Superrelaks
Idziemy za ciosem. Po prezentacji zabytkowych rowerów miejskich oraz klasycznych, stalowych górali następne w kolejce są stylowe cruisery, choppery i stingraye. Rowery, które hurtem możemy wrzucić do kontenera z napisem „lifestyle bikes”.
Pojazdy powstałe po to, aby nas cieszyć, odprężyć, dać nie tylko komfort i swobodę, ale przy okazji bajeczny wygląd i minimum technicznych komplikacji. Miejskie krążowniki, rowery plażowe nieodparcie kojarzą się z pewnym stylem życia. Po prostu określone grupy ludzi na cruiserach nie jeżdżą i nigdy nie będą tego robić. Nie jest to sprzęt do jazdy w dresie, obcisłej sportowej i kolorowej odzieży, a na domiar złego (no, niestety, muszę to napisać) fatalnie wygląda kierowca cruisera jadący w rowerowym kasku. Tu nie jest on nawet potrzebny, bo prawdziwemu użytkownikowi „kruzera” nigdzie się nie spieszy. Ma być chillout i superrelax. Trendowe, jak sam rower, jest tylko dostojne przetaczanie się po mieście w dobrym towarzystwie. Rozumiem i nie protestuję, bo dużo bardziej podoba mi się ładna dziewczyna na obłędnie pomalowanej Elektrze, niż taka na najlepszym nawet specu. Zjecie mnie za to, że bynajmniej nie przepadam za laskami na góralach? Nie zjecie, jak zajrzycie sobie do katalogu Electry albo na stronkę www.electrabike.com. Gwarantuję :-). W tym miejscu stanowczo oddalam zarzuty o seksizm i mizoginizm. Dziewczynom cruisery bardzo się podobają, a facetom podobają się dziewczyny na cruiserach. Pełna symbioza rzeczy pięknych. Tak samo sądził wielki Frank Sinatra, szczęśliwy posiadacz najbardziej wypasionej maszyny Schwinna, modelu Black Phantom. Tak też zdarza się sądzić gwiazdom Hollywood. Podobnie myśli nasza redakcyjna miłośniczka cruiserów, której stale chodzi po głowie „intensywnie turkusowa sukienka, opalone, szczupłe łydki i różowa Electra z błotnikami w różyczki i skórzanym siodełkiem w smoki”. Zaczęło się w XIX wieku, a dokładnie w roku 1895, kiedy to Niemiec (coś dużo Niemców w tym numerze) Ignaz Schwinn i Adolph (brrr…) Arnold założyli „Arnold, Schwinn&Company”, by produkować części do motocykli. Potem, w ciagu kolejnych kilku lat, spółka nabyła firmy Excelsior Motor Company i Henderson Motor Cycle Company. Rok 1933 to wprowadzenie opon balonowych 26×2.125’’. Panowie mają chyba po dwie lewe ręce w temacie „silnik spalinowy”, bo koncentrują się wyłącznie na rowerach. Układanka nabiera tempa, gdy po pięciu latach na świat przychodzi łukowa rama typu „cantilever” i trapezowe, sprężynowe zawieszenie przedniego koła. Pojawia się mnóstwo innych, drobnych patentów Schwinna, jak blokady antykradzieżowe, wbudowana podpórka typu „kickstand”, poziome haki tylnego koła, prędkościomierz. Wszystko to spotkało się nagle w 1949 roku w jednym rowerze – pierwowzorze „królewskiego” cruisera, mianowicie w Czarnej Zjawie. Black Phantom był potworem ważącym ponad 20 kg i bardziej przypominał ówczesne motocykle niż ciężkie zjazdówki do dzisiejszych crossów. Nic dziwnego, że imprezowy Frank zażyczył sobie właśnie jego. Dziś, po wygaśnięciu prawa patentowego, ramę typu cantilever może sprzedawać każdy. Dlatego większość cruiserów przypomina Schwinna, choć po oryginał trzeba udać się do niego. Tyle tylko, że inne potrafią być równie dobre, a nawet lepsze. Nasza prezentacja służy pokazaniu, jak to wygląda w praktyce. Ale to nie wszystko, znajdziecie tu również inne szykowne konstrukcje, mianowicie choppery. Rowery, których przeznaczenie jest takie, jak cruiserów, z tą tylko różnicą, że choppery bardziej przypominają jamniki. Zobaczmy zatem, jak jeżdżą ludzie pogodzeni z czasem.Electra Rosie
