Upoluj okazję
Jesień ma do zaoferowania kolarzom coś więcej niż przyjemność jazdy wśród opadłych liści. Jesień to okres polowań, gdy ustrzelić można w końcu wymarzoną sztukę, na którą skończył się okres ochronny, tzw. „sezon”. Zadbamy o to, by wasze łowy zakończyły się sukcesem. Pokażemy też, jak uniknąć postrzału we własną stopę (i kieszeń).
Proste zasady
Jeszcze kilka lat temu, gdy rower górski na polskim rynku był nowością, nasi dystrybutorzy nie znali podobnego problemu. Z roku na rok sprzedawali coraz więcej rowerów, a klienci sami garnęli się do sklepów. Jak to się obrazowo mówi, „schodziło” wszystko, a częściej można było usłyszeć, że czegoś brak, bo wyprzedało się kolekcję, niż grymasić i wybierać. Ba, zdarzały się kolejki po upragnione, szczególnie popularne modele! Cudowane czasy skończyły się w roku 2001, gdy brzydkie, deszczowe lato przyniosło krach. Nagle w sklepach i hurtowniach sprzętu zostało w nadmiarze. Sezon był zbyt krótki, by pozbyć się zapasów. Wówczas po raz pierwszy w historii polskiej branży rowerowej mieliśmy do czynienia z wyprzedażami, które w podobnej sytuacji są logicznym, najrozsądniejszym rozwiązaniem. Wyprzedaż ma kilka zalet i to dla obu stron uczestniczących w transakcji. Oczywiście my, jako klienci, najbardziej cieszymy się z obniżki ceny, sięgającej w pojedynczych przypadkach kilkudziesięciu procent. Nie mniej szczęśliwi są jednak dystrybutorzy, którzy w ten sposób pozbywają się nie lada kłopotu. Wprawdzie nie zarabiają tyle, ile zaplanowali, ale jednocześnie też nie tracą i odzyskują zainwestowane w towar pieniądze. Przetrzymywanie go i liczenie na sprzedaż wiosną, jest o wiele mniej opłacalne. Trzeba nie tylko sprzęt zmagazynować, a to kosztuje, ale też na koniec roku zapłacić podatek od tzw. stanu magazynowego (tak skonstruowane jest polskie prawo). Na wiosnę w sklepach i tak pojawią się nowe modele! Wyprzedaż to najrozsądniejsze wyjście. Oczywiście dystrybutorzy próbują, mimo wszystko, jej uniknąć, choćby wcześniej przewidując liczbę rowerów, jakie sprzedadzą. Przypomina to jednak w dużym stopniu wróżenie z fusów, bo nie sposób przewidzieć wszystkich czynników wpływających na obroty, np. pogody… A że pogodę od kwietnia do lipca w tym roku mieliśmy paskudną… łatwo dopowiedzieć sobie dalszy ciąg. Sporo rowerów zostało niesprzedanych. Jest w czym wybierać!
