Propozycja dla wygodnych
Sztyce amortyzowane zawsze wydawały się produktem adresowanym do turystów. Był czas, gdy wszystkie rowery miały sztywną konstrukcję ramy, widelce teleskopowe dopiero majaczyły gdzieś tam na rowerowym horyzoncie, a jedynymi izolatorami kości rowerzysty od nierówności podłoża były opony. Wtedy pojawiły się pomysły wahliwego zamocowania mostka kierownicy oraz uginającego się wspornika siodła. Pomysł produkowania pierwszego z wynalazków dość szybko został zarzucony, gdyż drastycznie pogarszał precyzję kierowania rowerem, miewał luzy, przez co stawał się bardzo niebezpieczny. Drugi pomysł przetrwał kilka epok rowerowego postępu i doczekał się realizacji w dwóch głównych postaciach: formie teleskopowej i równoległościennej (pantograf). Postęp w sztycach amortyzowanych został przyblokowany przez rewolucję, jaka dokonała się w tylnych zawieszeniach, ale istnieją obiektywne powody, dla których niektórzy bikerzy powinni rozważyć upgrade roweru właśnie o amortyzowany wspornik siodła. Uwaga! Amortyzowanego wspornika podsiodłowego nie radzę traktować jak prymitywnej, prehistorycznej wersji tylnego zawieszenia. To sprytne urządzenie ma rację bytu, szczególnie teraz i szczególnie na trasach dzisiejszych maratonów. Na pewno każdy z Was zaobserwował, co się dzieje na najszybszych zjazdach po stosunkowo dobrej nawierzchni, kiedy chcąc zachować maksimum kontroli, siedzimy na siodle (lub za nim), przyjmując aerodynamiczną pozycję. Wystarczy wjechać w niewidoczną nieckę albo na wybrzuszenie i rower próbuje wyrzucić zawodnika z siodła. Tylko wpięcie zatrzasków i silne uchwycenie kierownicy ratuje przed zabawnymi i niebezpiecznymi scenami z rodeo. Amortyzowany wspornik siodła, wyposażony nie tylko w sprężyny, ale też w tłumienie, na pewno poradzi sobie z utrzymaniem mas kolarza i roweru odpowiednio blisko siebie. Sprawa komfortu jest dla jednych pierwszorzędna, dla innych ma marginalne znaczenie. Za to kręgosłupy mamy wszyscy takie same i z pewnością będą nam wdzięczne za uchronienie przed szokiem. Cienkościenne rurki najlżejszych siodełek także na tym skorzystają w przypadku mocnego doziemienia, np. po skoku. To oczywiście przypadki ekstremalne, dziś najczęściej spotykamy ten produkt w „cywilnych” rowerach miejskich i trekkingowych.
Teleskop
Nie ma prostszego rozwiązania amortyzacji wspornika niż „rura w rurze” plus sprężyna i kawałek elastomeru. Tak wykonuje się najprostsze produkty. Cechuje je niska cena, dość wysoka waga i często brak tłumienia. Droższe wersje mogą mieć tłumienie olejowe (miał to w ofercie Rock Shox). Teleskopowe sztyce nie pracują jednak w optymalny sposób. Wiadomo, że wektor siły wytwarzanej przez ciężar ciała skierowany jest do środka ziemi, (90 stopni względem powierzchni ziemi), wobec tego odchylone w tył sztyce (69-75 stopni) wymuszają zwiększone tarcie wewnątrz urządzenia i pogarszają skuteczność. Siodło wykonuje nienaturalny ruch w dół i lekko do przodu. Twardość amortyzacji może być regulowana zewnętrznym pierścieniem lub centralną śrubą widoczną po wyjęciu sztycy z ramy. Obsługa sprowadza się do okresowego smarowania pracujących części smarem wazelinowym, należy dbać też o to, aby gumowa osłonka zawsze znajdowała się na swoim miejscu. W razie uszkodzenia nową można wykonać np. z szosowej dętki.
Najciekawsze dostępne na polskim rynku konstrukcje
Accent SP-575 MCU (cena: 99,90 zł). Wspornik wykonano z aluminium 6061-T6 obrabianego metodą CNC. Za amortyzację odpowiada sprężyna stalowa, tłumieniem zajmuje się elastomer MCU, naprężenie sprężyny można regulować z zewnątrz. W tej sztycy najciekawsza jest zewnętrzna prowadnica eliminująca boczne wychylenia części pracującej. Pro SP01 (cena: 70 zł), Promax SP-884 (cena: 60 zł), Zoom SP-97 (cena: 112 zł). Te wsporniki najlepiej montować do rowerów crossowych lub MTB, wykorzystywanych turystycznie. Do agresywnego XC najlepiej nadaje się propozycja Accenta.
Pantograf
Pantograf jest układem dźwigni i sworzni tworzących równoległościan o zmiennej wysokości. Element tłumiący znajduje się między ściankami przednią i tylną. O twardości decyduje jedynie jakość elementu tłumiącego (elastomeru). Producenci często oferują możliwość wprowadzania zmian charakterystyki za pomocą elastomerów o różnych stopniach twardości (zwykle z tym wiąże się kolor elastomeru). Tak zbudowane sztyce gwarantują optymalny kierunek przenoszenia sił (uciekają lekko w dół i do tyłu). Obsługa polega na okresowym rozebraniu całego mechanizmu, wyczyszczeniu i nasmarowaniu. Uwaga na małe części!
Najciekawsze dostępne na polskim rynku konstrukcje
Cane Creek Thudbuster LT (long travel, cena: 495 zł), Cane Creek Thudbuster ST (short travel, cena: 495 zł). W komplecie otrzymujemy zestaw elastomerów o różnych parametrach i neoprenowy pokrowiec zabezpieczający mechanizm przed dostawaniem się zanieczyszczeń. Suntour NEX (cena: 87 zł), Suntour NCX (cena: 143 zł). NEX to najtańsza na rynku konstrukcja tego typu. Zwraca uwagę większym skokiem niż w przypadku sztyc o budowie teleskopowej. Warto dopłacić 20 zł i kupić ten produkt.
Jak wybierać?
Przede wszystkim trzeba pamiętać, że siodełka zamocowanego do takiego wspornika nie schowamy bardzo nisko. Posiadacze zbyt dużych ram będą musieli przymierzyć wspornik przed zakupem, bo może się okazać, że w najniższym położeniu siodło będzie dla nich za wysoko. Warto też kierować się zasadami obowiązującymi w przypadku zwykłych nieamortyzowanych wsporników. Wybierajmy tylko takie, które w optymalnym położeniu siodła będą miały co najmniej 8 cm wpuszczone w ramę (napis „Max Insert” musi być niewidoczny!). Nie dajmy też sobie wmówić, że 0,2 mm luzu to mało. Sztyca musi mieć nominalną średnicę zgodną z podaną przez producenta ramy. Konstrukcja jarzma jest równie istotna, bowiem jarzma skręcane jedną, centralną śrubą mają tendencje do samoczynnego rozkręcania się. Zdecdowanie polecam jarzemka dwuśrubowe (np. wg pomysłu Ritcheya, gdzie śruby umieszczone są poprzecznie, lub Rooxa, gdzie śruby leżą wzdłuż „osi” roweru). Do ram o mało popularnych średnicach rury potrzebne będą specjalne tulejki redukcyjne. Większość sztyc oferowana jest w trzech najczęściej spotykanych średnicach. Miłego bujania 🙂