Przedstawiane obok rowery pochodzą ze znanych firm i są najczęściej uzupełnieniem bogatych kolekcji rowerów górskich, trekkingowych i szosowych. Inaczej sprawy się mają w przypadku wspomnianej we wstępie, amerykańskiej Electry. Tu cruisery i choppery stanowią jedyny program i produkowane są w nieogarnionej liczbie wersji i opcji. W czasie ich przeglądania niejeden potencjalny nabywca popadnie w depresję, spowodowaną straszliwym, pustoszącym psychikę syndromem osiołka. Mamy bowiem do wyboru choppery, rally sporty i cruisery (w tym beach bike’i nadające się do jazdy po plaży). Niektóre są tak wystylizowane, jakby pochodziły z czasów nakręcanych gramofonów, inne przywodzą na myśl pierwsze loty w kosmos. Są tu też rowery dla zdeklarowanych hippisów. Jednym słowem zawsze się z czymś miłym kojarzą i każdy ma swą duszę. Na początek wybraliśmy bezbronną i słodką Rosie. Adrenalinotwórczemu Feltowi i gangsterskiemu Giantowi przeciwstawiamy obezwładniającą dziewczynkowatość. Rosie jest utrzymana w tak rozczulającym klimacie, że z każdej, nawet najtwardszej „sztuki”, natychmiast zrobi przemiłe, naiwne stworzenie. Jeszcze kwestia sukienki i loczków… Chyba nikt nie ma wątpliwości, jak powinna wyglądać panienka podróżująca z Rosie? Brakuje nam tu tylko specjalnego koszyczka do przewożenia misia-pluszaka. Wtedy niestraszny będzie miejski chaos, bo nie wiem, jakim trzeba być potworem, żeby jadąc samochodem strąbić lub zajechać drogę takiemu fajnemu „czemuś”. Trzeba być potworem, żeby nie pomóc wtargać takiego roweru po schodach, żeby nie wpuścić jej (bo to Rosie) i właścicielki do sklepu lub krzyknąć „z drogi goopia krowo”. Jedno jest pewne, gdybym miał sklep rowerowy połączony z drogerią, Rosie stanęłaby tam, gdzie przychodzi piękniejsze 55% społeczeństwa. Żywię przekonanie, że codziennie stawiałbym tam nowy egzemplarz, a pobliska kwiaciarnia posądziłaby mnie o nieuczciwą konkurencję. Uwaga! Należy koniecznie zobaczyć, co dzieje się na stronie www.electrabike.com. Jeśli jesteście miłośnikami cruiserów, będzie to jeden z waszych ulubionych. Cena: 349,99 USD Rama: b.d. Rozmiar: 17’’, kolor: 4 wersje różanej grafiki Widelec: b.d. Koła: 26’’, zielone, złote lub brązowe obręcze Napęd: korby OPC, przekładnia 3-biegowa Shimano Nexus Hamulce: torpedo Shimano Info: www.electrabike.com
Felt Red Baron
Do legendarnych sukcesów niemieckiego oręża odwołują się styliści tak kontrowersyjnych produktów, jak ten. BMX firmy KHE nazywa się Messerschmitt, a cruiser Red Baron firmy Felt koresponduje graficznie ze statkiem powietrznym niejakiego Manfreda von Richthofena. Niemiecki pilot, as nad asy, w wieku 25 lat był autorem osiemdziesięciu strąceń wrogich samolotów. Czy za pomocą tego cruisera można dokonać podobnych wyczynów? Z pewnością, w bezpośrednim starciu z innym (współczesnym) mitem, Trekiem Madone, z tego drugiego pozostanie amorficzna kupka wiórów. I co pan na to, panie Armstrongu? Niby teraz Amerykanie rządzą w powietrzu, ale złowieszczy duch Czerwonego Barona jest gotów w każdej chwili dopisać do listy osiemdziesiąte pierwsze zwycięstwo. Wycięta metodą CNC tarcza mechanizmu korbowego jako żywo przypomina znienawidzony po tej stronie Odry Żelazny Krzyż. Uwaga, symbol ten towarzyszy formacjom Luftwaffe po dziś dzień, więc proszę się nie denerwować. Wydaje nam się, że politycznie Felt jest poprawny i raczej nikogo nie powinien obrazić. No chyba, że zaprotestuje dziadek lub babcia. Wtedy lepiej będzie usunąć im tego cruisera z pola widzenia. Swoją drogą, ciekawe, dlaczego słowiańscy producenci starają się dzisiaj schlebiać zachodnim gustom. A może by tak któraś z polskich firm przypomniała bikerom chwalebne czasy biało-czerwonej szachownicy i zaproponowała model, np. „Kross 303”… Ten rower jest dostojny. Ma na błotniku dygnitarskie insygnia, które wprawdzie nie wiadomo, co oznaczają, ale sprawiają wrażenie, że jest to pojazd o arystokratycznej proweniencji. Współczesna