Wilk w owczej skórze
Współczesne rowery coraz częściej przypominają samochody Formuły 1. Dobitnym tego przykładem był test rowerów z pełną amortyzacją z ostatniego numeru MR. Innowacje techniczne dodatkowo wpływają na podniesienie stopnia komplikacji konstrukcji, a użycie kosmicznych materiałów skutkuje słonymi cenami produktów. Gdyby tak jednak spróbować znaleźć rower bardzo nowoczesny a jednocześnie bezobsługowy, taki, w którym zaawansowanie rozwiązań nie znajduje odbicia w niezliczonej liczbie godzin spędzonych w serwisie? Niemożliwe? A jednak… Przedstawiamy wam bezstresowy rower dla samolubów, którzy uwielbiają jeździć, a nie cierpią dłubać w sprzęcie. Oto Author Egoist!

Ideologia
Burza mózgów składu redakcyjnego dała wynik w postaci krótkiej listy wymagań w stosunku do (nazwijmy go tak umownie) roweru bez wad. Na podstawie własnych doświadczeń wynikających z przejechania tysięcy kilometrów na bardzo wielu różnych rowerach doszliśmy do wniosku, że bez względu na typ roweru da się wybrać takie jego cechy, które spowodują, że powinien w sposób bezproblemowy pokonać długie trasy. Każdy, kto jeździł na dobrym, w pełni amortyzowanym rowerze, przyzna, że jest to bardzo wygodne, ale… dopóki nic się nie zepsuje. Co zrobić? Jeśli ktoś nie chce mieć absolutnie żadnych problemów z łożyskami, zawiasami i wahaczami, powinien po prostu wybrać sztywny rower. Im lżejszy, tym lepszy, bo po co dźwigać zbędne kilogramy? Rezygnacja z zawieszenia tylnego nie oznacza oczywiście, że chcemy też pozbyć się przedniego amortyzatora, co to, to nie, komfort lubimy. Tyle że w stosunku do niego też mamy określone wymagania. Oczywiście powinien mieć jak najszerszy zakres regulacji i możliwość blokady, bo w ten sposób da się go ustawić dokładnie tak, by sprostał oczekiwaniom – działał komfortowo lub wcale. Dyskusje na temat napędu trwały najdłużej, bowiem pogodzenie zwolenników manetek z dźwigienkami i obrotowych naprawdę bywa trudne. Ostatecznie doszliśmy jednak do porozumienia i wybraliśmy… trzecią drogę, czyli najnowsze manetki Shimano Dual-Control. Jako podstawowy argument za tym rozwiązaniem przemawia zintegrowanie systemów – napędowego i hamulcowego. Te same dźwignie pozwalają wybierać przełożenia i zatrzymać rower, spada liczba rzeczy na kierownicy, które przeszkadzają, a w razie upadku mogą się zepsuć. W grupie XT, z której pochodzą preferowane przez nas manetki, znajdziemy też inne interesujące rozwiązania, np. korby zintegrowane ze środkiem suportu, czy piasty, słynne z trwałości i jakości uszczelnienia. Oczywiście co do piast wybraliśmy wariant do hamulców tarczowych, bo tylko takie mogą się znaleźć w bezstresowym rowerze. Dlaczego tarczówki? Powód jest prosty – raz dobrze ustawione oferują jakość działania nieporównywalną z hamulcami typu V i to bez względu na pogodę. Precyzja dozowania i siła hamowania (do uzyskania jednym małym palcem!) są nie do pogardzenia, gdy ma się ręce zmęczone wielokilometrowym zjazdem. Od piast i hamulców przejdźmy do pozostałych elementów kół. Niedocenianym elementem są szprychy, a konkretnie ich liczba. Lekkie, kompletne zestawy kół uznanych producentów mają wiele zalet, ale w razie awarii skazują na bezczynność – nietypowa liczba „nadzwyczajnych” (np. aluminiowych) szprych powoduje, że nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Co innego, gdy uszkodzimy koło typowe, o 32 otworach. Pasują do niego znormalizowane obręcze i szprychy o standardowej długości. Obręcze oczywiście powinny być dwuścienne, a otwory na szprychy wzmacniane (oczkowane). Pozwala to zbudować koło lekkie, mocne i sztywne. No i wreszcie opony… Tu dykusja była krótka. Najlżejsze na świecie być nie muszą, powinny jednak zapewniać podwyższony stopień bezpieczeństwa. Pożądane są dodatkowe zabezpieczenia przed przebiciem i normalny, niezbyt gęsty bieżnik, który gwarantowałby przyczepność w każdych warunkach. Miło by było, gdyby się do tego lekko toczyły. Wreszcie punkty styczne – siodło, kierownica i pedały. Tu stawiamy na rozwiązania sprawdzone. Modele sportowe o klasycznych kształtach pozostają najlepszym wyborem. Kierownica obowiązkowo z rogami, mnogość możliwości chwycenia jej pozwala zmieniać pozycję za kierownicą i odpocząć dłoniom. No i w końcu pedały, oczywiście zatrzaskowe, maksimum kontroli nad rowerem w każdej sytuacji.
