Włoski raj dla górali

Giro d’Italia jest wyścigiem dla górali. W ostatnich dwunastu latach wygrali oni aż dziesięć edycji Giro. Jedynym ze współczesnych zwycięzców, który nie podpada pod tę charakterystykę, jest wszechstronny Paolo Savoldelli – najlepszy w latach 2002 i 2005. Włoska specjalność Wybór Angelo Zomegnana i spółki jest poniekąd umotywowany faktem, iż na półwyspie Apenińskim w ostatniej dekadzie czy dwóch znacznie łatwiej było znaleźć błyskotliwą kozicę niż mocarnego czasowca, który przy tym dobrze radziłby sobie w Alpach i Dolomitach. Pomysł na wyścig z włoskiego punktu widzenia okazał się jak najbardziej trafiony, bowiem począwszy od 1997 roku wygrywali w nim tylko Włosi! Panowie z RCS Sport dobrze wiedzą, że aby impreza wieloetapowa stała się prawdziwym spektaklem, potrzebuje mocno zróżnicowanej trasy. O przewadze Giro nad Tour de France jako sportowego widowiska decyduje fakt, iż włoski wyścig rozstrzyga się w bezpośredniej walce w górach, a nie jak Tour pod rządami Jean-Marie Leblanca w korespondencyjnych zmaganiach podczas przydługich etapów prawdy. Przygrywka Tegoroczna trasa włoskiego wyścigu z pewnością nie rozczarowuje. Znajdziemy na niej wszystko, co powinno się znaleźć na szlaku kompletnego Wielkiego Touru, i, co ważne, zgodnie ze zwyczajem Giro najtrudniejszy będzie trzeci tydzień wyścigu. Po przeszło dwóch dekadach wyścig wystartuje znów ze stolicy Sycylii – Palermo. Tym razem Giro zacznie się od jazdy drużynowej na czas, przy czym niespełna dwudziestoośmioipółkilometrowa trasa wokół Palermo uchodzi za niemal płaską i mało skomplikowaną technicznie. Na Sycylii uczestnicy Giro ścigać się będą w sumie przez trzy dni. Drugi etap zaprowadzi ich z północy na południe. Trzeci etap z metą Milazzo będzie przebiegał wokół słynnej Etny, lecz na płaskim terenie i zapewne padnie łupem sprinterów. Pierwszy dzień na kontynencie również powinien do nich należeć, mimo wjazdu na wysokość 1100 m n.p.m., w początkowej fazie czwartego etapu. Końcówka będzie już przebiegać na płaskim terenie, z metą w Catanzaro Lungomare nad Morzem Jońskim. Kolejne cztery odcinki zostały określone przez organizatorów jako pagórkowate. Piąty zakończy się w centrum termalnym Contursi Terme na terenie Kampanii. Etap szósty będzie najdłuższym w całym wyścigu, liczy sobie aż 247 kilometrów. Pagórkowata końcówka tego odcinka jest dobrze znana kolarzom, bowiem przed dwoma laty finiszowano już w Peschici. Siódmy to prawdziwie górzysty odcinek w sercu Apeninów. Po drodze będą trzy premie górskie, w tym przeszło 9-kilometrowy podjazd do Pietransieri i niespełna 3-kilometrowy na metę w Pescocostanzo na wysokość ponad 1450 m n.p.m. Ósmy etap będzie górzysty tylko w pierwszej części i zawiedzie peleton Giro do Tivoli w prowincji Lacjum. Dopiero dziewiąty i ostatni przed pierwszym dniem odpoczynku odcinek będzie niemal zupełnie płaski, wzdłuż wybrzeża Morza Tyrreńskiego z Civitavecchia do San Vincenzo w Toskanii. Mocny środek O ile sycylijski wstęp oraz kolejne dni na południu i w środkowej części półwyspu Apenińskiego będą tylko przygrywką, o tyle trzecia faza wyścigu, czyli siedem odcinków między dwoma dniami przerwy w Giro, zapowiada się na prawdziwy test dla faworytów wyścigu i ograniczy listę potencjalnych triumfatorów do minimum. Ten fragment zacznie się od indywidualnej czasówki na dystansie 36 km z Pesaro do Urbino. Mimo niewielkiego dystansu próba ta może się okazać wymagająca, między startem a metą trzeba będzie pokonać przeszło 400-metrową różnicę wzniesień. Na etapie jedenastym do Ceseny peleton pożegna Apeniny. Podjazdy pod San Marino, Monte Carpegna, Perticara i Sorrivoli są w stanie mocno porwać stawkę. Dla odmiany etapy dwunasty (do Carpi) i trzynasty (do Citadelli) wyglądają na stworzone dla sprinterów. Oba przebiegać będą bowiem po Nizinie Padańskiej, czyli na najbardziej płaskim terenie Włoch. Niemniej trzeba pamiętać, że pogoda w tym regionie bywa kapryśna i gdy mocno powieje, a z nieba lunie jak z cebra, możliwe są niespodzianki. Po dwóch tygodniach od startu w Palermo wyścig dotrze do Werony, miasta bliskiego sercu Damiano Cunego. Lider ekipy Lampre, jak i jego główni rywale, będą mogli się