Przed ostatecznym rozstrzygnięciem

Długi etap z Nałęczowa do Rzeszowa tym razem, mimo jeszcze gorszych warunków niż wczoraj, zakończył się finiszem, a nie strajkiem. Zawodnicy od początku jechali w dobrym tempie. Akcje zaczepne zaczęły się już na samym starcie. Z poszczególnych akcji zaczepnych udało się wreszcie odskoczyć piątce zawodników. Grupa czołowa szybko oddalała się od peletonu. Pracowali w niej zgodnie:MARCO BANDIERA (LAM), MARCIN SAPA (POL), QUEMENEUR PERRIG (BTL), ALEKSANDER PLIUSCHIN (ALM) i DENIS FLAHAUT (SDV). Ucieczka była jednak kontrolowana przez peleton, który nie pozwolił na odjazd z przewagą większą niż 10 minut. Również dość szybko peleton zaczął gonić ucieczkę. Zawodników nie rozpieszczała pogoda. Przez cały dzień temperatura oscylowała w granicy 9 stopni ciepła. Wprawdzie wiatr się uspokoił, ale od 30 kilometra do mety padał deszcz. Uciekający realizowali swoje cele. Bandiera, Flahaut i Sapa walczyli o koszulkę najaktywniejszego kolarza. Z tej rywalizacji lepiej wyszedł Polak, który miał już punkty za aktywność na poprzednim etapie i to on na mecie założył upragniony czerwony trykot. Z kolei Flahaut cierpiał na problemy z podrażnionym okiem i dwukrotnie prosił o interwencję lekarze. Wreszcie, przed górską premią w Leżajsku zawodnik Scotta odpuścił i został wchłonięty przez peleton. Wcześniej jednak wygrał lotne premie w Kraśniku i Biłgoraju, a Sapa był na nich drugi. Warto zauważyć, że ci dwaj zawodnicy toczyli podobną walkę na wczorajszym, anulowanym etapie. Zaś dla Sapy był to już trzeci dzień spędzony w ucieczkach. Bandiera wygrał zaś obie dzisiejsze premie górskie, w Leżajsku i Kraśniku.Peleton dogonił uciekających przed samym Rzeszowem. Zaraz po połączniu grup nastąpiły kolejne ataki, najpierw pojedyncze, a następnie grupowe. Po porannym mityngu w Nałęcznowie, na który Czesław Lang zwołał dyrektorów sportowych, nie było wątpliwości, jak zostanie rozegrany finisz. Z trzech rund kolarze przejechali tylko jedną. Na kilometr przed metą z przodu wytworzyła się mała grupka zawodników, którzy najwyraźniej zamierzali finiszować. Reszta peletonu została z tyłu. W takich warunkach najlepiej poradził sobie Mistrz Belgi Jurgen Roelandts (Silence-Lotto),który wyprzedził Jose Rojasa Gila (Caisse D'epargne) oraz Stevena de Jongha (Quick Step). Dotychczasowy lider przyjechał na trzynastym miejscu, zaś koszulkę lidera po etapie założył Rojas Gil. Zawodnicy, którzy szykują się na jutrzejszy, górski etap, przejechali bez większych strat i oszczędzali siły. W klasyfikacji generalnej zaszły wprawdzie zmiany, ale nadal 33 zawodników mieści się w stracie dwudziestu sekund, a stratę do minuty ma 100 zawodników. Po pięciu etapach wyścig nie jest nawet odorobinę rozstrzygnięty, i zwycięzcę poznamy najprawdopodobniej na jutrzejszym etapie z Krynicy do Zakopanego. Może to być jednocześnie etap, na którym karty będzie rozdawać pogoda.

top 3

Czytaj więcej

Jeździj jak zawodowcy i zabezpiecz swój telefon na rowerze – uchwyt do telefonu na rower marki RokForm

Czytaj więcej

Filmy

Wybór redakcji

Czytaj więcej

Jeździj jak zawodowcy i zabezpiecz swój telefon na rowerze – uchwyt do telefonu na rower marki RokForm

Czytaj więcej
comments powered by Disqus

Informuj mnie o nowych artykułach