inżynieria znalazła swoje miejsce w aluminiowej ramie w górnej części, wykonanej techniką monocoque. Poza tym jest tu wszystko, co cruiser mieć musi. Kanapowe siedzisko, szeroka, chromowana kierownica z chwytami typu motocyklowego, kuse błotniki i ogromne balonowe opony. Przyszłym użytkownikom Red Barona polecamy zaopatrzenie się dodatkowo w długi biały szalik, pilotkę, wielkie gogle i dużo żelu do włosów. Po co żel? Żeby zawiane do tyłu włosy stale sprawiały wrażenie, że właśnie wylądowaliśmy:-) Cena: 499 euro Rama: hi-ten Rozmiar: jeden, kolor: czerwony Widelec: hi-ten Felt Koła: 24” Napęd: korby stalowe, napęd jednobiegowy Hamulce: przód – rolkowy, tył – torpedo Info: www.felt.de
Fuji Shakalaka
Jedyny tak minimalistyczny i wierny tradycji cruiser w tym zestawieniu. Najbardziej udanie przypominający swego sławnego, wiekowego protoplastę – Schwinna. Prosty, tani i bezideowy pojazd dla „luźnych” ludzi, chcących mieć zawsze z górki po czteropak piwa, którego nazwa brzmi jak nazwisko byłego premiera RP. Jednobiegowy, żeby nie miało się co psuć. Grubooponiasty, żeby dawał radę na krawężnikach i studzienkach. Niski protektor, żeby radził sobie w piasku. Z jednym hamulcem w tylnej piaście, aby nie latać przez kierownicę. O geometrii dającej wyprostowaną sylwetkę, z kanapowym, sprężynowanym siodłem i kierownicą szeroką jak wiosło. Z osłoną łańcucha, chroniącą przed pobrudzeniem. Ta kwintesencja roweru wolności została dodatkowo pomalowana bardzo pacyfistycznie, w technologii „flowerpower”. Na baku widnieją zdrowe palemki, nad nimi latają szczęśliwe mewki. Grafika na błotniku sugeruje, że zawsze jest czas na jakiegoś hawajskiego drineczka. Ale najlepsze w Fuji jest to, że rower świetnie nadaje się, aby podskoczyć nim na plażę. Nie ma lepszego rozwiązania niż cruiser, bo rower górski bardzo nie lubi jeździć w piasku, a do tego jest po prostu niewygodny i nie pozwala podróżować boso. Dla Fuji Shakalaka piach jest niegroźny. Ma tylko jedno przełożenie, napęd przenosi dość szeroki, tolerancyjny dla brudu łańcuch. Suport jest taki, jak w tanich BMX-ach – wielkie łożyska i korba jednoczęściowa. Łożyska nie są zbyt dobrze uszczelnione, ale dlatego, że kulki są tak duże i zanieczyszczenia nie stwarzają wielkiego oporu. Takie rowery mają jedną, niezaprzeczalną zaletę – są pozbawione wad. Oto nasza opinia – cruisery są super! Cena: 1 299 zł Waga: 16,8 kg Rama: aluminium Fuji Altair 1 Rozmiary: 17’’ (damski), 19’’ (męski), kolory: czarny/żółty/różowy Widelec: Fuji Cruiser Koła: 26’’, opony Duro Flame 26×2.125” Napęd: korby Fuji OPC, Cromoly, tarcza 44, wolnobieg Shimano 20 T, łańcuch KMC Z-410 Hamulce: torpedo Shimano Info: Pro Bike, www.fuji.pl
Giant Stiletto
Stiletto mimo włosko brzmiącej nazwy ma stylizację amerykańskiego choppera. O tym, że Italii z Dzikim Zachodem lepiej nie łączyć, przekonywały kiedyś słynne „ciężkie” włoskie westerny. Tymczasem Giant Stiletto to „bene construzione”. Monumentalny, ciężki i długi low rider. Siedzisz bardzo nisko i poruszając leniwie krótkimi korbami, skanujesz dokładnie teren swojego kwartału. Czas płynie spokojnie, głowa na karku jest wyprostowana. Wisisz sobie ostentacyjnie na wysoko zadartej kierownicy, z kieszeni bojówek wystają dwa browary. Na plecach sponiewieranej ramony rozpościera swe skrzydła ptak-killer, symbol Twojego gangu. A Ty, jadąc tym sprzętem, wbijasz „stiletto” w utarte kanony ruchu miejskiego. Bo jakbyś nie kombinował z ideologią, choppera nie wymyślono „na miasto”, a na dłuuugie trasy, gdzie już rankiem wrzuca się czwórkę, a po drodze najwyżej piwo i hamburgera… Tyle, że po trzydziestu sześciu latach od nakręcenia „Easy Ridera” chopper ze sprzętu do przemierzania pustynnych stanów przeistoczył się w pojazd dla miejskich lanserów. I tu pojawia