Wyścig z przeszkodami
Teoretycznie dystrybutorzy powinni mieć największe zapasy, ale w praktyce może się okazać, że upragniona sztuka jest w sklepie, i to na drugim końcu Polski. Nie zaszkodzi jednak, jeśli mamy już coś upatrzonego, najpierw zadzwonić do dystrybutora, który i tak (w dobie powszechnej komputeryzacji) będzie wiedział, jakie są szanse dostania określonego modelu. Sieci sklepów sprzedających te same marki współpracują często ze sobą, istnieje możliwość, że maszynę uda się sprowadzić akurat do naszego miasta. Zasadniczo odradzamy kupowanie roweru na odległość, dotyczy to szczególnie wyprzedaży. Najprostszą metodą ustrzeżenia się przed przykrą niespodzianką jest korzystanie wyłącznie z usług sklepów o ustalonej renomie. Wyprzedaże są bowiem często (ale niekoniecznie!) okazją do pozbywania się towaru niepełnowartościowego, a nie takiego przecież szukamy. Pół biedy, gdy chodzi jedynie o egzemplarze wystawowe, o lekkich zarysowaniach lakieru. Usterki mogą być jednak o wiele bardziej dramatyczne. Uszkodzone ramy czy elementy osprzętu wymienione na tańsze… Listę ciągnąć można by długo. Zaufanie zaufaniem, ale oczarowani niską ceną nie powinniśmy dać się zwieść „niepowtarzalnej” okazji. Oddzielne słowa komentarza należą się zabiegowi stosowanemu przez niektóre firmy i sklepy. Zanim zaczną się w nich wyprzedaże, ceny windowane są do takiej wysokości, że jest z czego dać upust. Takie przeszacowanie najłatwiej wyłapać, sięgając do Internetu i sprawdzając ceny, np. niemieckie. Jeśli model był u nas droższy, np. o 25-30%, trudno uzasadnić to mniejszą liczbą sprzedanych sztuk i kosztami obsługi, np. specjalistycznym serwisem. W ten sposób „wyprzedaże” mogą trwać niemal bez przerwy, ale z okazją nie mają nic wspólnego.
Chłodne oszacowanie
Umiejętnie nakręcona wyprzedaż ma to do siebie, że kupującemu zdarza się tracić głowę. Zupełnie tak, jak ma to miejsce w przypadku nabycia okazyjnie telewizora czy butów. Dlatego lepiej jest zawczasu przygotować się na polowanie, a nie zdawać na łut szczęścia. Najrozsądniejsze wyjście to wybranie wstępne modelu roweru i ewentualnie jego jednego, dwóch zamienników, które także nam się podobają. Należy zgromadzić informację na ich temat, zapoznać się ze specyfikacją, dobrać rozmiar. Jeśli jest taka możliwość, przejechać się na nim wcześniej i kupić teraz, gdy jest taniej. Podobna metoda ustrzeże nas przed wielkim zawodem, jakim jest posiadanie roweru nie do końca dopasowanego (choćby do wzrostu). Przeceny bywają także złudą, gdy zbadamy sprzęt bliżej, bo rower nieznanej marki „na XT!” może mieć ze wspomnianego XT tylko przerzutkę tylną. Jeszcze zabawniej jest, gdy rower ma nazwę podobną do markowego… Amator, który słabo zna się na rowerach, powienien sięgnąć po pomoc kogoś bardziej doświadczonego. Szczególna ostrożność wskazana jest, gdy przecena okazuje się naprawdę duża. Może to świadczyć np. o tym, że sprzęt jest sporo starszy, niż zapewnia sprzedawca, albo też nietypowy. Uszczęśliwieni tanim zakupem np. starego amortyzatora olejowego, dodatkowo przechowywanego w złych warunkach, szybko możemy stać się właścicielami zabytkowego złomu. To, że rower pochodzi z wyprzedaży, nie oznacza, że mamy od niego mniej wymagać. Dotyczy to przede wszystkim gwarancji, bez względu na to, czy sprzęt kupimy w sklepie, czy w rzeczywistości wirtualnej. Gwarancja i serwis powinny być identyczne, jak w każdym innym momencie sezonu! Zawsze też należy żądać dokumentów zakupu, dotyczy to w szczególności sprzedawców internetowych. PS. w kolejnym odcinku opowiemy wam, jak kupić używany rower i nie stracić.
Zasady dobrego łowcy okazji
- Najpierw myśl, potem strzelaj.
- Ranną sztukę upolować potrafi każdy, szukaj prawdziwego, zdrowego okazu.
- Strzelaj celnie, za błędy zawsze płacisz sam.
- Okazja to zwierzyna płochliwa, wymaga podchodów i tropienia.
- Zdobycz, sztuka szlachetna, powinna mieć rodowód, popularnie zwany gwarancją.