wiedzieć, jaki był maraton? To jedź i sobie zobacz 🙂
Łukasz Szrubkowski
Pierwszą godzinę jechało mi się strasznie, męczyłem się okropnie. Dopiero po podjazdach wyszło ze mnie tygodniowe zmęczenie i na płaskim przyspieszyłem. W pewnym momencie ktoś zaproponował mi jazdę na zmiany, ale po jakimś czasie niechcący go urwałem. No i wspaniałe zjazdy do mety. Rower pozwalał mi zaszaleć, co jako były zjazdowiec doceniam. Na mecie okazało się, że byłem 150, co i tak jest nieźle, bo kiedy wjeżdżałem na górę, byłem pod koniec drugiej setki.
Grzegorz Andrzejewski
Bardzo szybko mi się jechało dzisiaj. Padało i wiało, więc warunki nie były najlepsze do ścigania się. Trasa była trochę krótsza niż w ubiegłym roku, nie jechaliśmy przez samolot, więc było automatycznie szybciej. No i na szczęście dzisiaj podjazdy były po asfalcie. Przy normalnej pogodzie byłoby to nieciekawe, a tak podjeżdżało się super.
Krzysztof Majewski
Było jak dla mnie bardzo mokro i bardzo zimno. To mój pierwszy maraton w życiu, więc niezbyt mogę cokolwiek porównywać. Cieszę się, że przejechałem dystans. Nie wiem, który jestem i przyznam się, że na trasie niezbyt wiedziałem, gdzie jestem. Cieszę się, że pierwszy maraton mam za sobą.
Mariusz Junik
Było mokro i szybko. No i oczywiście leżałem przed metą na drewnianym mostku. To się już powoli staje tradycją moich startów. Nie mogłem odpuścić sobie Świeradowa, Mistrzostwa Dziennikarzy to tradycyjna impreza, w której startuję. Na trasie zmarzłem, zresztą na starcie też się wychłodziłem. Ogólnie jednak było super.
Paweł Kempa
Sympatyczny, szybki maraton, po asfaltach dało się podjeżdżać w tę pogodę. Oczywiście na trasie było mokro i błotnisto. Nie zaliczę tego startu do najlepszych. Złapałem gumę i straciłem kilka minut na zmianę. W tym czasie zmarzłem i do mety już się nie rozgrzałem. Jestem więc zmarznięty, ale zadowolony.
Jacek Heliasz
Jedna trzecia trasy to podjazdy, pozostała część proste i zjazdy. Zjazdy były bardzo szybkie, na liczniku mam maksymalną prędkość 71 km/h. Wygrałem wśród dziennikarzy mały dystans, więc się cieszę. Było dużo błota, ale cała impreza była fantastyczna.
Miłosz Kędracki
Na pewno mam pierwsze miejsce wśród fotografów. Wysłałem na trasę swoich ludzi, którzy zrobili, co do nich należało. PS. Ponieważ Bolek Traczewski odpoczywał sobie w Chorwacji, w Świeradowie mókł Miłosz Sajnog.