Przełęcze w górach Soiwich
Podczas Wyścigu Szlakiem Grodów Piastowskich można obejrzeć, jak podjeżdżają pod nie zawodowcy. W każdym innym momencie sowiogórskie przełęcze stanowią najciekawsze wyzwanie dla amatorów kolarstwa w tej części Dolnego Śląska.
Tekst: Borys Aleksy, zdjęcia: Michał Kuczyński
Trzy przełęcze: Walimska, Sokola i Jugowska położone są blisko siebie, tworząc interwałową pętlę o długości 37 km, pozbawioną praktycznie płaskich odcinków. Przełęcze są do siebie podobne pod względem nachylenia, które wynosi średnio ok. 6%. To bardzo przyjemny gradient, wystarczająco duży, by poczuć go pod nogą, wystarczająco łagodny jednak, by w razie potrzeby przejechać podjazd spokojnie. Nic dziwnego, że prawie zawsze na trasie spotkamy co najmniej kilka osób na szosówkach.
Droga przez trzy przełęcze to przede wszystkim dobra runda treningowa, ale dla amatorów także możliwość przejechania śladami zawodowców. Jak by nie patrzeć, mówimy o trasie królewskiego etapu jednego z najważniejszych wyścigów w polskim kalendarzu. Chcąc powtórzyć dokładnie rundę pokonywaną przez peleton podczas „Grodów”, powinniśmy udać się w Pieszycach w stronę Kamionek (Pieszyce to najpopularniejsze chyba miejsce wjazdu na pętlę) i rozpocząć podjazdem pod Przełęcz Jugowską. Na powitanie dostajemy wtedy najlepszy fragment trasy – 7 km idealnej szosy z gładkim asfaltem, białymi krawędziami i krętymi serpentynami. Tu właśnie trenuje Łukasz Bodnar z Bank BGŻ Team, którego spotkaliśmy na trasie, gdy przeprowadzał rekonesans przed tegoroczną edycją wyścigu.
„Robię tu zwykle dwie, trzy pętle zgodnie z kierunkiem trasy wyścigu” – powiedział, gdy wjeżdżaliśmy razem pod przełęcz. Przyznał jednocześnie, że nie lubi zjazdu w stronę Sokolca. Nikt go chyba nie lubi, bo nawierzchnia jest tam w fatalnym stanie. Dlatego, naszym zdaniem, lepiej objechać trasę w przeciwnym kierunku i zostawić sobie dobrą nawierzchnię na finałowy zjazd. W takim wariancie zaczynamy podjazdem pod Przełęcz Walimską od strony Rościszowa. Tam też jest ładny asfalt, który w wyższych partiach zamienia się w drobny poniemiecki bruk, nieutrudniający w poważnym stopniu jazdy, za to dodający drodze specyficznego charakteru. Docierając na szczyt, nie oczekujmy rozległych widoków, bo obie przełęcze są mocno zalesione. Ładne pejzaże znajdziemy za to po południowej stronie, zwłaszcza w okolicy Jugowa. Jeśli zachęcą nas one do dalszego eksplorowania okolicznych dróg, nie wahajmy się. Góry Sowie są pełne zaskakujących, wyjątkowo pięknych zakątków.