Sprzęt
Patrząc na wyposażenie Egoista, trudno oprzeć się wrażeniu, że jego twórcy czytali nam w myślach. Oczywiście, nie jest to jedyny rower mogący sprostać oczekiwaniom, ale przyznać trzeba, że odpowiada im niemal w 100%. Bardzo lekka rama została wykonana ze stopu aluminium 7005 Columbus Altec, aż potrójnie cieniowanego i ulepszanego cieplnie. Profilowane rurki mają kształty przeróżne, w zależności od potrzeb – płaskie, owalne, niczym łza, w zależności od tego, jakie siły działają w określonym miejscu. Amortyzator powietrzny – Answer Manitou Skareb Super, o 80 mm skoku, z zewnętrzną regulacją tłumienia powrotu i kompresji, aż do blokady. Za napęd i hamowanie odpowiada praktycznie komplet Shimano XT, łącznie z hamulcami tarczowymi i łańcuchem. Dobrze dobrano obręcze. Model Ritchey’a Girder Pro OCR ma 32 otwory, podwójne ścianki i wzmocnienia, dodatkowo też system OCR, co oznacza, że jest asymetryczny względem osi wzdłużnej roweru. Obręcz jest „przesunięta”, otwory umieszono w ten sposób, by możliwy był bardziej równomierny naciąg szprych niż w typowych kołach do hamulców tarczowych, gdzie z jednej strony szprychy stoją niemal pionowo. Opony Panaracer SpeedBlaster nie są wybitnie szerokie (1.95”), ale wzmacniane kewlarem, mają też system antyprzebiciowy ASB (Anti Snake Bite) – specjalne elastomerowe wstawki na krawędziach opony. Usiąść można wygodnie na modelu Selle San Marco – Azoto Logica F3, z profilowaną anatomicznie częścią górną i chronionymi przed przetarciem bokami. Sztyca i kierownica to Ritchey Pro, mostek pochodzi z najwyższej serii WCS. Miły dodatek to ergonomiczne rogi Authora Ergobar. Za połączenie i przekazywanie sił odpowiadają pedały zatrzaskowe, również Authora – A-comp 03.
Jazda
W związku z tym, że Egoist ma typową geometrię roweru górskiego (71/73,5 st. kąty przy główce i rurze sterowej), pierwsze metry na rowerze nie sprawiają żadnych trudności. Świetne samopoczucie zapewnia uporządkowany kokpit i wygodne siodełko. Moment zastanowienia pojawia się dopiero, gdy chcemy zmienić przełożenie. Grupa XT jest na tyle nowa, że większość rowerzystów nie zdążyła przyzwyczaić się do jej obsługi. Wprawdzie ten sam typ manetek Dual-Control obecny był już w XTR w roku ubiegłym, ale ile osób stać jest na XTR-a? XT jest tańsze i… lepsze! Kształt dźwigni zdecydowanie bardziej ergonomiczny, co czuje się szczególnie, gdy chcemy zredukować przełożenie (wrzucić na większą zębatkę). Wprawdzie w każdym przypadku – i z przodu i z tyłu – zrzucają sprężyny w przerzutkach, ale ruch dźwignią do góry wymaga przyzwyczajenia. W XT przynajmniej nie bolą od niego palce, bo kant dźwigni nie przeszkadza. Najszybciej do nowych manetek przyzwyczają się osoby, które nie używały wcześniej manetek Rapidfire Shimano, także dlatego, że przerzutka tylna XT działa w kierunku przeciwnym niż modele XT z lat ubiegłych. Jeśli tylko opanujemy manewr, zmiana będzie nieprawdopodobnie błyskawiczna. Bardzo pozytywne wrażenie sprawia również korba, jest bardzo sztywna, a tarcze prowadzą łańcuch miękko i szybko, bez haczenia. Podobnie nie zwraca na siebie uwagi widelec – Manitou Skareb Super wygładza nierówności wszelkiego typu, jest bardzo czuły, a blokada przydatna na długich podjazdach. Konstrukcję tarczówek wzorowano na XTR, z dwoma tłoczkami i jednoczęściowym, filogranowym zaciskiem. Po wstępnym dodatrciu (kilkadziesiąt kilometrów) siła hamowania jest bardzo dobra, dla początkujących aż zbyt duża, a precyzja wysoka. Egoist po naciśnięciu na pedały niepowstrzymanie rwie do przodu. Niska waga (11,5 kg) sprawia, że pokonać można niemal każdy podjazd, choć pozycja za kierownicą wcale nie jest zbyt pochylona. Dzięki użyciu sztycy z cofniętym jarzmem i mostka o długości 10 cm (przy rozmiarze ramy 17 cali) na zjazdach także nie ma się wrażenia, że przelecimy przez kierownicę. Rower jest zwrotny, ale nie niespokojny przy większych prędkościach, bezpiecznie utrzymuje kierunek. Opony dobrze pasują do charakteru roweru, toczą się lekko, a masymalną przyczepność zapewniają na suchych, szybkich trasach. Dopiero, gdy zrobi się naprawdę mokro, osiągają granice swoich możliwości.
Podsumowanie
Author Egoist to rower zupełnie bezstresowy, który ze względu na swoją niską wagę i wytrzymały osprzęt zainteresuje zapewne osoby przejeżdżające wiele kilometrów. Szczęśliwi z zakupu będą szczególnie maratończycy, rower nie będzie ich zmuszał do zbytniego zginania pleców. Żeby wystartować w prawdziwym górskim maratonie, będą potrzebowali dodatkowo jedynie dwóch koszyków i bidonów – tylko tego zabrakło w komplecie. Rower jako taki nie powinien sprawić im żadnych problemów.