się rola dla Gianta Stiletto. Wprawdzie nie można nim pojechać na zlot do Karpacza ani na inną dłuższą wycieczkę, ale nad Harleyem ma jedną, kolosalną przewagę – jest rowerem! Pojedzie po chodniku, po ścieżce dla rowerów, można go zaparkować w rynku dowolnego miasta. Nie wymaga prawa jazdy ani ubezpieczenia. Nie żłopie bajury jak nafaszerowany siarką smok wawelski wodę. A przede wszystkim jest ekologiczny, bo nie hałasuje. Nie towarzyszy mu ordynarny bulgot, który przeraża nie tylko strachliwych przechodniów, ale nawet mężnych policjantów. Osłona łańcucha przypomina wprawdzie krótko cięte wydechy, ale na szczęście nie bucha z nich ogień. Cechuje go prosta konstrukcja i mnóstwo stylistycznych dodatków, dzięki którym pojazd jest kwintesencją markowego lansu i najlepszym sposobem dotarcia wieczorem do kawiarni i miejsc, gdzie spotykają się „lajfstajlowi” ludzie. Bez obrazy, to fantastyczny pojazd do „wożenia się po mieście”. Techniczne kuriozum? Nie, klasyczny chopper… Cena: 2 499 zł Rama: stal Hi-Ten Rozmiar: unisex, kolory: czerwony/czarny/stalowy Widelec: Cro-Mo Chopper Koła: przód 20”/tył 24” Napęd: korby 152 mm, alu, tarcza 44, pośrednia 32, przerzutka tył Altus, kaseta 7 b. 14-34, manetki obrotowe SRAM Hamulce: przód-Tektro/tył -tarczowy, mechaniczny Tektro Info: Giant Polska, www.giant-bicycles.com
Kona Bikehotrod
Wieczorny rowerowy „lansik” może mieć kilka twarzy. Jak już wiemy, najbardziej kojarzone z oryginalnymi chopperami oblicze to chromowy make-up, dużo żelaza i specjalne dodatki jak bak, sprężyny przedniego zawieszenia, specyficznie cięte błotniki. Kona zrobiła to zupełnie inaczej. Należący do serii Asphalt model Bikehotrod to ogołocony do minimum chopper, ale zbudowany z fantów ze środkowej rowerowej półki. Zamiast błyszczącego chromu – matowy lakier i dużo czerni. Rower czysty i logiczny. Mocna, chromomolibdenowa rama znacznie lepiej niż aluminium radzi sobie z siłami występującymi na tak długich odcinkach. Dobrze, że użyto stali, bo główka ramy to achillesowy, newralgiczny punkt, przejmujący siły od potężnej dźwigni, jaką jest tu majaczący na horyzoncie widelec i ledwo widoczne z takiej odległości przednie koło. Nie ma obawy o wytrzymałość, ramę pospawano z rur 4130. Pozostałe części, których początkowo nie widać, to sztyca i korby Race Face, tarczowy „mechanik” Avid z przodu oraz trzybiegowa przekładnia planetarna Shimano. To nie jest rower, który kupujemy z przypadku. Jego ideę najpierw trzeba poznać i zrozumieć, a potem o nim zamarzyć. Skąd się więc biorą takie dziwne rowery? To akurat sami zawsze chcieliśmy wiedzieć… Z pomocą przyszli ludzie z Kony i powiedzieli o swoich pomysłach tak… „Seria Asphalt to kolekcja wzorów, będąca odpowiedzią na bardzo specyficzne zapotrzebowania klientów (to fakt,;-)). Nasi projektanci patrzą i widzą, czym się jeździ. Słuchają i słyszą, o czym rozmawiają ludzie z różnych części rowerowej sceny. Później wynajdują nowe rozwiązania tylko po to, by każda najmniejsza frakcja miejskich bikerów mogła mieć rowery najlepiej przystające do ich wymagań”. Widzicie teraz, jak super byłoby mieszkać blisko inżynierów Kony? Tak po sąsiedzku, przez płot zagadnąć czasem, że warto pomysleć o tym czy owym… Wymyśleć coś niezłego, a potem tylko poczekać na kolejny sezon, kiedy nowy, budzący żywsze bicie serca pojazd opuści deski sąsiadów-projektantów. Czymś takim jest właśnie neo-chopper Kona Bikehotrod. Cena: 3 699 zł Rama: Cromoly Rozmiar: 13’’, kolor: szary mat Widelec: Kona Chopstick Disc Fork Koła: 24’’, opony Kenda K-1008 24×3.0’’ Napęd: korby Race Face Ride, tarcza 32+rockguard, wolnobieg Shimano 20 T, łańcuch Shimano CN-NX10 Hamulce: przód – Avid mechaniczna tarczówka, tył – Shimano BR-IM31, dźwignie Avid FR-5 Disc Info: Ski Team, www.skiteam.pl