wykazać jeszcze tego samego dnia. Na trasie czternastego etapu wiodącego po Dolomitach oprócz trzech mniejszych górek na wstępie trzeba będzie bowiem sforsować ponad 23-kilometrowy podjazd pod Passo Manghen i ledwie 7,5-kilometrowy, lecz bardzo stromy finał do dobrze znanego Alpe di Pampeago. Jeszcze trudniej ma być w niedzielę na trasie królewskiego etapu – 153-kilometrowy odcinek z Arabby do Passo Fedaia będzie przeznaczony dla prawdziwych gwiazd kolarskich wspinaczek. Na dzień dobry podjazd pod przełęcz Pordoi, potem San Pellegrino oraz niepozorny San Tomaso Agordino, następnie bardzo trudny Giau, łatwiejszy Falzarego i na deser ponad 13-kilometrowa wspinaczka pod Fedaię w cieniu Marmolady (Królowej Dolomitów), gdzie nachylenie dochodzi do 16%! Dolomicki tryptyk zakończy zaś górska czasówka z San Vigilio di Marebbe do Plan de Corones, gdzie na dystansie 13,75 km trzeba będzie pokonać przewyższenie 1080 m i w końcówce zmagać się z szutrowymi odcinkami o nachyleniu do 24%! Ze szczytów gór na niziny Czwarta i ostatnia kwarta Giro zacznie się od dwóch etapów dla harcowników, podczas których czołowi zawodnicy klasyfikacji generalnej będą się oszczędzać przed trzydniowym finałem. Na siedemnastym etapie w drodze do szwajcarskiego Locarno trzeba będzie pokonać przeszło 30-kilometrowy podjazd pod graniczną przełęcz Spluga oraz już na terenie Helweckiej Konfederacji blisko 9-kilometrowy podjazd pod San Bernardino. Z kolei etap osiemnasty będzie stał pod znakiem dwóch najbliższych mistrzostw świata, ponieważ odbędzie się na trasie ze szwajcarskiego Mendrisio do Varese. W końcówce trzeba będzie zaś pokonać cztery rundy wrześniowego czempionatu. Liderzy przystąpią do ostatecznego starcia w piątek na trasie z Legnano do Monte Pora, gdzie trzeba będzie też pokonać 20-kilometrowy podjazd pod przełęcz Vivione i 8-kilometrowe wzniesienie Presolana. Nazajutrz sceną ostatniej górskiej batalii będą zaś dobrze znane szosy w dolinie Valtellina. Około półmetka etapu trzeba będzie zdobyć „dach tegorocznego Giro”, czyli słynną przełęcz Gavia (2618 m n.p.m.), zaś na ostatnich 60 km mordercze Mortirolo i znacznie łatwiejszy podjazd pod Aprikę. Jeśli zaś Apeniny, Dolomity i Alpy nie wskażą nam jednoznacznie zwycięzcy 91. Giro d’Italia, o wszystkim zadecyduje ledwie 23,5-kilometrowa czasówka na płaskiej trasie z Cesano Maderno do Mediolanu. Przed pięciu laty podobny finał był już tylko uroczystą procesją ku chwale Gilberto Simoniego, lecz o drugą pozycję w całym wyścigu do samego końca walczyli Stefano Garzelli z Jarosławem Popowiczem. Bądźmy dobrej myśli, iż w tym roku czeka nas jeszcze więcej emocji. W każdym razie organizatorzy nie zawiedli i podali kolarzom na tacy trasę, która zadowoli wszelkie kibicowskie gusta. Krótka lista zaproszonych RCS Sport do udziału w 91. Giro zaprosiło 21 ekip. Na liście, obok większości zespołów z licencją ProTour, znalazło się miejsce także dla kilku kontynentalnych, z solidną reprezentacją grup włoskich. Jednym z warunków zaproszenia było podpisanie tzw. paszportu biologicznego, poza tym zastosowano kryteria: „etyczne, jakościowe, międzynarodowe i historycznej współpracy z organizatorem”. Teoretycznie zabraknie na starcie grup zamieszanych w afery dopingowe. Nie zostały zaproszone Astana, High Road, Acqua&Sapone, Bouygues Telecom i Crédit Agricole. Pojawią się za to: Ag2r-La Mondiale, Barloworld, Caisse d’Epargne, Cofidis, CSF Group Navigare, Serramenti PVC Diquigiovanni-Androni Giocattoli, Euskaltel-Euskadi, Française des Jeux, Gerolsteiner, Lampre, Liquigas, LPR Brakes, NGC Medical-OTC Industria Porte, Quick Step, Rabobank, Saunier Duval-Scott, Silence-Lotto, Slipstream Chipotle – H30, Team CSC, Team Milram i Tinkoff Credit. Organizatorzy zastrzegli sobie prawo do anulowania zaproszeń w dowolnym momencie. Słowa: Daniel Marszałek

top 3

Czytaj więcej

Jeździj jak zawodowcy i zabezpiecz swój telefon na rowerze – uchwyt do telefonu na rower marki RokForm

Czytaj więcej

Filmy

Wybór redakcji

Czytaj więcej

Jeździj jak zawodowcy i zabezpiecz swój telefon na rowerze – uchwyt do telefonu na rower marki RokForm

Czytaj więcej
comments powered by Disqus

Informuj mnie o nowych artykułach